Historia Utraconej Miłości

140 8 8
                                    

Pov Clementine

Byliśmy już przy bramie.

M: No nareszcie!

L: Marlon jak tam twoja noga?

M: W porządku... Chyba...

Spojrzelismy na jego nogę. Nie było w porządku.

Otworzono nam bramę byśmy mogli wnieść jelenia. Od razu zebrał się przy nim tłum.

O: Gdzie wy to znalezliście?

R: I co ci się stało w nogę? Chodź zaprowadze cię do pokoju i zaopatrze ci ranę.

Marlon kiwna głową i odszedł z Rubby.

AJ: Hej Clem! Co to jest?

Popatrzyłem się na niego. Był bardzo zaciekawiony naszą zdobyczą.

C: To jest jeleń. Chyba...

AJ: Aaaa... Jak było na polowaniu?

C: Jak widać dobrze.

K: Dzień dobry AJ.

AJ: Cześć Kenny!

AJ z Kennym rozmawiali jeszcze przez dłuższy czas. Nie przeszkadzałam im. Postanowiłam iść do Louisa. Nie mogłam go znaleść. Nie był on z Omarem, ani z Vi. Postanowiłam, że pójdę do Juli pewnie jest sama. Porozmawiam z nią trochę.

Kiedy weszłam do pokoju dziewczyna nie była sama. W pokoju w którym przebywała znajdowali się Louis, Marlon i Rubby. No w sumie nie dziwię się, bo ten pokuj jest przeznaczony do pierwszej pomocy. Rubby zajmowała się raną Marlona, ale nie sama. O dziwo pomagała jej Juli. Jeszcze nie widziałam jej aż tak zaangażowanej. Zdziwiłam się. Myślałam, że nie lubi Marlona.

J: No i po coś brał tę broń do łap! Teraz masz za swoje!

M: No nie chciałem przecież!

L: To moja wina. Ta kula powinna trafić we mnie!

R: Uspokujcie się! Muszę mieć ciszę!

Wszyscy zamilkli. Nikt nie chciał rozłościć Rubby. Po cichu podeszłam do nich.

L: Och! Clem! Dobrze, że jesteś! Marlon się wykrwawia!

R: Lou nie dramatyzuj nic mu nie będzie!

J: Nie przejmuj się tak! Nic mu nie będzie! A tak wogule to gdzie jest Miki?

C: Na dworzu z Kennym.

J: To dobrze.

R: Dobra skończyłam. Marlon słuchaj uważnie, bo drugi raz nie będę powtarzać! Kula przeleciała na wylot. Na szczęście nie trafiła w kość. Niestety będziesz musiał być teraz uziemiony. Nie możesz za bardzo chodzić teraz. Musisz dać ranie sie zagoić. Z mojej strony to wszytko. Na razie siedź w miejscu i się nigdzie się nie ruszaj! Dobrze radzę!

M: Tak jest szefie!

Dziewczyna wyszła z pokoju. Zostałam ja Lou, Marlon i Juliette.

L: Słyszałeś będziesz żyć!

M: Cieszę się niezmiernie z tego powodu.

Powiedział z ironią w głosie.

M: Teraz jestem uziemiony. Nie mogę chodzić, nie mogę pomóc, jestem teraz bezużyteczny!

C: Jezu nie przesadzaj!

J: Nie jest aż tak źle!

M: Jest źle!

C: Ja pierdole. Ziom! Jeżeli nie będziesz mógł usiedzieć na miejscu to będziesz mógł przecież użyć moich kól.

M: To jest jakieś wyjście! Lou przynieś mi je! Szybko!

Mimo przeciwności losu... CLOUIS [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz