Rozdział 3

1.2K 77 48
                                    

Betowała Kppsmb

Pov. Noir

Padłem wykończony na łóżko, zastanawiając się za jakie grzechy musiałem tłumaczyć wszystkim tym idiotom, dlaczego mam czerwone oczy. Westchnąłem zirytowany, wiedząc, że czeka mnie jeszcze dzisiaj jedno zadanie. Odwróciłem się gwałtownie z różdżką w pogotowiu, kiedy usłyszałem jak drzwi do dormitorium się otwierają. Stał w nich Draco Malfoy, którego miałem iść szukać.

- Potter. – Malfoy spojrzał na mnie nieufnie, a jego głos był zimny jak lód.

- Draco! – Mój głos był przesadnie słodki i miły. – Po co ta nieufność! Przecież od tej pory będziemy mieszkać w tym samym pokoju, chodzić na te same lekcje i jeść przy jednym stole. Powinniśmy mieć co do siebie przyjazne stosunki, może na dobry początek się przedstawie. Nazywam się Noir. Noir Potter.

Wystawiłem w jego stronę rękę w ten sam sposób w jaki on podał ją Harry'emu na ich pierwszym roku. Zmierzył mnie uważnie wzrokiem i podał mi swoją dłoń.

- Malfoy, Draco Malfoy.

Uśmiechnąłem się patrząc mu w oczy.

- A teraz Draco... Zaprowadzisz mnie do Voldemorta?

*******

Szedłem ciemnym korytarzem zmierzając do lochów ogromnej rezydencji. Słyszałem coraz głośniejsze szmery i wiedziałem, że zmierzam w dobrą stronę, miałem jeszcze tylko parę minut na przemyślenie swojej decyzji. 3... 2... 1...

Spojrzałem w szkarłatne oczy Toma Riddle’a zanim usłyszałem jego głos.

- Avada Kedavra! 

Po chwili padłem martwy na ziemię.

Pov. Tom

- Panie, jeśli można zapytać, dlaczego go zabiłeś? – Po komnacie poniósł się głos Bellatrix.

- Męczyłem się już z jednym Potterem i z doświadczenia wiem, że są bardzo żywotni.

Zanim Bella zdążyła mi odpowiedzieć ciało białowłosego chłopaka błysnęło jasnym światłem.

Pov. Harry

Nie otwierając oczu usiadłem i się przeciągnąłem.

- O, kurwa... Myślałem, że już nigdy nie poczuję wspaniałego smaku powietrza.

Otworzyłem oczy i zamarłem, patrzyłem właśnie na Toma Marvolo Riddla, a wokół mnie stało około czterdziestu śmierciożerców. Wszyscy patrzeli na mnie w szoku. Westchnąłem.

- W co ten chuj mnie znowu wpakował...?

Po chwili uderzyło we mnie śmiercionośne zaklęcie.

*20 minut później*

- Prze... Stań... Nas... Za... Bijać!

Miałem dość. Dostałem już co najmniej trzydziestoma Avadami a ten nadal się nie poddawał. Poczułem, że znowu wracam do żywych i zrobiłem szybki unik przed zielonym błyskiem.

~Noir Potter~ TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz