❀ 𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑿𝑿𝑜𝑰.

972 76 32
                                    

   Gojo stał na klifie wpatrując się w ocean, do którego dzieliło jeszcze z osiem kilometrów. Jakim cudem tu trafił? Co nasunęło mu myśl, żeby właśnie tutaj zawitać? Nic innego jak intuicja. Czuł to, że właśnie na tej plaży doszło do rozszerzenia domeny, a energia wydzielona przez nią była bliska tej Sukunie. Dlatego też i Gojo postawił wszystko na tą kartę decydując, że to właśnie tutaj wraz z Inumakim zawita. Tylko on był w stanie wyczuć tak niewielką pozostałość po domenie co i tak było dla białowłosego ciężkie, ponieważ plaża znajdowała się na samym końcu Japonii z dala od Akademii. Nie był więc pewien czy to tutaj uda mu się zastać Sukunę wraz z tobą. Jednak nie mógł tego nie sprawdzić.

— Łosoś.

Dało się usłyszeć pomruki Inumakiego, który opierał się o drzewo. Gojo zlecił mu za zadanie by zajął się tobą. Wiedział, że w pojedynku ze Sukuną jego uczniowie tylko by mu zawadzali ale potrzebował kogoś kto mógłby cię od całego pojedynku uchronić. Toge nadawał się idealnie bo wystarczyło, by powiedział "zaśnij" a ty słusznie wykonałabyś jego polecenie pod wpływem jego zdolności. Wtedy zabrałby cię ze sobą i uciekł jak najdalej zostawiając swojego nauczyciela i Sukunę nie przerywając im pojedynku.

— Niezła miejscówka. — rzekł Gojo. — Zaatakujemy ich na plaży, a ty uciekniesz z y/n do tego lasu. — Wskazał palcem ogromną, zieloną puszcze, która roznosiła się aż po klif i dalej. — Ja i Sukuna będziemy mieli pole do popisu, przynajmniej nic nie zniszczymy. — mówił z myślą o otwartej przestrzeni jaką była plaża i ocean.

— Krasnorosty. — odezwał się Toge i podszedł do białowłosego.

— Hm. Tak. Powoli zaczynam wyczuwać jego przeklętą energię. — odpowiedział Satoru. — Jest jakieś piętnaście kilometrów stąd. Mam nadzieję, że nas jeszcze nie wyczuł.

— Płatki rybne?

— To najlepsze rozwiązanie. Masz rację. Przeteleportuje tam nas prosto na nich. Bo jeśli już teraz zaczniemy biec, a Sukuna nas wyczuje to może uda im się uciec. — przykucnął i zdjął opaskę z oczu. — Zabawne, co nie Toge? Że najpotężniejsza klątwa może chcieć spróbować uciec.

— Łosoś.

Dwójka czarowników odczekała jeszcze chwilę, a ty w tym czasie kierowałaś się wraz z Królem Przeklętych na północ wzdłuż plaży. Nie miałaś zbyt dobrego przeczucia ale nie rozmawiałaś o tym z różowowłosym. Pewnie odczuwał coś podobnego. Mimo to nie spieszyliście się jakoś zbytnio, tylko normalnym krokiem przemierzaliście po piasku.

— Kocham cię. — uciekło niespodziewanie z twoich ust na co Sukuna aż się zatrzymał, obrócił w twoją stronę i uniósł brwi.

Na twojej twarzy wmalowało się zawstydzenie tak wielkie, że cała skóra zrobiła się czerwona. Nie miałaś bladego pojęcia dlaczego to powiedziałaś ani co tym niby chciałaś zdołać. Może to napięcie, które wokół was nieustannie wzrastało, zmusiło cię do wypowiedzenia tych słów. Może i były one drętwe i poniżające ale niosły za sobą wielką moc, którą musiałaś wreszcie Sukunie wyznać. Czułaś, że to właśnie ten moment i że to właśnie teraz potrzebowałaś mu powiedzieć to co ci leżało od dawna na sercu.

— N-na prawdę ci d-dziękuje. — jąkałaś się nie patrząc mu w oczy. Zacisnęłaś paznokcie na zewnętrznej stronie jego dłoni ze stresu bo wiedziałaś, że i tak to nie będzie go bolało. — Nawet nie wiesz jak przyjemnie spędzało mi się z tobą ten czas. To była wspaniała przygoda.

Mówiłaś tak jakby to wszystko miało się zakończyć. Oczywiście różowowłosy nie chciał o tym mówić głośno ale słuchanie od ciebie takich słów sprawiło, że czuł wewnątrz szczerą radość. Również wyczuwał tą nieprzyjemną atmosferę ale nie chciał o niej wspominać szczególnie, że teraz szczyciłaś go takimi słowami.

𝑲𝒏𝒐𝒘 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒑𝒍𝒂𝒄𝒆 ❀ 𝑺𝒖𝒌𝒖𝒏𝒂Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz