❀ 𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑿𝑽𝑰𝑰𝑰.

1.5K 119 66
                                    

   Kac robił swoje... oj tak... Głowa bolała cię niesamowicie. Na dodatek było ci tak gorąco. Zarzuciłaś na siebie cienki szlafroczek, który zsuwał ci się cały czas z ramienia. Twoje włosy były w kompletnym nieładzie, nie wspominając o twej twarzy. Ale najgorzej to chyba było z pamięcią, bowiem nie mogłaś niczego sobie przypomnieć z poprzedniej nocy. Jakoś w ostatnim czasie często tego doznawałaś... Gdyby tego jeszcze było mało, ktoś właśnie zapukał do twych drzwi...

— No nie! Dlaczego teraz? — powiedziałaś pod nosem będąc zła samą na siebie przez swój wygląd. Mimo to podeszłaś do drzwi, aby je otworzyć.

— Dzień dobry y/n! — uśmiechnął się chłopak.

— Itadori? — zapytałaś zdziwiona, bowiem nie jego się spodziewałaś.

Oboje staliście naprzeciwko siebie. Za bardzo nie wiedziałaś co miałaś powiedzieć, a różowowłosy chyba miał tak samo. Zapadła niezręczna cisza. Chłopak wpatrywał się w ciebie od stóp do głów ze skrzywioną miną. Nie wiedziałaś o co mogło chodzić, jeszcze nie miałaś czasu przyjrzeć się w lustrze ale wiedziałaś, że pewnie nie wyglądałaś najlepiej.

— Przepraszam za mój wygląd, wczoraj tak jakby...heh... no wiesz, mini imprezka. — próbowałaś się wytłumaczyć i jakkolwiek ogarnąć włosy.

— Nie w tym rzecz. — powiedział i na dłuższy czas zatrzymał się wzrokiem na twych obojczykach, ramieniu i szyi.

Ty kompletnie nie wiedziałaś o co mu chodziło. Uniosłaś brwi i próbowałaś rozgryźć nastolatka. Szczerze to pamiętałaś jedynie tyle, że dobrze się bawiłaś, wypiłaś dużo wódki no i CHYBA Megumi odprowadził cię do domu, nie wiedziałaś jak to się stało. No a potem? Możliwe, że zasnęłaś. Oj tak, zapomniałaś o najważniejszym, czyli o tym co ci się przytrafiło po powrocie do domu.

— Coś się stało? — zapytałaś łapiąc się delikatnie dłonią za szyje widząc, że wzrok chłopaka tam utkwił.

— Widzę, że znalazłaś nowego partnera, cieszę się bardzo. — powiedział trochę speszony ale mimo to posłał ci lekki uśmiech.

— Hę? Partnera? — zapytałaś zdziwiona. To pytanie totalnie wybiło cię z rytmu. O co chodziło Yuujiemu? Jakiego znowu partnera? Przecież...

Chwila.

Szybko obróciłaś się na pięcie i jak strzała popędziłaś do łazienki. Oparłaś się o umywalkę i spojrzałaś w lustro. Rozszerzyłaś szeroko oczy i aż zaklęłaś pod nosem. Przejechałaś opuszkami palców po dużych i krwistych śladach pozostawionych na twej skórze. Najgorsze było to, że nic sobie nie przypomniałaś i nie wiedziałaś kto był autorem tych malinek. Może po alkoholu przelizałaś się z obcym typem w klubie, albo... no nie, Megumi na pewno tego nie zrobił. A Sukuna? Nie przypominasz sobie, abyś go wczoraj spotkała... chyba...

— Wszystko w porządku? — zapytał Itadori, który wszedł do twojego mieszkania i oparł się o ścianę w łazience.

— T-tak. — wyszeptałaś. Musiałaś coś wymyśleć. Coś sensownego, żeby Yuuji ci uwierzył. — Masz rację. Poznałam ostatnio takiego jednego. No i wiesz... Byliśmy razem na tej imprezie... — wyjąkałaś coś tam jakieś kłamstewko. — Dasz mi chwilę? Tylko się przebiorę. — mruknęłaś i posłałaś mu zawstydzony uśmiech.

— Jasne, poczekam w salonie.

Poszłaś po ubrania i wybrałaś golf, aby zakryć te wszystkie ślady. Ta rozmowa była trochę krępująca no ale musiałaś coś powiedzieć. Teraz będziesz musiała udawać, że znalazłaś nowego partnera, a tak bardzo nie chciałaś okłamywać Yuujiego. Przecież po tym jak Sukuna zabił twojego męża Itadori i Nobara bardzo ci pomogli. Ale już pomijając ten fakt, sama byłaś ciekawa kto zostawił ci na ciele tyle pamiątek. Może jeszcze uda ci się przypomnieć? Oby...

— Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Napijesz się czegoś? — rzekłaś do chłopaka wchodząc do kuchni połączonej z salonem.

— Mógłbym się napić soku, jeżeli masz.

— Pewnie, zaraz sprawdzę. A co cię tu przysyła? — zapytałaś nalewając do szklanki soku malinowego.

— Wiem, że ta sprawa powinna być już dawno zamknięta, ale dostałem taką misję więc muszę ją wykonać. — odpowiedział i posmutniał. — Chodzi o Sukunę. Muszę zadać ci parę pytań. Czy to nie będzie problem?

Oczywiście, że będzie. Przecież całowałaś się z nim jakiś czas temu, a teraz nie wiadomo kto zostawił ci te malinki, a na dodatek powinnaś była zapomnieć o Królu Przeklętych, a gdyby coś się działo to informować Akademię Jujutsu. A co zrobiłaś? Nic z tych dwóch rzeczy. Brawo.

— P-pewnie. — odpowiedziałaś plącząc przy tym język i podając różowowłosemu napój. W twoim głosie dało się wyczuć niepokój. Zestresowałaś się, bo nie łączyłaś już początku z końcem. Kłamstwa i ukrywanie prawdy wciągnęło cię w większe bagno. Nie wiedziałaś co mu odpowiadać, aby wszystko było wiarygodne. Aby brzmiało jak prawda...

— A więc... — zaczął chłopak. — Kiedy ostatnio widziałaś Sukunę?

No i wtopa. Miałaś wrażenie, że ktoś ci już zadał to pytanie. Może Megumi? No i co teraz? Co mu odpowiedziałaś? Przecież twoja odpowiedź musiała brzmieć tak samo. Nie mogłaś też długo nad tym myśleć, bo wszystko będzie zbyt podejrzane... Sukunę widziałaś tak naprawdę jakiś czas temu. Ale oni nie mogli się tego dowiedzieć.

— No parę miesięcy temu. Wtedy kiedy zabił Atsushiego... — kłamałaś.

— Na pewno?

Przełknęłaś ślinę. Miałaś problem.

— No t-tak, na pewno.

Chłopak zmarszczył brwi jakby wiedział, że skłamałaś. Chciał dla ciebie jak najlepiej, troszczył się i pomagał ci dlatego pragnął, żebyś powiedziała mu prawdę, nieważne jaka ona by była. Ale nie mogłaś mu tego powiedzieć. Nie mogłaś mu tego powiedzieć, że zakochałaś się w Królu Przeklętych, że to właśnie Sukuna całował twoje usta i że to właśnie przy nim chciałaś zostać. I tak właśnie się do tego przyznałaś. Zakochałaś się. W tych różowych włosach, w tych czerwonych tęczówkach, w tych czarnych symbolach, mięśniach, głosie i zapachu. W tej arogancji i pewności siebie, a zarazem czułości i delikatności. W tych wszystkich wyszeptywanych słówkach. W tym cieple...

Ta miłość stała się twoją klątwą. Dosłownie i w przenośni. Chciałaś tej toksyczności, chciałaś tej dominacji z jego strony. Im dłużej o nim myślałaś tym bardziej ci go brakowało. A najgorsze było to, że przed tobą siedział Itadori - naczynie Sukuny. Gdyby tylko mógł się przemienić... Wtedy rzuciłabyś się Ryomen na szyję. Chciałaś, aby to co mówił stało się prawdą - żebyś została jego królową, żebyś trwała przy jego boku, żebyś stała się jego. Mówił, że sprawi, że się w nim ponownie zakochasz - uczynił to. Dopiero teraz zrozumiałaś jak bardzo szalałaś na jego punkcie. Jak bardzo ci go brakowało. Jak bardzo chciałaś być jego...

Bolał jedynie fakt, że taka miłość była zakazana, przez nikogo nie chciana. Była trudna i ciężka. Prawie, że niemożliwa. Znałaś przecież sytuację. Wiedziałaś, że Sukuna nie mógł od tak sobie wychodzić na świat kontrolując Yuujiego. Był zależny od tego nastolatka i nic nie mogłaś na to poradzić. Pragnęłaś, aby się rozdzielili. Pragnęłaś mieć Sukunę tylko na własność.

— A nie słyszałaś może ostatnio o jakichś dziwnych sytuacjach, w których udział mogliby brać przeklęci? — kontynuował Itadori.

— Nie sądzę. A do czego chcesz nawiązać? Coś się stało?

Tak na prawdę to nikt nic nie wiedział. Itadori tylko pytał z polecenia Megumiego, który również nie wiedział za wiele, bo za wszystkim stał tak na prawdę Gojo, a co siedziała w głowie białowłosego? Tego nie wiedział nikt. Yuuji nie wiedział po co to całe zamieszanie ale jednak zdawał sobie sprawę, że coś ukrywałaś. I właśnie tego musiał się dowiedzieć.

*.:。✿*゚゚・✿.。.:*

𝑲𝒏𝒐𝒘 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒑𝒍𝒂𝒄𝒆 ❀ 𝑺𝒖𝒌𝒖𝒏𝒂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz