❀ 𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑿𝑿𝑰𝑰.

1.6K 123 52
                                    

   Uścisk na twym nadgarstku stale się zwiększał. Miałaś wrażenie, że do dłoni nie dopływała ci krew, a cała ręka już posiniała. Mimo to nie miałaś zamiaru się odzywać szczególnie, iż w powietrzu panowała niezręczna atmosfera. Szłaś, ciągnięta przez Sukunę nie wiedząc nawet dokąd, a nogi odmawiały ci już posłuszeństwa. Różowowłosy ciągle przyspieszał, miałaś wrażenie, że zaraz zacznie biec, a ty po całym dniu pracy jak i wieczornych wrażeniach wyskakiwania z okna, byłaś już po prostu zmęczona. Twoje powieki zaczęły się robić ciężkie jakby miały zamiar zamknąć się na długi czas i pogrążyć cię we śnie. Byłaś już tak padnięta, że gdyby Sukuna cię nie prowadził to prawdopodobnie położyłabyś się na ziemi wśród tych uliczek i zasnęła. Twoje myśli wędrowały tylko i wyłącznie do odpoczynku. Nie zastanawiałaś się już nawet nad tym gdzie zmierzaliście.

— Mogłabyś trochę szybciej? — zapytał podirytowany Sukuna, któremu tak naprawdę zależało na szybkiej ucieczce wraz z tobą przed czarownikami Jujutsu, którzy zapewne go już ścigali.

— Nie dam rady. Jestem śpiąca... — ledwo co wymamrotałaś na tyle, ile ci siły pozwoliły.

— Rety, co ja z tobą mam? — zapytał retorycznie, po czym parsknął pod nosem.

Sukuna zatrzymał się na sekundę tylko po to, aby obrócić się w twoją stronę, popatrzeć w twe zmęczone oczy i wziąć cię na ręce, jak malutkie dziecko. Objął cię mocno, żebyś mu z rąk nie wypadła, a sama poczułaś to wspaniałe ciepło jakie od niego biło. Było ci tak dobrze, tak wspaniale i przytulnie, że jedyne co byłaś w stanie zrobić to zamknąć powieki i zasnąć. A on jedynie lekko się uśmiechnął trzymając swoją królową w swych ramionach i powędrował dalej...

*.:。✿*゚゚・✿.。.:*

Zapadła już głęboka noc. Kugisaki dotarła do Akademii jak najszybciej mogła. Rozczochrana wbiegła do głównej sali i jak nigdy nie przejmując się swoimi wygląd popatrzyła na dyrektora i pozostałych uczniów.

— Wyruszam na misję, nie ma mnie tylko chwilę, dostaje telefon od Maki, a wy co niby wyprawiacie?! — wrzasnęła oburzona dziewczyna, która opierała się jedną ręką o framugę drzwi, które przed chwilą otworzyła z impetem. — Wytłumaczcie mi co to znaczy, że niby Sukuna oddzielił się od Itadoriego? — zapytała retorycznie dysząc nie miłosiernie, bo naprawdę w bardzo szybkim tempie starała się tu dostać.

— Kugisaki, uspokój się natychmiast. — skarcił ją dyrektor Yaga, który chciał dać jej do zrozumienia, że nadal była gówniarą, która nie powinna była wywyższać się. — Sama również byś nie dała rady. — sprostował zachowanie brunetki, przez co tej zrzędła mina.

— Dyrektorze, nie mamy czasu. Co robimy? — zapytał pośpiesznie Megumi, jak zwykle w pilnej sprawie olewając totalnie Nobarę, bo naprawdę nie było czasu na żadne kłótnie.

— Ah, tak. — otrząsnął się mężczyzna. — Satoru już wyruszył w pościg ale nie wiadomo jak sobie poradzi ze Sukuną. To nie tak, że nie wierzę w jego umiejętności, po prostu jeszcze nie miał takiego przeciwnika o podobnej sile. Na dodatek Ryōmen jest przeklętym co znaczy, że może łatwo się regenerować. Dlatego musicie zapewnić mu wsparcie. Zdobędziecie dużo doświadczenia ale pamiętajcie, że to nie trening. — zatrzymał się na chwilę by popatrzeć im wszystkim w oczy. — To walka na śmierć i życie.

Zdenerwowany Yuuji przełknął ślinę. Dalej się obwiniał niepotrzebnie, bo przecież nic nie mógł zdziałać.

— Wszystko będzie dobrze. — rzekł Panda kładąc dłoń na ramieniu różowowłosego. — Zobaczysz.

𝑲𝒏𝒐𝒘 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒑𝒍𝒂𝒄𝒆 ❀ 𝑺𝒖𝒌𝒖𝒏𝒂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz