Pov Clementine
Biegliśmy tak jeszcze z dziesięć minut bez odzywania się. Byliśmy zaniepokojeni tym co odkryliśmy na rękach Julii. Nie wiedziałam jak mam teraz się zachować względem jej. Postaram się z nią o tym porozmawiać po powrocie do szkoły.
Aasim i Louis się zatrzymali. Stanęliśmy razem z nimi.
A: Od tego miejsca starajcie się uważać bardziej. W okolicach mogą być rozstawione pułapki. Są bardzo małe i łatwo jest je przeoczyć.
Grupa ruszyła powoli do przodu. Jak byliśmy niecałe sto metrów przed ich obozem zatrzymaliśmy się, aby omówić jeszcze raz plan.
M: Ja z Clem wchodzimy do akcji jako ostatni W tym czasie Lou i Aasim rozstawcie się po bokach i osłaniajcie nas. Ty Julii podejdziesz od tyłu i będziesz czekała na nas sygnał i przy okazji będziesz zabezpieczała nas.
J: Zrozumiano.
C: Pójdziesz jako pierwsza.
L: Jak zobaczysz kilka sporych drzew, na których są liny to będziesz na miejscu. Potem po rostu obejdź to miejsce uważnie i ustaw się na swojej pozycji. Ja z Aasimem pojawimy się tam za pięć minut i zajmiemy swoje miejsca. Jak uda nam się zabezpieczyć teren to do akcji wejdą Clem i Marlon.
J: Okej to biorę Mikiego i idę.
M: Uważaj na siebie.
Dziewczyna nawet się nie obejrzała tylko poszła przed siebie. Za chwilę poszedł Lou i Aasim, a zaraz ja i Marlon zbieraliśmy się do wyjścia.
M: Pora i na nas.
C: Niech zacznie się ten cyrk.
Poszliśmy w kierunku obozu.
Pov JuliettSzłam spokojnie do obozu. Starałam się uważać by nie wpaść w żadną pułapkę. Cała w środku drżałam. Nie wierzę, że odkryli moją tajemnicę. Teraz będę się musiała przed nimi tłumaczyć, ale ja wiem, że i tak oni tego nie zrozumieją. Dobra kobieto skup się na misji, nie możesz się teraz rozpraszać.
Czułam na sobie delikatne promienie słońca. Dawały one trochę ciepła w ten zimny poranek. Nic wokół siebie nie słyszałam oprócz dźwięków lasu i mojego czteronogiego towarzysza. Nawet nie było ani słychać ani widać szwędaczy. Starałam się jak najbardziej ukryć swoją obecność by nikt nie dał rady mnie wykryć.
Zobaczyłam te drzewa, o których mówił Louis. Niewiele myśląc udałam się za nie i czekałam aż zjawi się reszta. Nie zważałam jakoś większej uwagi na przeciwników. Musiałam być skupiona by nie wleźć w żadną pułapkę. Nie chcę by znowu ktoś musiał mnie z nich wyciągać.
Zauważyłam coś dziwnego po drodze. Sidła wyglądały tak jakby były naruszone, a może nawet rozbrojone. Nie wiem czy tylko ja sobie to wmawiam czy taka jest prawda. Czy one były tylko zmyłką? Nie po co oni mieli robić takie rzeczy. Czemu mieli by rozbroić własne pułapki. Mam nadzieję, że reszta też to zauważy.
Po chwili zobaczyłam Aasima i Louisa. Cholera nieźli są ledwo co ich dostrzegłam w tym gąszczu drzew. Dobra teraz tylko zostało czekać na Clem i Marlona.
Nagle zobaczyłam coś niepokojącego na twarzach towarzyszy. Byli zdziwieni. Wysyłali sobie jakieś spojrzenia, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Czyżby nieznajomi nas wykiwali. Miki był wyluzowany i nie wyczuwał wokół siebie żadnych wrogów. Spojrzałam do góry. Kurwa nie ma ich na drzewach. To gdzie są?
Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Chłopaki powoli wstawali i szukali wzrokiem jakiś śladów. Zaraz zbiegli się Marlon i Clem. W międzyczasie Miki opuścił mnie i podbiegł do nich. Zaczęli rozmawiać, a Marlon zaczął przeklinać. Widziałam, że są zszokowani. Mówili coś o pułapkach, że są rozbrojone i nie działają. Czyli miałam rację. Jednak nie podeszłam do nich. Znienacka usłyszałam za sobą jakieś kroki. Odwróciłam się, lecz niczego nie zobaczyłam. Postanowiłam podejść trochę by zobaczyć czy nikogo tam nie ma.
CZYTASZ
Mimo przeciwności losu... CLOUIS [WSTRZYMANE]
FanfictionTo jest ciąg dalszy opowieści o Clem i Louisie. Ich droga do szczęścia nie jest usypana różami. Wręcz przeciwnie. Napotykają dużo przeciwności losu,ale jeszcze nigdy się nie poddali, bo mają siebie. To jest moja druga książka. Akcja rozpoczyna się w...