Stary Przyjaciel

98 6 0
                                    

Pov Juli

J: Puść mnie!- syknełam.

Zobaczyłam twarz mojego oprawcy. Był to jakoś koleś w moim wieku. Miał o brązowe włosy, i delikatne rysy twarzy. Na początku pomyliłam go z kobietą. Próbowałam się wydostać z jego uścisku. Zobaczyłam, że ma ranę na tułowiu skierowałam tam moją nogę. Zabolało to go, ale nadal nie mogłam się wydostać. Kopnełam go jeszcze kilka razy, ale to było na próżno. Chłopak był silny. Szarpałam się z nim jeszcze przez chwilę . Nie odpuszczał. Po chwili zobaczyłam przy sobie moich przyjaciół wzieli ode mnie chłopaka. Zobaczyłam na twarzy Clem zaniepokojenie.

Pov Clem

Zobaczyłam jak Juli ląduje na ziemi na ziemi. Boże, żeby jej się nic nie stało. Kenny by mnie zabił. Pobiegliśmy do Juli. Zobaczyłam, że ktoś ją trzymał. Był to chłopak, a nie szwedacz.

Aasim i Violet odczepili chłopaka od Juli
Kiedy go unieruchomili zobaczyłam jego twarz.

Był to James.

Zobaczyłam na jego twarzy zdziwienie.
Miałam do niego tak wiele pytań. Brakowało mi go przez ten czas. Prawie codziennie zastanawiała się czy on żyje. Chciałam mu wytłumaczyć wszystko, przeprosić.

James: Clem?

C: James?

Przyjaciele poznali go. Aasim puścił chłopaka. Podeszłam przytulić Jamsa on odwzajemnił uścisk.

J: Wy się znacie?

C: Tak, jest to nasz dobry przyjaciel. Pomógł kiedyś nam.

Kiedy James usłyszał imię AJ zasmucił się.

C: James co ci się stało w bok?

(Jamesa będę oznaczała w dialogach jako ''Jm'', żeby nie mylił się o z Juliett, którą oznaczam jako ''J'')

Jm: Spokojnie nie ugryzł mnie nikt. To długa historia.

V: Pewnie, potrzebujesz teraz pomocy?

Jm: Nie pogardził bym pomocą.

C: Więc zabierzemy cie do szkoły tam Ci pomożemy i porozmawiamy tutaj jest niebezpiecznie.

Jm: Zatem chodźmy.

Ruszyliśmy w stronę szkoły

J: Przepraszam, że cię trochę pokopałam. Nie wiedziałam,ze nie chcesz mi zrobić krzywdy.

Jm: Nie ma sprawy. Broniłaś się. Wybaczam ci.

J: Dzięki. Jestem Juliette, ale możesz mi mówić Juli, a ty jesteś James?

Jm: Tak jestem James.

Pov Juli

Rozmowa z Jamsem się kleiła. Miał on sokojny ton głosu, miły uśmiech i był trochę dziwny, ale nie przeszkadzało mi to. Wszyscy są w dzisiejszych czasach są coraz bardziej dziwniejsi.

Gdy doszliśmy do szkoły przywitali nas przyjaciele. Oni też znali Jamsa i chcieli mu pomóc.

M: Co ci się stało w bok?

Jm: Kiedy tak się wpłuczyłem bez sensu po lesie ktoś mnie postrzelił.

C: Wiesz kto to był?

Jm: Nie. Widziałem ich tu po raz pierwszy. Zdążyłem zobaczyć tylko ich sylwetki. Był to jakiś mężczyzna i kobieta.

L: Jak myślisz? Mieli oni może jakąś grupę?

Jm: Nie wiem i to mnie martwi.

V: Dobra, bo zamęczymy chłopaka. Lou pomóż mi go przenieść do gabinetu lekarskiego.

Mimo przeciwności losu... CLOUIS [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz