Dziki Tygrys cz.5

2 0 0
                                    

Podróż traktem była oczywiście o wiele wygodniejsza i szybsza niż przez przełęcz. Droga jednak była aż po sam portal na Północ patrolowana przez wojsko z Północy. Kartel więc nie mógł go używać, bo było to zbyt niebezpieczne. Po drodze w kierunku Suchych Pustkowi mijali wielu podróżujących, głównie handlarzy towarami. Na noc zatrzymywali się w obozach tymczasowych lub miastach, które były blisko traktu. Po drodze rozmawiali o Wschodzie i o klanie.

-Dlaczego z nimi współpracujesz? – zapytał Zorrin siedząc obok niego na wozie.

Omar trzymając lejce i prowadząc konia zamyślił się na moment, ale zaraz odparł:

-Pochodzę z Suchych Pustkowi, tak jak Ty. Mieszkałem tam ponad 20 lat. Do czasu, aż wasz kartel przejął tam władzę.

Spojrzeli na siebie i Zorrin dopiero teraz, po całej tej sytuacji zaczynał rozumieć wiele spraw. Nie zwracał na nie wcześniej uwagi. Omar pokiwał głową i odparł:

-Straciłem oko, podczas waszych zamieszek. Wraz z Helą straciliśmy też naszą córkę.

Zorrin spuścił wzrok i Omar westchnął, po czym mówił dalej:

-Uciekliśmy więc za przełęcz. Od nowa musieliśmy budować kontakty handlowe. Nie mieliśmy pieniędzy, głodowaliśmy. Wtedy poznaliśmy Krisa. Zapowiedział się wtedy jako... łącznik z Zachodu. Szukał kupców, którzy nie będą się bali pracować z Zachodem i Północą. Cóż... nie mieliśmy niczego do stracenia, więc się zgodziliśmy. Załatwiał nam przepustki i w strefie handlu za portalami sprzedawaliśmy nasze towary. Nie zarobiliśmy za wiele, ale starczyło nam, aby przeżyć.

-A współpraca ze szpiegami? – dopytał Zorrin i Omar pokiwał głową mówiąc:

-Kris odwiedzał nas co parę tygodni. Pytał, czy jesteśmy w stanie pomóc im w zamian. Chciał tylko, żebyśmy zapewniali nocleg jego ludziom. Z czasem opowiadał nam więcej. O klanie, o tym co robią i komu pomagają. Dużo jeździłem w kierunku Północy i gdy czegoś się dowiadywałem to przekazywałem im informacje.

-Wierzysz w tą ich misję zbawienia Wschodu?

-Tak. – odparł bez zawahania Omar patrząc w jego oczy.

Jak mały klan miałby dokonać czegoś takiego? Z drugiej strony jednak... mały, wyszkolony oddział skrycie mógł wyrządzić więcej szkód niż bezpośredni atak dużej armii. Zorrin wiedział, że czasami dochodziło do dziwnych niewyjaśnionych wypadków na ich posterunkach. Spłonął magazyn z bronią, ginęły ich zapasy, których akurat potrzebowali. Czy to właśnie ten klan robił to wszystko? Jak dobre musieli mieć informacje?

Zorrin nie miał jednak głowy do tego. Im bliżej Suchych Pustkowi byli, tym bardziej emocje brały nad nim górę. Omar widział to i o poranku piątego dnia powiedział do niego:

-Rozumiem Twoją chęć zemsty na bracie. Uwierz mi, że czułem to samo, nawet niedawno. Wtedy gdy widziałem Cię rannego w miasteczku. – spojrzeli na siebie i Omar pokręcił głową mówiąc: - Ale to by nic nie zmieniło.

Poczucie, że został zdradzony paliło całe jego ciało. Chciał zemsty i chciał krwi brata. Ciągle jednak gdzieś z tyłu głowy miał swoją rodzinę. Yella była dla niego ważna, ale nigdy nie tak ważna jak walka i kartel. Próbował odpychać od siebie poczucie winy, ale teraz było już na to za późno. Omar w końcu zatrzymał się z boku kamienistej drogi i powiedział:

-Mały kosz po lewej.

Zorrin zszedł z wozu i odnalazł kosz w którym były jego rzeczy. Zarzucił go na plecy i podszedł jeszcze do Omara. Spojrzeli na siebie i starszy mężczyzna odparł:

Poza zasięgiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz