Pewnie zastanawiacie się, dlaczego Shira dodaje znów rozdział 18. Otóż albo watttpad, albo to ja genialna, po prostu pominęliśmy jeden rozdział i... zostało wstawione coś, co nie powinno.
Dlatego przepraszam za zamieszanie, zapraszam do czytania ponownie.
Zabawa trwała w najlepsze. Muzyka grała nieustannie, a na parkiecie nigdy nie było pusto. Odkąd Nayumi została porwana przez brata Keia, ten siedział sam przy stole i ciągle zerkał na dwójkę bliskich, roześmianych i radosnych w tańcu. Kilka dobrych piosenek wytrzymali i najwidoczniej nie mieli chęci sobie przerywać.
W końcu jednak roześmiana para powróciła do stołu, śmiejąc się z czegoś bezustannie. Akiteru przeprosił koleżankę swojego brata i udał się w kierunku kuzynów, którzy zaczęli go wołać i zapraszać na kolejną dawkę alkoholu. Azumane poprawiła włosy, odmachała chłopakom i podeszła do Keia. Oparłszy się dłonią o krzesło sięgnęła po szklankę wody, opróżniając ją niemalże jednym haustem.
- Łoj, jak się zmęczyłam – wyznała, uśmiechając się do kolegi. Wyglądała, jakby była w lepszym nastroju, niż wcześniej. Jakoś dziwnie zaczęło to grać Tsukkiemu na nerwach.
- Jak się tak dobrze bawiłaś, to możesz do nich iść – powiedział szybciej, niż zdążył pomyśleć.
Nayumi stanęła jak wryta, odstawiając szklankę z powrotem obok talerzyka. Zamrugała kilkakrotnie. Naprawdę była zdziwiona słowami, jakie padły z ust okularnika. Otworzyła własne raz i drugi, jednak tak prędko żaden dźwięk ich nie opuścił. W końcu parsknęła śmiechem, zwyczajnie niedowierzając.
- Czy ty jesteś zazdrosny? – wypaliła, zasłaniając dłonią dolną połowę twarzy. – Gościu, to twój brat zaprosił mnie do tańca, a ty stwierdziłeś, że to moja sprawa, czy się zgodzę czy nie. Poszłam, bawiłam się świetnie i nagle chcesz mi robić z tego powodu problem?
- Zacznijmy od tego, że nie chciałem tu być, ani tym bardziej nie chciałem nikogo ze sobą zabierać. Zwłaszcza ciebie. Może lepiej zmieńmy ten układ i będzie lepiej, jeśli zostaniesz osobą towarzyszącą Akiteru, a nie moją. Matko, jak to w ogóle idiotycznie brzmi.
Zastanowiła się przez chwilę, czy aby na pewno rozmawiała z Tsukishimą Keiem. Jakoś wierzyć jej się nie chciało, więc wyrwała mu z ręki szklankę z napojem i powąchała, a po chwili spróbowała, by upewnić się, że nie było w niej ani grama alkoholu.
- No dobra, masz szczęście – zaczęła, biorąc głęboki oddech. – Już myślałam, że ktoś ci potajemnie czegoś dolał i dlatego zachowujesz się jak zazdrosny chłopak, choć przecież nie jesteśmy razem. Jak ci tak bardzo nie pasuje moje towarzystwo ani obecność w tym miejscu, to dlaczego nie postawiłeś się matce i nie powiedziałeś jej czarno na białym, że na żadne wesele nie pójdziesz? Nie byłoby teraz żadnego problemu. Chcesz to powiedz tacie, że wracamy, a reszta zostanie. – Wzruszyła ramionami.
- Jak tak się świetnie bawisz z moim bratem to zostań i baw się dalej.
Zabrakło jej słów. No naprawdę. Rozmawiała teraz z Tsukishimą, czy z jakąś obrażoną o byle gówno nastolatką? Nie miał przekrwionych oczu, nie bełkotał, nie czuć od niego alkoholu i w szklance także nie było jego śladu. Co z nim, do cholery, było nie tak?
- Wiesz co, zastanów się chwilę nad sobą i ochłoń. Ja idę się przewietrzyć na balkonie, zanim powiem coś, czego będę żałowała przez następne kilka miesięcy – oznajmiła, po czym odwróciła się na szpilkach i pokierowała swoje kroki w stronę balkonu. Daleko nie miała, niemalże pięć do dziesięciu metrów od ich stołu. Pchnęła szklane drzwi i zostawiła je delikatnie uchylone. Zaczerpnęła świeżego powietrza, podchodząc do murowanych barierek, po czym wspierając na nich swoje ręce.
CZYTASZ
Oh my Tsukki | Tsukishima Kei x OC | HAIKYUU Fanfiction
FanfictionPróbowała się od niego odciąć, a zbliżała jeszcze bardziej. Myślał, że jej nienawidził, a nieświadomie interesował się coraz częściej. Opis może ulec zmianie w najbliższej przyszłości.