Okazało się, że Ann wymyśliła sobie te całe elfy. Gdy poszła z nami do biblioteki chodziło jej bardziej o wypytanie mnie, co czuję do Rogacza. Potem zaczęła insynuować coś o jakieś wielkiej miłości, co było bzdurą. Byliśmy tylko przyjaciółmi, a dwa miesiące temu nawet nie mogłam go znieść. Życie. Ogólnie cały piątek minął szybko, tak jak pierwsza połowa soboty. Jutro były urodziny James'a, ale postanowiliśmy dziś wyprawić imprezę. Tiaaaa... Wydaje mi się, że nasze życie opiera się wyłącznie na imprezach. No cóż, tak bywa. Co jak co, ale siedemnaste urodziny należy uczcić, w końcu to ten magiczny dzień, kiedy czarodziej uzyskuje pełnoletność.
Właśnie stałam przed lustrem u nas w dormitorium i ubierałam się w mój dzisiejszy strój. Postanowiłam założyć śliczną, ciemnofioletową sukienkę, w której zakochałam się, gdy tylko zauważyłam ją na wystawie w Londynie, gdzie byłam podczas przerwy świątecznej. Była ona przed kolano, z dopasowaną górą bez ramiączek i rozkloszowaną spódnicą, cała pokryta ciemną koronką. Po prostu cudo. Na nogi naciągnęłam ciemne rajstopy, a na stopy włożyłam wysokie, czarne szpilki z paseczkiem na wysokości kostek i odkrytymi palcami. Jak szaleć to szaleć! Na prawą rękę założyłam mnóstwo kolorystycznie pasujących bransoletek, na palec lewej ręki pierścionek, który dostałam od James'a na urodziny, a na szyi zawiesiłam łańcuszek z czarnym serduszkiem. Idealnie. Wcześniej pomalowałam paznokcie na fioletowo z błyszczącymi drobinkami, a na twarz nałożyłam mocniejszy niż zwykle makijaż. Tym razem postanowiłam podkreślić oczy, więc usta przeciągnęłam tylko delikatnym błyszczykiem. Czarnym eyeliner'em zrobiłam kreski na powiekach, ciemnofioletowym cieniem lekko je musnęłam i porządnie wytuszowałam rzęsy. Oczywiście nie obyło się bez jasnego pudru i różu do policzków. Z włosami nie chciało mi się kombinować, więc zostawiłam je rozpuszczone, lekko pofalowane.
W czasie gdy ja się ubierałam Dorcas malowała paznokcie przy stoliku, a Ann okupowała łazienkę. Obróciłam się przed lustrem i zaklęłam.
- O cholera!
- Co się stało? - Dee podniosła głowę znad paznokci skanując mnie wzrokiem.
- Rajstopy z tyłu mi się rozdarły, a to moja ostatnia para! - bezradnie uniosłam ręce, po czym zdjęłam buty i rajstopy.
- Nie możesz pójść bez?
- Nie. Ostatnio czymś się podrażniłam i z tyłu kolan pojawiła mi się jakaś wysypka. Nie jest jakaś obrzydliwa, ale psuje efekt. Uprzedzając twoje pytanie, byłam już z tym w Skrzydle i pielęgniarka dała mi na to jakąś maść. Część już znikła, ale puki całkowicie się nie wyleczę, wolę nie pokazywać swoich nóg - wytłumaczyłam cierpliwie rzucając rajstopami przez cały pokój do kosza, który stał w rogu - Masz jakieś do pożyczenia?
- Zaraz sprawdzę - Dorcas podmuchała chwilę na paznokcie przyspieszając ich suszenie i podniosła się z krzesła.
Podeszła do swojego kufra i zaczęła przerzucać swoje rzeczy, by po chwili wyprostować się z ciemnym materiałem w ręce i radosnym okrzykiem.
- Wiedziałam, że jeszcze jakieś mam! - rzuciła nimi we mnie.
Szybko je złapałam i wciągnęłam na nogi, zbytnio im się nie przyglądając. Gdy stanęłam przed lustrem szczęka mi opadła.
- Dorcas, one są... są... - nie mogłam znaleźć słowa.
- Genialne - wyszczerzyła się i pokiwała głową, po czym podeszła do wieszaka ze swoją sukienką, która bardziej wyglądała jak bluzka i spódnica. Góra była mocno przylegająca do ciała, czarna, z długimi rękawami i odsłoniętymi ramionami. Z kolei dół był lekko rozkloszowany, biały, a na samym dole była czarna koronka. Dee założyła do tego średniej wysokości szpilki z dwoma paseczkami, oczywiście czarne. W uszy włożyła wiszące kolczyki, a na szyję założyła dwa dość przylegające naszyjniki. Paznokcie pomalowała, a jakżeby inaczej, na czarno. Włosy zaczesała na jedną stronę, zostawiając je w falach. O dziwo wcale nie miała mocnego makijażu.
CZYTASZ
Never say never... | Jily
FanfictionZwykła historia. Ale czy na pewno? Jest sobie ruda, często zdenerwowana, pyskata Lily, wraz z nierozłącznymi przyjaciółkami; Dorcas, pięknością, zmieniającą chłopaków jak rękawiczki i Ann, szaloną, optymistycznie nastawioną do życia dziewczyną. Są t...