7. W poszukiwaniu siebie cz.2

1.2K 92 9
                                    

Dziś już środa i wreszcie wychodzę z tego przeklętego Skrzydła Szpitalnego. Nie zrozumcie mnie źle, ale po kilku dniach leżenia wam też w końcu by się to znudziło. Ja w dodatku wprost skręcałam się z niecierpliwości, żeby zacząć szukać mych szlachetnych korzeni. Szybko ubrałam się w mundurek, który dzień wcześniej przyniosła mi Dorcas, po czym krzycząc pożegnanie w stronę pani Cure wybiegłam przez te wielkie wrota. Nareszcie wolna! Właśnie biegłam po schodach, gdy poczułam silne uderzenie i upadłam na twardą posadzkę. Masując jedną ręką czoło, w które oberwałam spojrzałam w górę. Nade mną stał wysoki, bardzo przystojny chłopak.

- Zabić mnie chcesz?! Co się tak gapisz! Pomóż mi wstać - nawrzeszczałam na niego, niezbyt rozczulając się tym, jakim on był cholerniezdecydowanienajprzystojniejszymchłopakiemnacałympieprzonymświecietakimżeomfg.

Jak mówiłam nic specjalnego. On szybko wyciągnął w moją stronę rękę i z przestraszonym wyrazem twarzy pomógł mi wstać. Najwyraźniej się mnie przestraszył. Stał tak, wgapiając we mnie te swoje cholernie urocze brązowe oczy i ciągle trzymał mnie za rękę. Korzystając z tego, że zamarł jak słup soli przyjrzałam mu się dokładniej. Był wysokim szatynem z, jak już wspomniałam, brązowymi oczami. Jego włosy były zaczesane do góry, co uwydatniało jego kości policzkowe. Szczupła twarz, wąski nos i pełne usta czyniły go słodkim ciachem. Takim, które z chęcią bym schrupała. Jego wygląd dopełniał jednodniowy zarost, a nonszalancko przerzucony plecak przez ramię, przekrzywiona szata i rozwiązany krawat nadawały mu wygląd bad boy'a albo luzaka. Nie mogłam się zdecydować. Coś wydawało mi się w nim znajome, tak jakbym już go kiedyś spotkała. Wytężyłam pamięć, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd go kojarzę. Wtedy nastąpiło olśnienie.

- TY! - wrzasnęłam donośnie przerywając ciszę, a biedny chłopak drgnął przestraszony - To ty wpadłeś na mnie wtedy na peronie!

- Przepraszam - powiedział skruszony - za wtedy i za teraz. To naprawdę nie było celowe - zaczął się tłumaczyć. Swoją drogą miał męski, przyjemny dla ucha głos z leciutką chrypką. Dlaczego ja go wcześniej nie poznałam? Chłopak stał tak przede mną z miną zbitego psa i przepraszał za te wszystkie 'ataki'. Uniosłam rękę i zatkałam mu nią usta. Po prostu chciałam, żeby już przestał gadać. To było trochę irytujące, a poza tym było mi go żal.

- Chyba nie zaczęliśmy tej znajomości za dobrze. Lily Evans, Gryffindor.

- Już myślałem, że nie potrafisz normalnie mówić, tylko cały czas krzyczysz - zdobył się na żart, gdy już zabrałam swoją rękę - Seth Drake, Ravenclaw.

- A jak to się stało, że jesteś tu na korytarzu w środku lekcji?

- Właśnie wracałam ze Skrzydła... Czekaj, a ty co tu robisz?

- Urwałem się z lekcji - powiedział bez cienia skrępowania.

Po kilku minutach rozmowy dałam się namówić na spacer w najbliższą sobotę i ze zdziwieniem  odkryliśmy, że mamy razem Obronę Przeciw Ciemnym Mocom i Zaklęcia. No ale co się dziwić, przecież na naszym roczniku jet około 70 uczniów, w tym łącznie z 35 uczniów w  Ravenclaw'ie i Gryffindorze . W każdym razie szybko skończyliśmy rozmowę bo ja spieszyłam się do biblioteki, a on na jakieś umówione spotkanie z kolegami. Gdy weszłam do tego zacnego przybytku mądrości, od razu zostałam uraczona nieprzychylnym spojrzeniem starej bibliotekarki.

- Chciałabym wejść do Działu Ksiąg Zakazanych - powiedziałam bez wahania.

- Taa, a ja chciałabym być królową Elżbietą - warknęła - przepustkę masz?

- Tak - już dawno się nauczyłam, żeby ignorować tą babę.

Pani Acerba była wprost niereformowalna. Od drugiej klasy często tu przychodziłam, żeby wejść do zakazanej części, a ona za każdym razem była wredna i pytała się o ten cholerny kawałek papieru. Normalny człowiek po kilku razach zapamiętałby, że taka rudowłosa dziewczynka ma bezterminową przepustkę, ale nie ona. To było za dużo dla jej ograniczonego umysłu.

Never say never... | JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz