12. Ofiary i myśliwi

524 58 19
                                    

Tommy spędził całą noc na dworzu, siedząc na swoim balkonie. Przebywając tam miał idealny widok na ogród oraz szopę, na której najbardziej mu wtedy zależało. Tak jak prosił go jego przyjaciel, Thomas wywiązał się z obietnicy i przyniósł do szopy koce, jedzenie oraz apteczkę, ale nie spodziewał się, że jeszcze zostanie zaciągnięty do wynoszenia taczki z gnojem poza szopę, aby śmierdziała mu prosto pod domkiem. Na początku odór krowich odchodów strasznie mu przeszkadzał, jednak po jakiejś godzinie przyzwyczaił się do tej niedogodności.

Jego zadaniem na tą noc było pilnowanie szopy, aby przypadkiem żaden nieproszony gość się do niej nie dostał. Pamiętał przypadki kiedy jacyś pijani żołnierze, bojąc się swoich dowódców chowali się na noc pod zadaszeniem, licząc, że nikt ich tam nie przyłapie. Zwykle po takich nocach to właśnie Tommy musiał wywlekać tych delikwentów, aby Tubbo się o niczym nie dowiedział. Jego ogród był jednym z najpiękniejszych w osadzie, dlatego bardzo się denerwował kiedy bezwstydni pijacy osiedlali się na jego terenie.

Gdy słońce wspięło się ponad delikatnie poranne chmurki, Thomas już czatował pod szopą, ani myśląc o pójściu się myć czy ogolić. Całą noc obserwował budynek, nasłuchując niepokojących dźwięków. Ku jego zaskoczeniu nic dziwnego się nie działo. Zapukał poraz kolejny do drzwi, a te stanęły otworem, ukazując zmęczonego Tubbo. Ziemiste, potarmoszone włosy opadały na jego podkrążone oczy, uwydatniając ospałość chłopaka.

- Ciężka noc? - zapytał na wstępnie Tommy, przekraczając próg szopy.

- Tak. Starałem się jakoś opatrzeć jego poparzenia. Ciekawy jestem gdzie się takich nabawił - zmartwiony nastolatek zamknął drzwi i podszedł do śpiącej istoty. - Przespał całą noc, ani razu się nie obudził. Przez chwilę się bałem, że umarł. A, proszę zachowuj się cicho.

Tommy pokręcił głową obserwując śpiącego osobnika, kiedy nagle go coś trafiło.

- Może to on jest z tej wioski na granicy, która dopiero co spłonęła? - blondyn usiadł obok czarno-białego monstrum.

- Nie mam pojęcia, próbowałem się z nim skomunikować, ale był zbyt przerażony. Dałem mu spokój, a ten od razu zasnął. Dowiemy się wszystkiego jak się obudzi - Tubbo mruknął i wyciągnął z plecaka kromkę chleba oraz kilka skrawków suszonego mięsa. - Ktoś chciał w nocy tutaj wejść? Byli zwiadowcy?

- Nie, nie było ich. Myślę, że za mało im płacą aby się przejmować takimi sprawami. Przez historie Kaprala Blade nikt nie chce chodzić po zmroku. Patrząc na to coś jakoś im się nie dziwię - Tommy dotknął palcem miękkiego policzka istoty. - Wstawaj - spróbował swoich sił w budzeniu go. - No wstawaj!

Wraz z jego krzykiem po pomieszczeniu poniósł się odgłos gwałtownie wciąganego powietrza. Czarno-biała postać podniosła się do siadu, patrząc na nieznajomych dużymi oczami, starając się odsunąć jak najdalej od nich. Podobną postawę przybrał zaskoczony Thomas, z tym wyjątkiem, że odruchowo wyciągnął zza paska sztylet, celując do istoty.

- Obudził się! - jęknął zdyszany Tommy i od razu wstał z miejsca, chcąc być wyższym i pokaźniejszym. - O cholera, patrz jak się gapi!

Tubbo przełknął głośno ślinę. Po nim również przeszła fala strachu, jednak postarał się jak najszybciej odpędzić niepokój. Nie chciał aby jego więzień nabrał do niego uprzedzeń, oczywiście jeśli jest na tyle cywilizowany aby zrozumieć takie coś jak emocje. Kładąc na chlebie mięso nieznacznie przysunął się do więźnia i podał mu posiłek. Istotą niepewnie wyciągnęła dużą dłoń po jedzenie i szybko je do siebie przyciągnęła, nie chcąc dotykać obcego.

ᴄᴢᴀsʏ ʙᴇᴢᴋʀᴏ́ʟᴇᴡɪᴀ ɪ | DNF | DreamSMP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz