Rozdział 13

312 27 5
                                    

Harry spojrzał pustym wzrokiem na swojego przyjaciela.

On i Ron siedzieli właśnie na przeciwko siebie w Pokoju Życzeń, a Weasley właściwe opowiedział brunetowi wszystko to co wiedział.

- Harry... Tak mi przykro - przerwał wreszcie ciszę rudowłosy. - Ten... Ten... Sukinsyn!

Harry westchnął i odchylił się do tyłu na swoim miękkim fotelu. Czy życie zawsze musi tak wszytko komplikować?
Kiedy wreszcie przyswoił sobie, że jego przyjaciele go zdradzili, okazało się, że zostali przekupieni, a garstka osób, która została przy nim do końca, żyła karmiona fałszywą wersją Dumbledora, lub tak jak chłopak przed nim, pod zaklęciem, które cholernie ciężko było ściągnąć, a tym bardziej przełamać. Czując na sobie zmartwiony wzrok drugiego chłopaka, Harry westchnął i z powrotem na niego spojrzał.

- Jest okej, Ron. Jestem po prostu.... Zaszokowany? Smutny? - powiedział sam nie do końca wiedząc co czuje. - Ale... Cieszę się, że jesteś ze mną. Brakowało mi ciebie.

- Tak... Mi ciebie też, stary - na twarz drugiego chłopaka wpłynął lekki uśmiech. - Jestem cholernie głodny. Dumbledore ma zły gust smakowy.

Już po chwili w ukrytej sali Hogwartu rozległy się śmiechy dwójki stęsknionych za sobą przyjaciół.

W tym samym czasie pewien stary, brodaty dupek, chodził zdenerwowany po swoim gabinecie. Obrazy byłych dyrektorów patrzyły na niego zirytowane, a Fafeks, jego feniks, który od jakiegoś czasu zaczął się od niego oddalać patrzył na niego i wydawał dźwięki, przypominające śmiech.

Portret Fineasa Blacka parsknął i uśmiechnął się złośliwie.

- Najwyraźniej doczekaliśmy się dnia, kiedy konsekwencje twoich działam ugryzły cię w dupę, Albusie - powiedział, a reszta portretów zaśmiała się paskudnie.

I mimo, że dyrektor nigdy nie przyznałby się do tego na głos w duchu przyznał Black'owi rację.

Trzy godziny temu, Ronald Weasley, na chwilę wyrwał mu się spod zaklęcia kontroli, a półtora godziny temu, stracił nad nim władzę absolutnie.
Takiego obrotu spraw, Dumbledore nie zakładał. Nie wiedział teraz, gdzie udał się rudowłosy Gryfon, ani co ma w planach. Mógł się tylko domyślać, a żadna z jego teorii nie wróżyła dobrze.

Mężczyzna westchnął, chwycił z biurka garść cytrynowych dropsów i wcisnął ją sobie do ust.
Tak, tak. Ten smak zawsze go uspokajał, nie ważne czy w mugolskich cukierkach znajdywał się eliksir uspokajający, czy nie.
Kiedy jego myśli rozjaśniły się, Albus uśmiechnął się przebiegle, niczym Ślizgon.
Czym on się w ogóle przejmuje? Jest wielkim i potężnym Albusem Dumbledor'em. Nikt nie uwierzy jakiemuś rudowłosemu biedakowi, kiedy ten będzie miał przeciwko sobie jego słowo.
Tak, tak. Napewno nic się nie stanie. Zrobi z Weasley'a wariata, a następnie wyśle go na oddział zamknięty Świętego Mungo, skąd już nigdy nie pokrzyżuje mu planów.

Zamiast martwić się Weasley'em, powinien przecież myśleć co w tym momencie robi Voldemort.

Tom Riddle, wracający do swoich kwater wzdrygnął się, sam nie wiedząc z jakiego powodu.
Musiał się pospieszyć, ponieważ z jego wyliczeń, Lucjuszowi, który go zastępował zostało niewiele czasu do końca eliksiru wielosokowego.

Mimo, iż Tom, nie przepadał za metodą Lucjusza podszywającego się pod niego, wiedział, że to najlepsze co może zrobić.
Malfoy senior, był kompetentny, oraz dostawał jasne instrukcje do których zawsze się stosował.

Więc kiedy tym razem, Czarny Pan wszedł do swojego gabinetu i ujrzał powoli wracającego do normalności Lucjusza, na którego ustach gościł pełen satysfakcji uśmiech, wiedział już, że coś poszło mocno nie po jego myśli.

- Witaj, mój panie - powiedział blondyn, wstając od biurka i kłaniając mu się lekko.

- Lucjuszu - odpowiedział drugi mężczyzna kiwając lekko głową. - Czy były jakieś problemy?

- Właściwie... - śmierciożerca zawahał się lekko. - Tak. Pojawił się drobny problem w postaci Pottera. Ale lepiej niech pan to zobaczy, Panie.

Tom kiwnął głową, a następnie bezróżdżkową wdarł się do głowy Lucjusza, przeglądając jego wspomnienia z ostatnich trzynastu godzin. Parę wizyt pomniejszych śmierciożerców, Bella i Rudolfus z raportami bitewnymi. Wreszcie pojawił się Harry. Tym razem Voldemort skupił się na wspomnieniu.
Widział, jak zdenerwowany Harry wchodzi do jego gabinetu, mówi mu o dziewczynce, oraz przesadną reakcje Lucjusza.

- Właściwie to moją reakcję - pomyślał, ale szybko wrócił do przeglądania wspomnienia. 

Zobaczył ból w oczach, Harry'ego kiedy ten opuszczał komnaty i poczuł jak zagotowuje się w nim krew.

Opuścił głowę, swojego podwładnego i spojrzał na niego z zirytowaniem.

- Lucjuszu... - powiedział cicho. - Czy jedną z instrukcji, które ci dałem było nawrzeszczenie na osobę, z której chce zrobić swojego zastępcę?

- Ja... Panie... Myślałem... - zaczął jąkać się blondyn.

- Ile razy mam ci powtarzać, że kiedy już tu jesteś pod wpływem tego cholernego eliksiru, masz nie myśleć, tylko stosować się do danych ci reguł! - krzyknął Voldemort, przypominając Lucjuszowi, kim jest mężczyzna na przeciw niego. - Co zrobiłeś z dziewczyną?

- Jest w pokoju gościnnym. Skrzaty się nią zajmują, Panie - odpowiedział cicho.

- Masz cholerne szczęście, Lucjuszu, że przez twoją głupotę, mam na głowie lepsze zajęcia niż karanie cię za twoją niekompetencję. A teraz wynoś się zanim zmienię zdanie.

- Rozumiem, Panie - blondyn skłonił się nisko po czym uciekł z pokoju, w sposób jaki Malfoy'om nie przystoi.

Kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły, Tom odchylił się do tyłu na swoim fotelu i wzdychając ciężko myślał co ma zrobić, żeby przeprosić pewnego zranionego Gryfona, oraz jak wcześniej nie zostać zamordowany przez swojego białowłosego horkruksa.

~~ 818

I wleciał kolejny rozdział. Właściwie to mam do was pytanie. Z racji, że naprawdę długo mnie tu nie było, czy mój sposób pisania mocno się zmienił? A może wcale? A jeśli już to na lepsze czy gorsze? Tak dużo pytań tak mało odpowiedzi.

No i jeszcze jak zawsze. Rozdział nie jest poprawiony bo Zoe jest aktualnie na jakimś zadupiu bez internetu i życia, więc nie ma jak mi go sprawdzić. Kiedyś to zrobi. Mam nadzieję.

Z reklam to jeszcze że zapraszam ogólnie na profil, do komentowania, gwiazdkowania i bla bla bla.

To chyba tyle.

~~ Leo

~Noir Potter~ TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz