Mama szybko pobiegła po dodatkowe nakrycia, a Stan doniósł krzesła. Całe szczęście, że przy stole było trochę luzu, więc bez problemu 2/4 Huncwotów się tu zmieściło, bo gdyby nie to, to chyba musieliby siedzieć pod ścianą, na podłodze. Chociaż nie wiem, czy przypadkiem tamto nie byłoby odpowiedniejszym miejscem. Hmmm... Przyjrzałam się im dokładniej i zauważyłam, że wyglądają, jak by to powiedzieć, eeee... normalnie? Jak mugole? Dzięki Bogu do tych ich durnych głów nie przyszło, żeby ubrać się w szaty wyjściowe, więc były dwie możliwości. Albo ubierali się na tak zwanego 'czuja', albo wypytali Remusa, który chodzi na mugoloznastwo. Podejrzewam jednak, że nie mają aż tak dobrego gustu, więc to musi być opcja numer dwa. I dobrze, bo chyba Dursley'owie padliby na zawał, gdyby zobaczyli ich w szatach. Nie to, żebym za nimi płakała. No dobra... Może i tak, ale ze szczęścia. No co? Nie lubię ich, są taaaacy nudni, a w dodatku chyba mają tylko 60 cm wzrostu, a reszta to ich ego. Wspominałam już, że wszyscy z ich rodzinki są strasznie wysocy i... masywni? Tak, to chyba dobre słowo. Chociaż po prostu 'grubi' nie brzmi tak źle. Z moich jakże ciekawych przemyśleń wyrwał mnie głos cioci.
- Czyli dobrze zrozumiałam, chodzicie razem z Lily do klasy?
O nie, bardzo źle. Lepiej niech nie zaczynają tego tematu. To się musi skończyć tragicznie.
- Mhm.. - pokiwał głową Syriusz z pełną buzią.
Tia, ten już zdążył zeżreć całą górę kartofli. Czyżby przypadkiem na te ferie nie zamienił się żołądkiem z Peterem? Z resztą nie ważne.
- Ach... - westchnęła ciocia niezbyt usatysfakcjonowana 'wyczerpującą' odpowiedzią Black'a.
- Bardzo dobre jedzenie, pani Evans - pochwalił Potter.
Nie wiem jak oni to robią, że w żadnej sytuacji się nie zawstydzają. Ja na ich miejscu już dawno bym spłonęła rumieńcem.
- Dorównuje Hogwartowi, a tam naprawdę jest pyszne jedzenie - kontynuował Rogacz - co nie, Łapo?
- Hogwart? - zapytał wujek.
- Łapa? - zapytała jednocześnie z wujkiem babcia.
- Hogwart to nazwa mojej szkoły, a Łapa dlatego, że naprawdę ma duże stopy, a do tego gra w szkolnej drużynie piłki nożnej - wyjaśniłam zatykając ręką buzię Potter'a.
Co z tego, że może to wyglądać podejrzenie? Ważne żeby czegoś nie palnął. Babcia skrzywiła się słysząc kłamstwo, ale na szczęście już nic nie powiedziała. Rogacz polizał wnętrze mojej dłoni.
- Fuuu - jęknęłam odskakując od niego i niezauważalnie wycierając rękę w skrawek obrusu.
On tylko uśmiechnął się zadziornie, na co Black wywrócił oczami.
- To chłopcy, może opowiecie coś o sobie? - tym razem głos zabrał, o dziwo, pan Dursley.
- To może ja zacznę - powiedział Rogacz, a ja posłałam mu przestraszone spojrzenie. On widząc to, mrugnął do mnie i uśmiechnął się bezczelnie. Syriusz przyglądał nam się z zainteresowaniem, zupełnie zapominając o pokaźnej górze jedzenia na jego talerzu. Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. To wszystko jest takie surrealistyczne.
- Jak już wiecie nazywam się James Potter. Chodzę do tej samej klasy co Lily i jestem...
- Jest w szkolnej drużynie piłkarskiej razem z Syriuszem. Oni... - wpadłam mu w słowo, a mi z kolei przerwała mama.
- Lily, daj im mówić za siebie - skarciła mnie.
- To tak, w dormitorium mieszkamy razem z dwoma innymi chłopakami: Remusem Lupinem i Peter'em Pettigrew. We czwórkę tworzymy tak zwanych 'Huncwotów'. Zupełnie nie wiem, skąd się to wzięło - powiedział z niewinną miną.
CZYTASZ
Never say never... | Jily
FanfictionZwykła historia. Ale czy na pewno? Jest sobie ruda, często zdenerwowana, pyskata Lily, wraz z nierozłącznymi przyjaciółkami; Dorcas, pięknością, zmieniającą chłopaków jak rękawiczki i Ann, szaloną, optymistycznie nastawioną do życia dziewczyną. Są t...