Rozdział 19

413 41 8
                                    

-Kotuuuś. -Przeciągam nazbyt słodkie słówko siedząc na sofie, przeklinając tę feralną grę.

-Tak? -Justin pojawia się w salonie.

-Przejdź mi ten kurewski poziom 15. -Mówię podając mu swój telefon.

-Jasne, ale wiesz że dziewczynie nie wypada przekilnać? -Wbija we mnie wzrok.

-No pewnie. Tak samo nie powinna bekać, czy pierdzieć. Wiesz co ci powiem? Gdyby nie ten dech to by człowiek zdechł.

-Jesteś niemożliwa. -Kręci rozbawiony głową i opada obok mnie.

Kilka minut później rozlega się pukanie do drzwi. Wstaję zirytowana, obsługa hotelu przychodzi do nas conajmniej 92837292 razy dziennie. No dobra, przesadziłam. Tak na poważnie to pracownik housekeepingu wpada tu z wizytą kilakanaście razy dziennie, by zapytać czy czegoś potrzebujemy. No ludzie! Gdyby nam czegoś brakowało, to zadzwonilibyśmy na racepcję, w końcu od czegoś są te pieprzone telefony, racja?

Zanim otworzyłam skrzydło przybrałam na twarz fałszywy uśmiech. Ten udawany uśmiech opadł tak szybko, gdy tylko uchyliłam drzwi. W głowie miałam masę pytań, a najważniejsze 'co za skurwiel pozwolił jej tu przyjść?'.

-Patricia. -Wycedziłam przez zęby.

-Co ty sobie do kurwy nędzy wyobrażasz gówniaro?! Że co? Że uciekniesz, a ja cię nie znajdę?! Ode mnie się nie ucieka suko, rozumiesz?! -Darła się na całe piętro po czym zaczęła mną szarpać.

Szatyn szybko znalazł się przy moim boku, a kiedy dostrzegł z kim mam "przyjemność" rozmawiać, jego tęczówki zrobiły się czarne jak smoła, co nie wyrażało nic innego niż gniew. Jako chłopak który ma szacunek do płci pięknej, nie chciał się borykać z moją matką. Na całe szczęście ochrona zobaczyła zamieszanie przez kamery umieszczone.. no prawie wszędzie i zabrała nabuzowaną kobietę z dala od nas. Niedługo po tym, jedez z ochroniaży wrócił do nas.

-Wie pani kim była ta kobieta? -Zapytał.

-Tak. -Bąknęłam i zaczęłam rozmasowywać obolałe ramiona.

-To jej matka. -Splunął Justin.

-Ouch. -Jego twarz wyrażała zaskoczenie. -Poczułbym się lepiej, gdyby zechciała pani pójść z tym na policję. Mogę nawet użyczyć nagranie.

-Pójdziemy, dziękuję. -Odpowiedział szybko Bieber i wciągnął do apartamentu.

Znowu musiałabym się borykać ze swoją matką. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego, prócz genów oczywiście, tego zmienić niestety nie idzie. Nie mam najmniejszej ochoty szlajać się po sądach i wprowadzać osoby trzecie w moją sytuację rodzinną. Justin także powinnien trzymać język za zębami, to moja decyzja.

-No co? -Szatyn zmarszczył brwi, gdy mierzyłam go przez jakichś czas wzrokiem.

-Pozwól, że to ja będę decydować o swoim życiu. -Powiedziałam nie miło.

-Suzanne, to trzeba skończyć raz na zawsze, rozumiesz? Ona nie może cię tak traktować. Moja intuicja mówi mi, że to nie pierwszy raz i sama o tym dobrze wiesz.

-Dobra, jezu, pójdę z tym na policję. Zadowolony?

PlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz