-Jeszcze dwa tygodnie Suzanne! -Cieszyłem się.
-Tak, fyi wiem kiedy idę na koncert swojego idola. -Dziewczyna prycha do mikrofonu.
-Oczywiście. -Chichoczę pod nosem.
-Btw, skoro spotykamy się na koncercie, to ty w takim razie jesteś boy belieber? -Pyta, a ja mam ochotę parsknąć śmiechem.
-Nie, po prostu go lubię. -Odpowiadam, przecież muszę lubić sam siebie. Spędzam ze sobą 24/7.
-Nie widzę dla nas przyszłości. -Śmieje się.
Kochanie, jesteś tego taka pewna? Już sobie wyobrażam jej reakcję, kiedy mnie zobaczy.
-Ja tak. Ty też, ale jeszcze o tym nie wiesz. -Stwierdzam.
-Pomarzyć zawsze możesz. -Mówi śpiewnym głosem.
-Dobre sobie. -Fukam. -To ty rzucisz mi się w ramiona pierwsza. -Dodaję pewny siebie. -Po za tym, dlaczego nie? Ty jesteś piękna, ja jestem przystojny. Czego chcieć więcej? -Mówię poważnie.
-Poważnie? Piękna? To wyklucza ciebie jako przystojnego osobnika. Z pewnością nosisz grube szkła i masz pełno pryszczy na twarzy. -Stwierdza i wybucha śmiechem.
-Marna z ciebie przyjaciółka. -Burczę pod nosem.
-Dokładnie. Nikt nie powiedział, że jesteśmy przyjaciółmi. -Kolejna salwa śmiechu.
Śmiej się śmiej koleżanko, kiedy mnie ujrzysz nie będzie ci do śmiechu. Będzięsz płakać, ze szczęścia oczywiście. Myślę. Nawet za komplement nie potrafi podziękować, cóż za wdzięczność zamyślam się, a po chwili słyszę szaleńczy śmiech. Wracam wzrokiem do ekranu i widzę, że moja postać nie żyje. Fuck.
-Jdb cioto, zostałeś zabity przez pająka! O boże, przecież to najsłabsze atakujące zwierze! -Krzyczy przez śmiech.
-Bardzo śmieszne. Nara. Focham się! -Krzyczę naburmuszony.
-To oznacza, że nie musimy się już spotykać? -Pyta poważnie.
-Co? Nie. Oczywiście, że musimy! -Protestuję szybko.
-Oh, jaka szkoda. -Wzdycha i zaczyna się śmiać.
Przysięgam, że jak ją spotkam to przytulę tak mocno, że ją uduszę. Co za dziewucha! Skąd taką wzięli? Matko.
-Muszę już spadać. -Rzucam i wychodzę z gry.
