Rozdział 10

801 67 49
                                    


I w końcu nadszedł tydzień, podczas którego drżały kolana niemalże każdego ucznia. 

Tydzień egzaminów.

Po niektórych widać było, czy przykładali się do nich i zarywali nocki, a po innych nie widać było nic. Azumane bardzo im zazdrościła, bo niestety zaliczała się do tej pierwszej grupy. Nie pamiętała, kiedy musiała zarwać aż tyle nocek, by wkuwać do testów, ale wcale jej się to nie podobało. Niestety nie miała innego wyjścia, bo gdyby zawaliła choć jeden przedmiot, mama by jej tego nie wybaczyła i pewnie nie pozwoliłaby jechać na mecz.

A to byłaby najokrutniejsza kara, jaką kiedykolwiek mogłaby dostać. Absolutnie tego nie chciała, więc musiała się przemęczyć. Ilości wypitych kubków z kawą nie mogła nawet zliczyć. Machinalnie odkładała pusty na parapet, a szła po kolejny, aż pani Azumane zorientowała się, że sama nie ma do czego nalać sobie wody.

Mało tego, ciągle myślała o nadchodzącym starciu z Shiratorizawą. Wiedziała, że te dziewczyny były aż nadto zdeterminowane, bo od tej szkoły wymagało się samych najlepszych wyników i one chciały zdobyć pierwsze miejsce w tabeli za wszelką cenę, nie zważając na konsekwencje.

Będą grały ciałem, będą starały się kontuzjować. Wiedziała, że ten mecz będzie ciężki i nie mogła wyrzucić tego z głowy.

Na dodatek w niczym nie pomagał pamiętny wieczór burzowy, który spędziła z pewnym okularnikiem ze swojej klasy. Przyłapywała się na tym, że często zerkała na zdjęcie, które zrobiła mu ukradkiem podczas snu. Nigdy by nie pomyślała, że taka sytuacja kiedykolwiek nastąpi, dlatego napawała się nią, póki mogła, choć przecież dla niego nie znaczyło to nic.

Tego tygodnia nie odzywał się do niej tak, jak miał to zakodowane w swoim planie dnia. Zarówno Nayumi siedziała praktycznie cały czas z nosem w książce lub zeszycie z notatkami, tak Kei pogrążał się w muzyce puszczanej w słuchawkach, z którymi nigdy się nie rozstawał. Pewnie tak samo jak ona przeżywał egzaminy jeden po drugim.

Westchnęła, przyciskając książki do siebie i opierając się o parapet na korytarzu. Musiała chwilę odetchnąć, nim przejdzie do klasy, w której mieli pisać następny test. Ukradkiem zerkała na Tsukishimę, rozmawiającego z Yamaguchim. Piegowaty wyraźnie był z jakiegoś powodu zadowolony i uśmiechał się do przyjaciela. Naprawdę chciała, by ich rozmowa wyglądała podobnie, tak naturalnie i zwyczajnie, a nie sprowadzała się jedynie do sprzeczek.

Niby wtedy, podczas burzy, było między nimi okej. Dziewczyna była pełna podziwu dla siebie, że z początku nie jąkała się tak bardzo, choć siedziała z nim sama w swoich prywatnych czterech ścianach i opowiadała o różnych rzeczach. Niezbyt szczegółowych, ale jednak liczyło się to.

- Bujająca w obłokach Nayumi jest wzywana do świata żywych, trzy, dwa, jeden, zero.

Klaśnięcie dłońmi wystraszyło ją, szczególnie kiedy rozległo się tuż przy jej uchu. Momentalnie odwróciła wzrok od dwójki siatkarzy i spojrzała gniewnie na Hasegawę, która jak zwykle musiała broić i stawiać ją w niekomfortowych sytuacjach.

- Chi, przecież mogłaś zwrócić ich uwagę! Co ty sobie myślisz – skarciła się, obejmując książki mocniej rękami.

- Wybacz, jakoś tak powstrzymać się nie mogłam. – Bramkarka machnęła ręką i wskoczyła na parapet.

- Ty się przed mnóstwem rzeczy nie możesz powstrzymać – odparła z westchnieniem, po czym stanęła naprzeciwko przyjaciółki. – Umiesz coś z matematyki? Siedziałam nad zadaniami do późna i nadal nie mogę rozwiązać kilku poprawnie. Boję się, że uwalę.

Oh my Tsukki | Tsukishima Kei x OC | HAIKYUU FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz