Leżę wieczorem na łóżku plecami do góry, szczęśliwa że matka wraz z bratem wyszli gdzieś na miasto. Gram w Subway Serfers na telefonie, gdy słyszę dzwonek do drzwi. To pewnie jedna z tych idiotycznych koleżanek Patrici. Rzucam telefon na pościel i na skarpetkach wybiegam z pokoju. Jestem sama w domu, więc jak dziecko ześlizguję się na dół po poręczy. Podchodzę do drzwi i przekręcam klucz. Otwieram drewniane skrzydło, by zobaczyć mojego Justina.
-Niespodzianka! -Krzyczy uśmiechnięty, a ja rzucam mu się na szyję.
-Co tutaj robisz? -Pytam kiedy się od niego odklejam.
-Odwiedzam swoją dziewczynę? -Unosi brew.
-Wchodź. -Ciągnę go do środka.
Prowadzę go na górę do swojego pokoju i zamykam za nami drzwi. Bieber zostawia swoją torbę na podłodze i siada na łóżku obok mnie. Przyglądam mu się. Nie przerwał trasy dla mnie, prawda?
-Dlaczego mi się przyglądasz? -Chichocze.
-Skąd się tu wziąłeś, z tego co wiem to nie masz już koncertów w tym rejonie?-Marszczę brwi.
-Racja, ale do następnego mam jeszcze tydzień. Chciałem ten czas spędzić z tobą. Zwłaszcza po wczorajszym incydencie z twoją matką. -Przyciąga mnie do uścisku.
-Pokażę ci coś. -Uśmiecham się szeroko i macam ręką po kołdrze w poszukiwaniu swojego telefonu.
-Grałaś Subway Serfers? -Pyta brązowooki spoglądając na ekran.
-Yhm. -Wychodzę z gry i wchodzę w swoją galerię. -Patrz.
-To zdjęcie jest lepsze, niż te które ja robiłem. -Stwierdza. -Prześlij mi je kochanie. Chcę mieć nas na tapecie.
Nawet nie wiecie jak mi się ciepło robi na sercu, gdy mówi do mnie "kochanie" i o boże, on chce mieć zdjęcie gdy jesteśmy w łóżku na tapecie. Justin tak słodko na nim śpi. Patrzę gdy ustawia je na ekran główny.
-Powinnaś dodać na twittera.