Rozdział 4

719 45 3
                                    

Jestem właśnie po koncercie, ale mam w sobie jeszcze tyle siły, by usiąść i zagrać z Sizzlex w Minecraft.

Szukam jej na liście znajomych i wchodzę do gry. Niczego więcej mi nie trzeba, jak bezsensownych pogaduszek z tą laską. Oczywiście nie muszę z nią grać, ale to dziewczyna. Gra w gry i się na tym zna, po za tym intryguje mnie. Nie umie trzymać języka za zębami. Cóż, przynajmniej jest szczera, a ja sam lepszy od niej nie jestem.

Dziś nie mam ochoty na wszelakie kłótnie, więc się po prostu witam. Jestem zmęczony po dzisiejszym show.

-Cześć. -Rzucam jak najmilej się da.

-Siemano lamusie. -Chichocze.

Zaciskam usta w cienką linię. Ledwo powstrzymuję się, żeby się jej odgryźć.

-Ktoś tu dzisiaj nie w humorze. -Stwierdza dziewczyna.

-Ciężki dzień w pracy. -Ucinam.

-Aha. -Odpowiada.

Wchodzę do jej domku, ze skrzynki biorę wiaderko. Zauważam, że z tyłu domku Sizzlex zrobiła studnię. Robię jej ziemię pod uprawę.

-Zrobiłem ci pole na tyłach domu. -Mówię od niechcenia.

-Dzięki. -Odpowiada miło.

A to nowość. Wciąż się zastanawiam, dlaczego ustawiła sobie taką nazwę, a nie inną. Postanowiłem ją o to zapytać. Czasem możemy normalnie porozmawiać, prawda?

-Skąd twoja nazwa? -Pytam.

-Dlaczego pytasz? -Dziwi się.

-Po prostu jestem ciekaw. -Wzdycham.

Nastaje cisza. Zero reakcji. Jej miła strona chyba gdzieś uleciała. Mówiłem, dziwaczka. Śmieję się w duchu.

-Sorry, mama coś ode mnie chciała. -Tłumaczy się. -Pierwsza litera jest od mojego imienia, środek od przezwiska mojego idola, a końcówka czyli x do wszystkiego pasuje. -Wyjaśnia.

-Aha. Kto jest twoim idolem? -Zadaję kolejne pytanie.

-Nie powiem ci, bo będziesz się śmiał. -Mówi zdecydowanie speszona.

-Nie mam dzisiaj nastroju do śmiechu, powiedz mi. -Błagam.

-Ugh, no dobra. Justin Bieber. -Informuje, a z jej ust słychać ciche westchnięcie.

Żarty sobie ze mnie stroicie? Od dwóch tygodni gram z moją fanką w minecraft'a? To z pewnością ukryta kamera. Tak, to napewno to.

-Belieber, czy fanka? -Pytam beznamiętnie, choć tak naprawdę bardzo chcę usłyszeć odpowiedź.

-Belieber. -Mówi na jednym tchu.

-Spotkałaś już go kiedyś? -Ciągnę.

No co? Może mam z nią gdzieś zdjęcie. Przynajmniej wiedziałbym jak wygląda, narazie wyobrażam ją sobie, jako otyłą nastolatkę z tytułem no life.

-Yy, nie. Mam bilet na jego koncert, najgorsze miejsca. Na samym tyle. Nawet nie będę go widzieć. -Mówi smutno.

Jesteś tego taka pewna? Wpadłem na genialny pomysł. Jednakże muszę ją jeszcze trochę podpytać.

-Gdzie ten koncert? -Udaję niewzruszonego, chociaż w środku jestem nieźle podjarany.

Ludzie, przecież to belieber. Zawsze chciałem być z belieber. W dodatku ona lubi tą samą grę, no i muszę przyznać, fajnie mi się z nią rozmawia.

-W Nowym Jorku. Jdb, czy to przesłuchanie? -Śmieje się pod nosem.

-Możliwe. -Chichoczę. -Mam pewien pomysł. -Dodaję.

-Dajesz. -Zachęca.

-Może moglibyśmy się spotkać. Na koncercie Justin'a. -Wyjawiam swój plan.

-Nie jesteś czterdziestoletnim pedofilem? -Pyta śmiertelnie poważnie.

-Nie. -Śmieję się gardłowo.

-W takim razie, w porządku. -Mówi przez śmiech.

Łatwo poszło, ale zaraz. Jak mam ją rozpoznać? Tak, właśnie. Muszę ją poprosić o wysłanie zdjęcia.

-Mogłabyś wysłać mi swoje zdjęcie? Muszę wiedzieć jak wyglądasz. -Informuję ją po co mi jej fotografia.

-Nie ufam ci lamusie, ty mi wyślij swoje. -Staje się podejrzliwa.

-Nie mogę. Rozpoznasz mnie. Wyślij mi, proszę. Kiedy staniesz obok mnie, zwrócę się do ciebie twoim przydomkiem.

-Jdb, jesteś nieznośny, ale zgadzam się.

Podałem jej swój prywatny numer telefonu, bo wiem że ona nie ma pojęcia, że gada ze swoim idolem. Po kilku minutach dostaję wiadomość mms.

Normalnie szczęka mi opadła. Dziewczyna marzenie. Ona chyba pomyliła swoje hobby. Powinna uwielbiać zakupy i inne babskie sprawy. Serio, jest cudowna.

Odpisuję jej szybko.

Ja

Jesteś pewna, że to twoje zdjęcie? Btw, jak masz na imię?

#&$@*"£¢√•

Tak, jestem pewna LAMUSIE. Suzanne, a ty?

Ja

Dowiesz się na koncercie x

PlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz