W izbie panowała przyjemna cisza, która była jak miód na uszy George'a. Przez ostatnie kilka godzin, stary alchemik wykonywał na nim rozmaite badania, przyglądając się jego oczom, podstawiając mu zestawienia barw i robiąc wiele innych, dziwnych zdaniem George'a rzeczy. Starzec wyglądał tak, jakby przy pierwszym lepszym podmuchu wiatru miał się rozsypać w proch, a jego długa broda spływała w dół niczym wodospad, często łaskocząc siedzącego na krześle George'a. Dream w tym czasie rozglądał się po pomieszczeniu, zabierając kilka fiolek wypełnionych jakimiś miksturami. Schował je do kieszeni spodni i w zamian położył trochę miedziaków na zagraconym biurku starca.
— Czyli co z nim jest? — zapytał Dream, z obojętnością w głosie.
Starszy mężczyzna popatrzył ostatni raz na l'manberczyka i westchnął ciężko. Usiadł powoli na krześle ignorując okropny ból pleców.
— Jest ślepy na kolory — osadził starzec, kładąc sobie na kolana równie starego co on kocura.
— Jak to? Przecież widzę to co trzeba — burknął George.
— Nie widzisz wszystkiego, mój drogi — zamlaskał, gładząc chudą dłonią śpiącego kota. — Już kilka razy widziałem podobne przypadki, ale nigdy nie tak mocne jak twój. Zwykle przychodzili do mnie mężczyźni z takimi problemami, więc nie jesteś sam. Ten defekt nie uprzykrzy ci bardziej życia, skoro nigdy wcześniej się nie skarżyłeś na dolegliwości wzrokowe. Radzę ci się tym nie przejmować, to nic strasznego.
— Czyli całe życie myliłem kolory...?
— Tak to właśnie działa — powiedział dziadek, nie bardzo rozumiejąc rozterki młodego. — Jest coś takiego jak soczewka pajęcza, aby ją pozyskać należy oczywiście zabić jednego z pająków mieszkających w buszu przy Pustyni Zachodniej. Takie soczewki pomagają osobom z twoją dolegliwością. Soczewki te, działają w niezrozumiały dla nas sposób, jednak dzięki nim można zobaczyć inne kolory niż te które widzi się na codzień. W moim przypadku widziałem wszystko w kolorach brązu, jednak osoby noszące te soczewki opowiadały o kolorach których jeszcze nigdy w życiu tak wyraźnie nie widziały. Niestety od dawna nikt nie zabił takiego stwora, aby mi przynieść ciekawe resztki, więc teraz ci nie pomogę.
George westchnął cicho i przetarł twarz dłonią, czując się bardzo obco we własnym ciele. Ciągle zadawał sobie pytanie, dlaczego akurat na niego trafiło w tej loterii wad wrodzonych. Wiedział, że to nie jest jego wina, zastanawiał się też czy może jego ojciec również posiadał taką niesprawność. Jeśli tak, to pewnie też nie zdawał sobie z tego sprawy.
— Myślisz, że mogę zdobyć takie? — zapytał Dream, zaintrygowany udzielonymi im informacjami.
— Jeśli ci życie niemiłe, to spróbuj. Nie mówię o małych pająkach wielkości zająca, mówię o dorosłych osobnikach, które mogą przerosnąć nawet kucyka. Wy, młodzi macie jeszcze dużo energii i głupich pomysłów w głowach, więc nie zdziwię się jeśli pomyślnie wrócisz z tymi soczewkami.
— Uznam to za komplement — parsknął zuchwale. — Mam je wydobyć z oczu pająka, tak?
— Oczywiście, brzydka kaczuszko — mruknął starzec, nieco sepleniąc przez brak zębów.
— Dream, nie musisz tego dla mnie robić — wtrącił się George, lekko się czerwieniąc ze wstydu. Jakoś nie lubił być wyręczany w takich sytuacjach.
CZYTASZ
ᴄᴢᴀsʏ ʙᴇᴢᴋʀᴏ́ʟᴇᴡɪᴀ ɪ | DNF | DreamSMP ✔️
Fanfic„- Chciałbym aby Clay patrzył na mnie tak, jak patrzy nocami na księżyc. Chciałbym aby tęsknota i zachwyt rozrywały jego serce, aby jedynym ukojeniem dla niego były me ramiona, jedynym lekarstwem na zmartwienia był mój głos, a obietnicą szczęścia mo...