Rozdział 7

591 51 7
                                    

-Cześć Jdb. -Witam się.

-Hej. -Mówi przyjaźnie.

-Masz może obsydian? Chciałabym zrobić strzały. -Pytam od razu.

-Mam. Jak ładnie poprosisz, to może oddam je w twoje ręce. -Chichocze.

-Bardzo śmieszne. -Prycham.

-Więc? -Dopytuje.

Wzdycham. Ten chłopak mnie strasznie irytuje. Mam okres i nie mam dzisiaj na nic ochoty.

-Kochany Jdb, czy mógłbyś proszę dać mi trochę obsydianu? -Pytam przesłodzonym głosem.

-Kochany? No proszę, w takim razie jestem skłonny ci go oddać. -Wciąż się śmieje.

-Dzięki.

-A ty co, okres masz? -Rechocze.

-Może. -Burczę pod nosem.

-Czyli tak. -Stwierdza. -Nasze spotkanie zbliża się wielkimi krokami! -Krzyczy do mike'a, a mi uszy pękają.

-Zamknij ten ryj, nie jestem głucha. -Syczę. -I z czego się tak cieszysz? -Dodaję.

-Z naszego spotkania. -Odpowiada. -Może teraz nie pałasz entuzjazmem, ale uwierz mi, jeszcze będziesz piszczeć z radości na mój widok. -Mówi pewny siebie.

-Nie bądź taki hop do przodu, bo ci tyłu zabraknie. -Stwierdzam na co otrzymuję salwę śmiechu.

-Nieważne, gramy! -Krzyczy roześmiany.

PlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz