Rozdział 5

830 72 51
                                    




Asahi tego dnia się nie wyspał, jednak po lekcjach z oczu biły mu takie iskry, jakby wypił pięć litrów kawy bez cukru i mleka. Szedł dziarsko w stronę sali gimnastycznej i już z oddali słyszał głosy dwójki dochodzących się ze sobą zawodników. Przy końcu korytarza spotkał Kageyamę kłócącego się z Hinatą i śmiejących się z nich Noyę wraz z Tanaką.

- Asahi-san! – zawołał go Yu. – Ryu wziął klucz od sali gimnastycznej, więc przed treningiem zdążę poprzyjmować kilka twoich serwisów – powiedział, szczerząc się do asa pełną gębą.

- Ach, to super, Noya-san, ale muszę najpierw pójść na boisko i sprawdzić, co u siostry – powiedział, podchodząc do wszystkich.

- Wszystko dobrze z nią? – zapytał z troską Hinata, pamiętając o wydarzeniu sprzed tygodnia.

- To pierwsze ćwiczenia od wizyty u ortopedy, dlatego muszę sprawdzić na własnej skórze, jak się ma. W domu oczywiście skłamałaby, jeśli coś by było nie tak – wyjaśnił.

- Niezłe ziółko z tej Azu-san – zachichotał Tanaka, obejmując Noyę ramieniem.

W międzyczasie na horyzoncie zjawili się Daichi oraz Sugawara, rozmawiając o zadanej pracy domowej przez profesora od matematyki. Zauważając dość pokaźne zbiorowisko zawodników z drużyny, zamilkli i podeszli do nich.

- Yo, co tak stoicie? Nie idziecie na halę? – zapytał Sawamura.

- Idziemy najpierw zobaczyć trening dziewczyn – odparł radośnie Hinata.

- Naprawdę nie musicie... pójdę sam, sprawdzę czy Nayu daje radę i zaraz przyjdę – zapewniał ich Asahi, wyciągając ręce przed siebie i garbiąc się jak zwykle. Tanaka i Noya podeszli do niego i trzasnęli go w plecy.

- Pięć minut nas nie zbawi, a w sumie nigdy nie przyglądałem się ich treningom, więc czemu mamy też nie pójść? – Nishinoya był naprawdę podniecony wizją piłkarek biegających za piłką.

- Ach, martwisz się o jej kolano – powiedział Daichi. – W sumie możemy iść wszyscy. I tak dostałem informacje od Takedy-senseia, że trener Ukai się spóźni, więc mamy trochę czasu.

Na zakręcie spotkali Tsukishimę i Yamaguchiego, który również zaciągnęli ze sobą.

- Ale w zasadzie po co mamy tam iść wszyscy? – marudził okularnik, popychany przez najenergiczniejszych zawodników z drużyny.

Nikt mu nie odpowiedział. Cała siódemka była całkiem podekscytowana szansą na przyjrzenie się grze dziewcząt. Byli w dobrych nastrojach – może poza Azumane, który naprawdę martwił się o siostrę i jej stan zdrowia. Niby po felernej akcji z Keiem rzeczywiście dała radę dojść do domu o własnych siłach i wystarczyło tylko, by odpoczęła, a sprawa z kolanem się unormowała, jednak nie dał za wygraną i musiał podjąć ten temat na spokojnie z ich mamą. Nie poszedł z nimi do ortopedy, bo musiał być na treningu, a cały weekend Nayumi unikała go jak ognia, dodatkowo w sobotę miała paskudniejszy humor, niż zwykle, i nawet nie zeszła na wspólną kolację.

Pani Azumane nie była o to zła, bo córka powiedziała jej, że musi się uczyć do testów, ale Asahi wiedział, że blefowała. Kiedy się uczyła, słuchała muzyki, a tamtego wieczora z jej pokoju nie było słuchać absolutnie nic. Jednak dał jej spokój, bo nie chciał dodatkowo siostry podburzać. Wolał uniknąć niepotrzebnych kłótni.

Siatkarze z Karasuno stanęli tuż przy trybunach i ogarnęli wzrokiem całe boisko. Jego wielkość to dopiero było coś, w porównaniu z tym, na którym mierzyli się oni ze swoimi przeciwnikami. Dziewczęta rozproszone były po całej płycie, każda gdzie indziej, a z ich pozycji można było wywnioskować, że ćwiczyły rozgrywanie akcji. Asahi podszedł pierwszy bliżej linii, aby móc wypatrzyć gdzieś siostrę, a reszta podążyła za nim.

Oh my Tsukki | Tsukishima Kei x OC | HAIKYUU FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz