23. Cisza przed burzą

587 41 23
                                    

Reszta przerwy Wielkanocnej minęła względnie spokojnie. Może nie licząc kilku kłótni z Petunią i tego, że prawie codziennie do domu przychodzili jej przyjaciele, którzy strasznie nam się narzucali. Ale poza tym było okej.

We wtorek staliśmy razem na stacji i żegnaliśmy się z moimi rodzicami. 

- Lily, pamiętaj, żeby nie opuszczać posiłków. Wydaje mi się, że schudłaś - powiedziała zmartwiona mama, a ja wzruszyłam ramionami. Już od kilku miesięcy nie jadłam tak dużo jak kiedyś i rzeczywiście, straciłam 4 kilogramy.

- Dobrze mamo - westchnęłam i mocno ją przytuliłam, a potem to samo zrobiłam z tatą - To my już będziemy się zbierać - powiedziałam cicho i pociągnęłam chłopaków za sobą.

Odwróciłam się jeszcze raz, żeby pomachać rodzicom i już po chwili byliśmy po magicznej stronie stacji. Odetchnęłam i powlokłam się do pociągu ciągnąc za sobą ciężki kufer, zupełnie ignorując moich towarzyszy.

W mojej głowie cały czas odtwarzałam sobie list, który wczoraj w nocy otrzymałam od dyrektora Hogwartu. Pisał o tym, że niedługo będzie chciał zorganizować spotkanie wszystkich członków Zakonu Feniksa, przedstawiając na nim nowych członków. To trochę mnie zaniepokoiło. Miałam dziwne przeczucie, że tymi osobami będą moi przyjaciele. Poza tym wspomniał jeszcze o tym, że chciałby się ze mną spotkać, jak tylko przybędę do Hogwartu. To zaniepokoiło mnie jeszcze bardziej.

Z cichym westchnięciem usiadłam w jednym z wolnych przedziałów i przymknęłam oczy, odchylając głowę do tyłu. Po chwili usłyszałam szmery, to pewnie Syriusz i James weszli do przedziału.

Nie zwracając na nich uwagi dalej półleżałam z zamkniętymi oczami i chyba w końcu musiałam zasnąć, bo nie zauważyłam, kiedy pociąg ruszył.

Zaspana otworzyłam oczy i zamrugałam, gdy oślepiło mnie światło z lampy pod sufitem. Leniwie przekręciłam głowę w stronę okna, za którym było już ciemno. 

- O, nasza śpiąca królewna się obudziła! - zawołał jakiś damski głos, chyba Ann.

Przeciągnęłam się czując, jak kości w kręgosłupie nieprzyjemnie strzelają. Podciągnęłam się na siedzeniu i spojrzałam na moich przyjaciół, którzy właśnie grali w karty, zajadali słodycze i opowiadali sobie różne historie, co chwilę zanosząc się gromkim śmiechem.

Ziewnęłam i oparłam głowę na ramieniu James'a, który siedział obok mnie.

- Co robicie? - zapytałam lekko zachrypniętym głosem.

- Właściwie to nic specjalnego - Dorcas wzruszyła ramionami bacznie obserwując Syriusza, którego właśnie była kolei.

Pokiwałam lekko głową i ułożyłam się wygodniej obserwując moich przyjaciół. Niedługo potem dotarliśmy do szkoły.

Nie zdążyłam nawet dobrze wejść do zamku, kiedy przede mną zmaterializowała się profesor McGonagall.

- Panno Evans, proszę ze mną - spojrzałam bezradnie na moich przyjaciół i wzruszyłam ramionami odchodząc z nauczycielką.

Domyśliłam się, że pewnie chodzi o tajemniczy list, który niedawno dostałam, więc nic nie mówiąc cierpliwie podążałam za profesor McGonagall aż do gabinetu dyrektora.

POV's James

- Wiecie, o co chodzi? - zapytałem Dorcas i Ann, które pewnie wiedziały tyle, co i ja. Czyli nic.

Dziewczyny pokręciły głowami.

- Nie, ale musimy się w końcu dowiedzieć, co przed nami ukrywa - warknęła Ann zakładając ręce na piersi - To się robi irytujące. Co chwilę znika, a to do dyrektora, a to przez coś innego.

Pokiwałem głową zastanawiając się, o co chodzi, podczas gdy Syriusz głośno klasnął w ręce strasząc przy okazji Dorcas.

- Śledźmy ją - wypalił, na co Remus automatycznie strzelił się ręką w czoło. Posłaliśmy mu spojrzenia sugerujące, że z jego głową nie wszystko jest do końca w porządku - No co? Może się czegoś dowiemy!

Jęknąłem bezgłośnie, jednak ciekawość okazała się silniejsza i już po chwili całą grupką szliśmy w kierunku pokoju dyrektora, gdzie profesor McGonagall zabrała Lily.

- Proszę podać hasło - odezwał się jeden z posągów strzegących schodów.

Dorcas spojrzała na nas, kiedy Syriusz wyciągał różdżkę.

- Banał - mruknął kilka razy machając patykiem - Cukrowe nietoperze - na jego słowa posągi się rozsunęły ukazując nam drogę do gabinetu Dumbledore'a.

- Niczego innego się nie spodziewałem - wymamrotał Remus wchodząc jako pierwszy na schody.

Po chwili staliśmy na nich wszyscy starając się jak najbliżej podejść do drzwi, żeby usłyszeć choć skrawek rozmowy. Na nasze nieszczęście pokój był bardzo dobrze wyciszony i gdy zrezygnowani chcieliśmy już odchodzić, nagle się otworzyły, a my tracąc równowagę wpadliśmy do gabinetu rozsypując się po podłodze.

- Nie! Nie zgadzam się! - krzyknęła zdenerwowana Lily, a przy jej palcach zaczęła zbierać się jakaś czarna mgła. Chyba Dumbledore też to zauważył, bo coś mruknął, a rudowłosa od razu się uspokoiła.

- Lily? - zapytałem zduszonym głosem zwalając z siebie Syriusza, który mruknął niezadowolony rozcierając łokieć - O co tu chodzi?

Dziewczyna spojrzała na nas wielkimi oczami jednocześnie blednąc, podczas gdy dyrektor nie wydawał się być zaskoczony naszą obecnością w jego gabinecie.

- Panno Evans, myślę, że to czas, żeby powiedzieć twoim przyjaciołom prawdę - stwierdził, na co Lily bezwiednie zrobiła krok do tyłu przyciągając ręce do piersi.

- N-nie - zająknęła się. My za to zdążyliśmy już wstać i wpatrywaliśmy się w nią wyczekująco - Nie!

Dumbledore westchnął, zupełnie tak, jakby spodziewał się dokładnie takiej reakcji Lily. 

- Mamy prawo wiedzieć - odezwał się Syriusz, na co przytaknęła mu Dorcas.

- J-ja, nie... - widząc stan, w jakim znajduje się rudowłosa niewiele myślą podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem, głaszcząc ją po plecach. Dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo jest roztrzęsiona i słaba.

- Spokojnie Lily - mruknąłem uspokajająco - Uspokój się i o wszystkim nam powiedz. Wyrzuć to z siebie, ulży ci.

Ann niepewnie podeszła do nas i położyła dłoń na ramieniu dziewczyny.

- Jesteśmy z tobą - wyszeptała - Wiesz, że możesz o wszystkim nam powiedzieć. Nie musisz niczego ukrywać.

W czasie, kiedy blondynka mówiła znalazła się przy nas reszta, także uspokajając Lily. W końcu, po kilku minutach Lily była już względnie spokojna.

- Lily, opowiedz o wszystkim swoim przyjaciołom - powiedział cicho Dumbledore, który dotychczas obserwował nas w milczeniu.  Lily przytaknęła, zaczynając swoją historię.

________

Powróciłam!!

Bardzo przepraszam wszystkich czytelników za tak długą nieobecność ;c Szczerze mówiąc, myślałam nad porzuceniem tego opowiadania, ale nie mogłam się przełamać. Postanowiłam, że mimo wszystko pociągnę je do końca...

nie obiecuję jednak, że rozdziały będą pojawiać się często, prawdopodobnie będą też krótkie i takie byle jakie, no ale cóż... nic z tym raczej nie zrobię ;//

Jeszcze raz przepraszam TT

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 23, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Never say never... | JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz