12.

611 43 20
                                        


-Chodź! – szepnął do mnie Kamil zbierając się do wyjścia z samochodu.

Wyszedłem energicznie z samochodu uważając na siebie, gdyż miałem na oczach opaskę. Szmata oczywiście mi nie pomogła.

-No chodź, pomogę ci sieroto – no nareszcie!

-Jaki sieroto. Ty żeś mi zasłonił oczy i oczekujesz, żebym widział bez patrzenia. – wybuchliśmy

śmiechem.

Ewron podszedł do mnie i złapał za rękę. Prowadził mnie po jakimś nierównym podłożu. To chyba trawa. Tak, na pewno trawa. Kiedy moja noga dotknęła czegoś na wzór kamienia, zatrzymaliśmy.

-Możesz ściągnąć opaskę. – zanim jednak ruszyłem, Kamil sam ją ściągnął, przy czym patrzył mi

głęboko w oczy.

- I co się gapisz.

-A co zabronisz patrzeć na najpiękniejsze oczy jakie widziałem?

-A czy ty możesz?

-No przecież się droczę z tobą debilu.

Wtedy moim oczom ukazała się lokalizacja jak z pinteresta. Właśnie zachodziło słońce. Jezioro przed którym się znajdowałem odbijało światło. Z daleka widziałem jakiś mały.. domek? Taka chateczka na jedną osobę, z łazienką, kuchenką i kanapą.

-Jak tu jest ślicznie! – wykrzyczałem – skąd znasz to miejsce?

-Jak byłem mały uciekłem raz z domu. Chodziłem po łąkach, aż znalazłem drogę, której nigdy nie widziałem. Przeszedłem przez gąszcza i zobaczyłem dokładnie to co ty teraz.

-Wow

-Nikt nie wie o istnieniu tego miejsca. Nikogo nie było tu od lat. To była moja przystań. Miejsce gdzie mogłem zapomnieć o wszystkim i oddać się beztrosce.

-Jak poetycko. Nie wiedziałem, że z ciebie taki romantyk.

-Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.

-Oho, już się boję.- zaśmialiśmy się

-To było kiedyś tylko moje miejsce, a teraz jest nasze. Więc rozgość się. – powiedział ruszając w

przód. Usiadł na jakimś wielkim kamieniu, więc zrobiłem to samo.

-Czemu mi to pokazujesz?

-Bo chce żebyśmy mieli coś swojego jako przyjaciele.

-No nie zachowujesz się tylko jako „przyjaciel" powiem ci. Ale lubię to.

-Ruro, bo zaraz od patrzenia się na tę wodę utoniesz normalnie! – krzyknął kiedy przyglądałem się widokowi.

- Ruro, zamknij mordę. - Podszedłem do brzegu i stałem tak dłuższą w chwilę, a moje myśli błądziły w przestworzach. Nagle przyszedł Kamil. Obsrałem się jak cholera. Odskoczyłem w bok. Prawie wpadłem do wody, gdyby nie umięśnione ręce szatyna, które oplotły mnie w talii. Mocno przyciągnął mnie do siebie i popatrzył głęboko w oczy. Staliśmy tak dobrą chwilę gdy ten zaczął zbliżać do mnie swoją twarz. Gdy nasze usta dzieliły milimetry...

OHO II Hopaki / Nexe x EwronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz