Zmęczona po podróży wysiadłaś z samolotu. Dochodziła północ. Na niebie widniał księżyc i parę jasno świecących gwiazd. Było chłodno. Noc dawała o sobie znać. Wychodząc z lotniska zadzwoniłaś po taksówkę, która mogłaby cię zabrać do domu. Czekając, chwyciłaś za paczkę papierosów i wyjęłaś jednego z nich, wsadziłaś go do budzi i odpaliłaś czarną zapalniczką. Zaciągnęłaś się dymem, który powoli napełniał twoje płuca. Czułaś jak twoje mięśnie się rozluźniały ale zmęczenie nie znikło. Niecierpliwie stukałaś obcasem o chodnik, na którym stałaś. Wyjęłaś telefon w celu przeglądnięcia zdjęć, które zrobiłaś podczas swojego pobytu w Indiach. Spokojnie wypuszczałaś dym z buzi, a jak prawie cały papieros spłonął wyrzuciłaś niedopałkę na trawnik. Zanim się zorientowałaś, koło ciebie stała taksówka czekająca, aby zawieść cię do domu. Wyszedł z niej mężczyzna, który posłał ci serdeczny uśmiech.
— Pani pozwoli. — otworzył ci tylne siedzenie i gestem dłoni pokazał, abyś usiadła. — Włożę pańską walizkę do bagażnika.
Ledwo widząc już na oczy wsiadłaś do samochodu, a facet zamknął za tobą drzwi zabierając walizkę. Słyszałaś dźwięk otwierania się bagażnika. Po chwili starszy pan siedział już z przodu zapinając pasy. Złapał za kierownicę i przekręcając kluczyk w stacyjce powoli wyruszył z parkingu. Cały lot nie spałaś, dlatego teraz tak bardzo odczuwałaś zmęczenie. Myślami przenosiłaś się do swojego mieszkania i do miękkiego łóżka. Nie mogłaś też doczekać się spotkania ze swoim mężem, który niecierpliwie oczekiwał twojego powrotu. Zamknęłaś oczy modląc się, aby jak najszybciej wrócić do domu. Jechaliście tak już z piętnaście minut, a przed wami była jeszcze daleka droga. Rozglądałaś się przez szybę taksówki obserwując ponury, spowity nocą i ciemnością świat. Wjechaliście do dużego miasta. Wystarczyło przejechać centrum, aby dotrzeć do obrzeży, na których mieszkałaś. Twoja dzielnica była dosyć przytłaczająca i bez życia ale mimo to nie narzekałaś na nią. Przyglądałaś się świecącym lampą, neonowym bilbordom oraz nasłuchiwałaś trąbienia aut stojących w korkach. Przejechaliście parę skrzyżowań i wjechaliście do twojej dzielnicy.
— Cholera. — usłyszałaś głos kierowcy. Czułaś jak pojazd stanął w miejscu.
— Wszystko w porządku? — zapytałaś.
— Najmocniej panią przepraszam, ale samochód nie chce dalej jechać. — powiedział i zobaczyłaś jak nerwowo próbował odpalić ponownie auto przekręcając kluczyk. — Proszę chwilę poczekać.
Mężczyzna wysiadł, by zobaczyć pod maskę. Nie wiedziałaś ile to potrwa ale nie zapowiadało się, aby nagle magicznie taksówka zaczęła działać. Spieszyło ci się do domu, a był on już niedaleko. Wysiadłaś z samochodu.
— Ten kawałek się już przejdę. — powiedziałaś do mężczyzny wciskając mu do ręce pieniądze. — Dziękuje bardzo. — podeszłaś do bagażnika by wyciągnąć walizkę. — Do widzenia.
— Em, do widzenia pani. Spokojnej nocy życzę. — powiedział i pokłonił się lekko.
Skręciłaś w jedną z ulic. Taksówkarz zniknął z twojego pola widzenia.
Szłaś wolnym krokiem stukając obcasami o asfalt, a w ręku ciągałaś walizkę na kółkach. Była dosyć ciężka przez co męczyłaś się jeszcze bardziej. Chciałaś ją zostawić i iść bez niej.
Było ciemno. W tym regionie nie było nawet lamp, które mógłby jakkolwiek oświetlić te zaułki.
Twojego nogi były obolałe. Byłaś zła sama na siebie, że założyłaś obcasy do samolotu. Nie myśląc o niczym przystanęłaś na chwilę, aby zdjąć z siebie buty. Złapałaś szpilki w rękę i ruszyłaś dalej. Naprawdę pragnęłaś już być w domu. Postanowiłaś, że przejdziesz się pewnymi skrótami, aby jak najszybciej znaleźć się pod swymi drzwiami. Skręciłaś w jedną z najbardziej opuszczonych ulic i ciągnąc za sobą walizkę ruszyłaś prosto przed siebie. Nie przepadałaś za tą drogą, bowiem stała tam stara biblioteka, która wyglądała strasznie i powinni byli ją wyburzyć już szmat czas temu. Zbliżałaś się do wyniszczonego budynku. Nagle poczułaś jak temperatura drastycznie spadła, a po twoim ciele zaczęły rozchodzić się nieprzyjemne dreszcze. Przyspieszyłaś kroku, by jak najszybciej ominąć bibliotekę, lecz nagle zaczęło robić ci się słabo. Stałaś tuż centralnie przed drzwiami do opuszczonego budynku. Do twoich uszu zaczęły napływać przeróżne dźwięki, jakby ktoś wołał cię w obcym języku. Obróciłaś się w kierunku drzwi. Twoje ciało stało się jeszcze bardziej zmęczone i cięższe. Czułaś jakby niewidzialne dłonie dotykały twojej skóry badając twoje kobiece kształty. Zostałaś przytłoczona przez niewidzialny ciężar upadając tym samym na kolana. Wypuściłaś z ręki walizkę tak samo jak szpilki. Zaczęło ci się kręcić w głowie, nie miałaś siły na cokolwiek. Nikt nawet nie usłyszałby twojego wołania o pomoc, bo na tej ulicy nikt nie mieszkał. Powoli przymrużałaś oczy. Poczułaś jak ktoś bierze cię na ręce i wprowadza do biblioteki. Ostatecznie straciłaś przytomność...*.:。✿*゚゚・✿.。.:*
![](https://img.wattpad.com/cover/270856123-288-k598563.jpg)
CZYTASZ
𝑲𝒏𝒐𝒘 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒑𝒍𝒂𝒄𝒆 ❀ 𝑺𝒖𝒌𝒖𝒏𝒂
Fanfiction❦ 𝐒𝐮𝐤𝐮𝐧𝐚 𝐱 𝐟.𝐫𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫 ❦ Bo Sukuna się zakochał. Ale w złym miejscu i w złym czasie. A kiedy po 1000 latach odradza się w Itadorim i zauważa reinkarnację swojej miłości to pragnie od nowa zdobyć jej serce. ❀ 𝒁𝒂𝒌𝒐𝒏𝒄𝒛𝒐𝒏𝒆 ❀