Rozdział 3

1.2K 65 95
                                    

P.O.V Polska

Niestety mój odpoczynek został przerwany. Żałuję, że podałem swój numer wychowawczyni. Było to wymagane na samym początku szkoły. Nauczycielka dzwoniła, gdy ma pewną sprawę i musi upewnić się do obecności ucznia. Dopiero po chwili zauważyłem, że pierwsze lekcje to W-F. Obecność jest tam obowiązkowa. Można nie ćwiczyć tylko z ważnego powodu. Ja takowego nie posiadałem.

Uszykowałem się bardziej przyzwoiciej do szkoły. Musiałem by gotowy do różnych zdarzeń. W szkole jestem trochę pomijaną osobą. Często uczniowie z elity nade mną się znęcali. Ich rodzice byli bardzo wpływowi na finanse szkoły i nauczyciele nie reagowali. Patrzyli tylko z boku.

Na W-F muszę uważać. Mimo swojej małej postury to dużo ćwiczę. Moim ulubionym sportem jest siatkówka co ułatwia mi sprawę. W tym sporcie trzeba być zwinnym i dodatkowo silną rękę. Nie raz przychodziłem do szkoły ze złamanym nosem, ale mało kogo to interesowało. Byłem introwertykiem i wolałem ciepły kocyk niż wyjście z kimś. Nie lubiłem imprez zakrapianych alkoholem. Piłem go, ale tylko do zrelaksowania się i w bardzo małych ilościach. Częściej go unikałem niż po niego sięgałem.

Wziąłem worek ze strojem. Przywiązałem go do plecaka. Wziąłem wszystko i wyszedłem. Byłem bardzo uważny przypominając sobie sytuacje w nocy. Oglądałem się za siebie, a kiedy usłyszałem jakiś szelest spoglądałem na źródło. Można nazwać by to paranoją, ale bałem się. W lesie odkąd pamiętam nie było dużo wilków, a nagle słyszę nawet kilkanaście wyć niedaleko mojego domu. Dla mnie to wręcz nierealne.

Chcąc nie chcąc stanąłem na przystanku. Ponownie czułem na sobie czyiś wzrok. Schowałem się bardzie za ścianę. Musiałem być ostrożniejszy. Dzięki mojej kryjówce wzrok na mnie zmalał, ale skapnąłem się, że jest ona przezroczysta. Każdy mój ruch był znany. Wprawiało mnie to w dyskomfort.

Na ratunek przybył mi autobus. Natychmiast do niego wsiadłem. Kiedy usiadłem na miejscu pasażera spojrzałem na przystanek. Centralnie za nim wpatrywał się we mnie wilk. Przesiadłem się na drugą stronę. Nie pomogło to, bo zauważyłem kolejnego w krzakach. Kiedy pojazd zaczął jechać odetchnąłem z ulgą. Miałem przynajmniej chwilowy spokój.

Z plecaka wyjąłem sobie kawę. Uszykowałem sobie ją przed wyjściem. Była jeszcze ciepła. Patrzyłem przez okno na przyrodę pijąc przy okazji napój. Dzięki niemu rozluźniłem się trochę. Przymknąłem oczy i oparłem głowę o zagłówek. Dosyć wysoka temperatura kubka ogrzewała moje zimne dłonie. Było to przyjemne uczucie. Założyłem też słuchawki co zwiększyło przyjemność.

Kiedy autobus podjechał pod budynek szkoły to wyszedłem z niego. Było sporo ludzi. Czułem, że coś się stanie. Upewniła mnie obecność ,,elity" na schodach. Zawsze przychodzili minutę przed dzwonkiem lub się spóźniali. Była 7.54, więc ich widok nie mógł skutkować czymś dobrym. Kiedy przychodzili wcześniej oznacza to tylko jedno. Nudzi im się i chcą się nad kimś znęcić. Najczęściej tą osobą byłem ja.

Próbowałem się jakoś ulotnić niezauważony. Niestety coś nie poszło po mojej myśli. Chciałem przejść tylnymi drzwiami, ale wzrok ,,elity" spoczął na mnie. Uśmiechnęli się w ten specyficzny sposób i zaczęli do mnie podchodzić. W panice zacząłem uciekać przed nimi. Niestety nie mogłem sobie pozwolić na szybki bieg. Dopadli mnie po zaledwie minucie.

Zabrali mnie w ciemny zaułek. Zaczęli kopać mój brzuch. Automatycznie zacząłem kaszleć z powodu bólu. Poczułem jak delikatnie zerwana koszulka odsłania moje skrzydła. Nikt nie wie o nich. Chciałem, aby tak zostało, ale nie zawsze wszystko idzie po mojej myśli.

Zauważyłem jak wyjmują nożyk z plecaka. Przerażony wiedziałem co chcą zrobić. Chcą mi je odciąć. Zacząłem się wiercić. Niestety miałem marne szanse z 6 osobami. W pewnym momencie udało mi się krzyknąć. Dostałem w twarz za ten głośny dźwięk, bo nie chcieli, abym ich wydał.

Ten krzyk okazał się skuteczny. Ktoś zaczął odciągać ode mnie moich przeciwników. Kiedy zostałem puszczony to z bólu zwinąłem się w kulkę. Ktoś chciał potrząsnąć moim ramieniem, ale zacząłem się odsuwać. Bałem się dotyku. Przez traumę czyiś dotyk mnie wręcz palił. W większości wpływ na to miało to znęcanie się, bo dotyk właśnie z tym mi się kojarzył. Z krzywdą i bólem.

Zauważyłem kogoś kto mi pomaga. Był to ten nowy uczeń. Chyba Niemcy, o ile dobrze zapamiętałem. Opatrzył moje rany. Zawołał też jakiegoś nauczyciela. Kazał mu zając się moimi dręczycielami. Na początku nauczyciel był przeciwny, ale pod wpływem głosu nowego ucznia zgodził się. Ton głosy był jakby władczy i rozkazujący? Mimo braku chęci musiało się to zrobić.

,,Elita" została posłana do dyrektora. Po raz pierwszy od tak długiego czasu byli w jego gabinecie. Zostałem wysłany do domu. Udało mi się przejść do autobusu sam, ale ten nowy upierał się, że mi pomoże. Zrezygnował, gdy wciąż mu zaprzeczałem. 

Kiedy dojechałem do domu spojrzałem w lustro. Miałem liczne rany, ale skrzydła były w dosyć dobrym stanie. Kiedy dokładniej się opatrzyłem to postanowiłem odpocząć. Chciałem odreagować i wyłączyć się na jakiś czas z rzeczywistości. Usnąłem, aby mój organizm mógł się szybciej zregenerować.

~~~~~~~~

Heja, mam nadzieję, że rozdział się podobał. Dziękuję za wyświetlenia i gwiazdki :*

GP.

Jesteś mój (GERPOL) [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz