22. Mój przyjaciel alkohol

568 41 4
                                    

Po wyjaśnieniu całej tej sytuacji dyrektorowi stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jeśli nie zmodyfikujemy pamięci mojej mamie. Profesor Dumbledore na spokojnie wszystko jej wytłumaczył i uspokoił ją, bo jak dotąd była cała roztrzęsiona.

Po około godzinie dyrektor zniknął, aby powiadomić o tym zdarzeniu Zakon Feniksa i jak najszybciej wymyślić jakiś plan. Z kolei moja mama po zażyciu tabletek uspokajających położyła się odpocząć w sypialni. Przyjęła to lepiej niż się spodziewałam, a gdy tata wróci z pracy ma mu wszystko wyjaśnić. Stwierdziliśmy jednak, że Petunii nic nie powiemy.

Zmęczona usiadłam przy kuchennym stole z kubkiem gorącej herbaty i oparłam głowę o rękę. Nagle drzwi do domu się otworzyły i do środka wpadła moja siostra.

- Wielkie dzięki - burknęła rzucając plecak z książkami na wolne krzesło.

- A tobie o co znów chodzi? - jęknęłam zaciskając oczy i masując moją biedną, bolącą głowę.

- W piątek Gary wyprawia imprezę - powiedziała świdrując mnie oczami - I teraz chce, żebyś na nią wpadła - warknęła stawiając z hukiem talerz na stole.

- I co za problem? Po prostu nie przyjdę - wzruszyłam ramionami biorąc łyka herbaty.

- Właśnie to nie jest takie proste - wymamrotała grzebiąc widelcem w jedzeniu - Bo tak jakby postawił warunek, albo my obydwie, albo żadna. A ja muszę iść na tą imprezę, bo będzie tam Vernon! - jęczała, jakby w ogóle mnie to obchodziło.

- Dobra - nie miałam siły, żeby się z nią kłócić.

Wstałam od stołu i wstawiłam pusty już kubek do zlewu.

- Dobranoc - wymamrotałam wychodząc z kuchni i kierując się na schody. to był wyczerpujący dzień.

***

- Oezu - wysapałam wygrzebując się z kokonu stworzonego z pościeli, który leżał na ziemi. Właśnie spadłam z łóżka, czego skutkiem była moja pobudka. Chyba będę miała siniaka na tyłku.

Odgarnęłam z twarzy poplątane włosy i przetarłam zaspane oczy próbując dojrzeć, która godzina. Niezgrabnie wstałam z podłogi wyrzucając ręcę nad głowę i przeciągając się. Westchnęłam opuszczając ramiona.

Narzuciłam na siebie jakieś stare dresy, które sięgały mi do połowy łydek i starą koszulkę taty z wielkim napisem HEAD DOCTOR którą wygrał kiedyś na jakiejś loterii.

Powlokłam się na dół nadal na wpół śpiąca. Dopiero kiedy w kuchni usiadłam przy stole ze szklanką wody dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Otrząsnęłam się i zauważyłam, że naprzeciwko mnie siedzi James z Syriuszem, którzy patrzą się na mnie rozbawieni, a moja mama stoi przy kuchence smażąc jajka i wesoło coś paplając.

Wrzasnęłam i poderwałam się z siedzenia, uświadamiając sobie, jak ja wyglądam. Szybko wybiegłam z kuchni i omal nie zabijając się na schodach dotarłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi z hukiem i oparłam się o nie starając się uspokoić. Z dołu słyszałam śmiechy szanownych paniczów i mojej mamy.

Potrząsnęłam głową i poklepałam się po policzkach. Ogarnij się Lily! Błyskawicznie wciągnęłam na siebie jakieś pierwsze lepsze ciuchy (czyli proste jeansy i luźną bluzkę z rękawami 3/4), przemyłam twarz i ogarnęłam włosy. Tak odświeżona po raz kolejny zeszłam na dół.

Ale niestety z mojego cudownego odrodzenia za przeproszeniem gówno wyszło, ponieważ na ostatnim schodku potknęłam się o, dosłownie, powietrze i jak długa poleciałam do przodu piszcząc i zaciskając oczy. Jednak nie doszło do zderzenia mojej twarzy z podłogą. Zamiast tego wylądowałam w czyichś ramionach.

Never say never... | JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz