|na wyspie|
– Podoba mi się – stwierdziła Anja, przedzierając się za mną do domu. – To, jak na siebie patrzyliście... Jezu, nigdy nie sądziłam, że widok dwóch facetów jest tak podniecający.
– Jesteś obrzydliwa – skwitowała Zoe ze ściśniętym gardłem. Pragnąłem się zaśmiać, bo doprowadzić ją do takiego skupienia i przejęcia... to coś, co chciałem jeszcze kiedyś powtórzyć.
– Czy ja wiem? – odezwał się z samego końca Urlik. – Mnie też podnieca widok dwóch kobiet. To jest jak darmowa gazetka porno z wszystkimi twoimi fantazjami.
– Nie wmówisz mi, że nigdy nie podniecał cię widok dwóch panienek lub chłopaków – drwiła Anja. – Nawet ja czasem miałam język do pasa, gdy widziałam słodką parę kobiet.
– To dziwne – znów się krótko odezwała.
– Ty jesteś dziwna, to różnica. Ała!
Nie wiem, co się wydarzyło za mną, ale mogłem się tylko domyślać, bo gdy się odwróciłem, Anja leżała jak długa i ubrudziła się błotem. Klęknęła i trzymała ręce, nie wiedząc, czy ratować ubiór, czy udusić Zoe, na którą właśnie patrzyła jak na swojego śmiertelnego wroga. Ta za to patrzyła na nią i szczerzyła zęby.
– Mówiłaś coś, kochanie?
– Zdzira!
Poderwała się i objęła nogi czarnowłosej. Nim Zoe się zorientowała, co zamierzała zrobić od początku Anja, już obie leżały w błocie. Piszczały i tarzały się, próbując ubrudzić jedna drugą jeszcze bardziej. Urlik popatrzył na mnie i wzruszył ramieniem. Wyminął je i w ciszy postanowiliśmy po prostu pójść dalej, a je zostawić ich własnym sprawom. Może jedna zabije drugą i będzie spokój albo zabiją się obie i będzie święty spokój. Sam nie wiem, czy wolałem zwykły, czy ten stopień wyżej. Długo jednak nie minęło, gdy obaj zaczęliśmy się śmiać do rozpuku. Chociaż chwila wytchnienia od wszystkich zmartwień, tego mi brakowało. Żaden Dan czy Sal nie zastąpili moich przyjaciół, którzy byli po prostu pierdolnięci. Kogo obchodziło bycie gejem w takich chwilach? Żadne wyjście z szafy nie było konieczne, już nie. Czułem się silniejszy, bo miałem ich.
Stanąłem przed schodami prowadzącymi do domu dwóch kobiet, którym uprzykrzałem życie i które to życie niszczyły mi. Świadomie czy nie, kwestia dyskusyjna moim zdaniem. Może Alexis miała dobre intencje, ale zaprowadziło nas to do punktu bez wyjścia. Nie mogłem jej lubić, ona nie mogła lubić mnie. Mogliśmy się wzajemnie jedynie pozabijać.
Wziąłem głębszy wdech, a Urlik cierpliwie czekał przy mnie, aż wydobędę z siebie siłę do ponownego zmierzenia się z prawdą. Obie już ją znały, obie miały jakiś plan na to wszystko. Prawdopodobnie.
Wspięliśmy się po schodach, zostawiając dziewczyny daleko w tyle, przynajmniej tak się zdawało. Wszedłem jako pierwszy przez dwie pary drzwi i przywitała mnie cisza. Rozejrzałem się, ale po kobietach ani śladu. Niby to dobrze, ale chciałem to skończyć, gdy miałem siłę. Nie było jej wiele, ale obawiałem się, że więcej nie zdobędę.
Urlik wszedł za mną i zamknął cicho drzwi. Chciałem iść z nim do pokoju, gdy z sypialni kobiet wyszła Alexis. Stanęła jak wryta na nasz widok, mnie zresztą też przytwierdziło do podłogi. Mama wyłoniła się za nią, a gdy spostrzegła, że to przez nas tak się zdziwiła, to też nie była obojętna. Uśmiechnęła się, przesuwając spojrzenie ze mnie na Urlika.
– Urlik, prawda? – upewniała się. – Wpadliście na wczesny obiad? Miałam zamiar właśnie coś upichcić.
Jak gdyby nigdy nic przeszła do kuchenki i wyjmowała, co jej się miało przydać. Prawie, prawie parsknąłem. Nie mogło być tak gładko. Nie powinno tak być, do cholery! Żadnego:
CZYTASZ
Find it//bxb//✔
Romansa„Chodząc po muzeach czy opuszczonych domach, wiesz, że historia tych miejsc i przedmiotów powstała. Twoja wciąż jest skrobana przez los na pustych kartach przyszłości. Lubisz patrzeć na to, co nie wróci, nagrywać to dla przyszłego siebie. Ale lubisz...