Frank
Powoli wszedłem do niewielkiego kompleksu budynków i rozejrzałem się uważnie. Pierwszym, co zauważyłem, była niska temperatura. Znacznie niższa niż w innych znanych mi miejscach znajdujących się poza czasem. Całość wyglądała jak jakaś melina, opuszczona nawet przez najbardziej zdesperowanych poszukujących noclegu. Jednak mogłem tu dostrzec świeże oznaki świadczące, że całkiem niedawno przebywali tu inni ludzie. Kilka starych śpiworów leżało na zagruzowanym podłożu, a obok walały się butelki po wodzie i puszki po tanim piwie. W powietrzu unosił się zapach moczu i wypalonych papierosów, ale nie był wcale świeży. Przez chwilę wątpiłem, że cokolwiek tutaj znajdę. Ostatnim, czego się spodziewałem była grupa zaginionych sprzedawców z targu, witająca mnie z otwartymi ramionami.
- Mówiłem, że to bystry chłopak. - usłyszałem za plecami głos Josepha.
Obróciłem się powoli. W przejściu do pomieszczenia w głębi budynku stała czwórka ludzi, których kojarzyłem z targu. Patrick, Han, Joseph i Stara Dolly patrzyli na mnie z zadowoleniem i dziwną dumą wymalowaną na twarzach.
Mimowolnie zacząłem iść w ich stronę. Nie wyglądali na uciekinierów. Przeciwnie, sprawiali wrażenie, jakby byli całkiem wypoczęci.
- Jak? - zapytałem zszokowany ich widokiem.
- Mamy Ci coś do powiedzenia. - oznajmiła Dolly, zapraszając mnie do środka.
Wszedłem do wnętrza, które niczym nie przypominało miejsca, które dopiero oglądałem. Przeciwnie, wyglądało jak pokój luksusowego hotelu z najdrobniejszymi udogodnieniami. Na kanapie siedziała para, którą widziałem po raz pierwszy. Zrobiłem krok do tyłu, ale czyjaś dłoń powstrzymała mnie od dalszego ruchu.
- Uspokój się. - Han stanął za mną. - Można im zaufać. To dzięki nim tu jesteśmy.
- Lepiej usiądź. - zaproponowała Dolly, wskazując na jedno z wolnych krzeseł. - To będzie bardzo długa historia.
Posłusznie opadłem na krzesło i powiodłem spojrzeniem po wszystkich zebranych. W pomieszczeniu było może dwadzieścia osób. Nie znałem wszystkich, ale mogłem spokojnie powiedzieć, że ich twarze wydają się przyjazne.
- Zwabiliście mnie... - zacząłem, nie wiedząc, czy bardziej jestem pod wrażeniem, czy przerażony. - Ale skąd wiedzieliście, że przyjdę akurat tutaj?
- Czy to nie oczywiste? - Dolly zaśmiała się perliście, jak wróżka z bajki. - Odkąd samodzielnie zacząłeś zaglądać na targ i rozpytywać o miejsca dla podróżników w czasie, powtarzaliśmy Ci, żebyś za wszelką cenę tu nie przychodził. Wczoraj mnie szukałeś, a Joseph powiedział Ci, że zniknęliśmy. A co Ty zrobiłeś? Pierwsze miejsce, do którego przyszedłeś, jest tutaj. Dlaczego? Bo zakazany owoc kusi najbardziej.
Pokręciłem głową, nadal nie rozumiejąc do czego zmierzają.
- No dobrze, ale po co ta cała maskarada? - zapytałem, unosząc dłonie do skroni. - Nie mogliście mi tego po prostu powiedzieć?
- Nie uwierzyłbyś. - Joseph pokręcił głową. - Ale teraz, jak już tu jesteś, musisz ich wysłuchać.
Przełknąłem ślinę, spoglądając na ludzi siedzących na kanapie. Wyglądali jak zwyczajna para małżeństwa w średnim wieku. Ich twarze były zmęczone, a spojrzenie mężczyzny było nieobecne.
- Pracowaliśmy kiedyś dla Quinn. - oznajmiła kobieta, obejmując ramieniem człowieka siedzącego obok niej. - Spokojnie, nie mamy zamiaru Ci robić krzywdy. Nie po tym, co zrobiła.
Drgnąłem, prawie podnosząc się z krzesła, ale oni nie wyglądali, jakby mieli zamiar mnie zaatakować. A może to tylko podpucha? Może jakoś przekabacili sprzedawców z targu, żeby dopilnowali, że się tutaj znajdę. Ale czy Lena nie byłaby dla nich lepszym kąskiem?
- Nie panikuj, młody człowieku. - prychnął Patrick, w sekundę usadzając mnie z powrotem na miejscu. - Masz moje słowo, że nie zrobią Ci krzywdy.
- Zanim zniknęła, poleciła nam pozostawanie w ruchu. - ciągnęła dalej, jakby nic jej nie przerywało. - Mój mąż stwierdził, że bezpieczniej będzie na jakiś czas pozostać w bezpiecznym miejscy, które cudem znaleźliśmy.
- Zauważyła pani, że coś się dzieje? - zapytałem powoli.
Pokiwała głową, a ja już się nie odezwałem. Lepiej po prostu dać jej dokończyć. Pozwolić, żeby mówiła w swoim tempie.
- Mój mąż używał swojej opaski, żeby zdobywać pożywienie. - mówiła, nie puszczając jego ręki. - Nie pozwalał mi wychodzić z kryjówki. Po kilku skokach zauważyłam u niego pierwsze objawy demencji. Udało mi się zauważyć, że problem się nasila z każdym kolejnym skokiem.
Opowiedziała mi wszystko o Quinn, czego nie było w dokumentacji. Usilnie starała się nie pomijać niczego, szczególnie tego, co może mieć znaczenie.
- Quinn zawsze miała jakiś awaryjny plan. - powiedziała w końcu, po głębokim zaczerpnięciu tchu. - Ugoda z dziedzicami nawet nie była prawdziwa. Nie było znaczenia, czy dotrzymacie umowy, czy nie. I tak by do Was przyszła.
Uniosła kubek z wodą do ust i upiła mały łyk. Nadal milczałem.
- Wiemy tylko tyle, że miała dodatkowy dysk, na którym trzymała wszystkie dane, ale nie wiemy gdzie go ukryła. Podejrzewamy, że może być w jej starym gabinecie, ale nie mam pojęcia jak mógł wyglądać. Mógł być ukryty gdziekolwiek. Jest na nim zapisany każdy skan każdego z jej pracowników. Znajdźcie dysk, a znajdziecie wszystkich jej sługusów.
- Nic Wam nie przychodzi do głowy? - zapytałem z nutą rozczarowania.
- Nic. - pokręciła głową zrezygnowana.
Wstałem, chcąc już wyjść. Musiałem to wszystko przekazać Nico i Lenie. Jeśli to nie było ważne, to wkrótce wszystko na świecie może stracić znaczenie.
- Chwila... - zacząłem, kiedy już wstałem z krzesła. - Nie powiedzieliście jak się nazywacie.
Kobieta obdarzyła mnie życzliwym uśmiechem i skinęła głową.
- Jestem Mary Wescout. - powiedziała lekko mi się kłaniając. - A mój mąż ma na imię Robert.
W Biurze opowiedziałem wszystko Lenie i Nico, którzy teraz patrzyli na mnie sceptycznie. Westchnąłem, krzyżując ramiona na piersi.
- Po waszych minach wnioskuję, że mi nie wierzycie. - podsumowałem, zanim oni byli w stanie to powiedzieć na głos.
- Nie, ja Ci wierzę. - zaprzeczył Nico, podnosząc rękę.
Lena spojrzała na niego z zaskoczeniem. Nie dziwiłem się, że ta ta historia wydała się jej nieprawdopodobna.
- To może być prawda, a ja wiem, gdzie moja mama mogła ukryć ten dysk. - powiedział, a w jego głosie wyraźnie było słychać podekscytowanie.
CZYTASZ
Mamy czas || Znajdź mnie w Paryżu
Fiksi PenggemarBezpośrednia, chociaż nie dokładna kontynuacja serialu „Znajdź mnie w Paryżu". Wersja wydarzeń, w której romans Ines i Franka nie miał miejsca, bo on... kochał już kogoś innego. Czarownicę czasu, która uratowała mu życie, kiedy jego zuchwałość omal...