Rozdział 6

892 60 2
                                    

Betowała: Kppsmb

Pov. Noir

Wyszedłem z Pokoju Życzeń i udałem się w stronę Skrzydła szpitalnego. W głowie huczał mi szczęśliwy głos Harry'ego. Wszedłem do białego pomieszczenia szukając wzrokiem pielęgniarki biegającej pomiędzy łóżkami. Kiedy nigdzie jej nie zobaczyłem udałem się do jej prywatnych kwater i zapukałem. Chwilę później drzwi otworzyła mi madame Pomfrey, która ładnie mówiąc nie wyglądała za dobrze. Była blada, chuda, miała załzawione, opuchnięte oczy pod którymi widniały fioletowe cienie. Jednym słowem wyglądała jakby była już jedną nogą w grobie. Kiedy się odezwała jej głos był zachrypnięty:

- Pan Pott-er – kiedy wymawiała moje nazwisko głos jej się załamał. – Czego potrzebujesz?

Szybko się opamiętałem i odpowiedziałem:

- Um... Wiem, że to dość dziwna prośba, ale... moglibyśmy porozmawiać o Harrym?

Widziałem jak w oczach staruszki zbierają się łzy. Kobieta przełknęła ślinę i zaprosiła mnie do środka. Kiedy tylko drzwi się za mną zamknęły, z pomocą Harry'ego zacząłem rzucać na pokój zaklęcia zabezpieczające, przeciw podsłuchu, wyciszające itd. Pielęgniarka spojrzała na mnie z zdziwieniem:

- Co pan robi panie Potter?

Odpowiedziałem dopiero kiedy wiedziałem, że jesteśmy bezpieczni:

- Wiem, że to co teraz zrobię, może wydawać się dziwne i głupie. Wiem, że może to trochę panią przerazić, ale... Ale proszę mi zaufać i wierzyć, że wszystko mam pod kontrolą.

- Co chce pan...

Zanim pielęgniarka zdążyła dokończyć, wycelowałem w siebie różdżką i rzuciłem klątwę zabijającą.

Pov. Poppy

Patrzyłam jak białowłosy rzuca na siebie zaklęcie zabijające i znieruchomiałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Chłopak przyszedł do mnie i powiedział, że mam mu zaufać po czym popełnił samobójstwo! I to nie byle jaki chłopak! Kuzyn Harry'ego! Nagle jego ciało zabłysło jasnym, białym światłem, a ja od niego odskoczyłam. Kiedy światło zgasło, zobaczyłam kogoś kogo myślałam, że już nigdy nie zobaczę. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać...

Pov. Harry

Obudziłem się i zobaczyłem Poppy, która patrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha. Wstałem i ukląkłem obok niej:

- Poppy?
- Harry! Ty żyjesz! Jakim cudem...?

Medwiedźma zaczęła płakać jeszcze bardziej, a ja objąłem ją:

- Cii... Już dobrze. Uspokój się bo ktoś cię zawsze może zawołać do szpitala. A nie wyglądasz teraz zbyt korzystnie...

Poppy walnęła mnie w ramię i zaczęła śmiać się przez łzy:

- Tak tęskniłam! Kazali mi patrzeć jak umierasz! Jak cię zabijają! Nie mogłam nic zrobić... - głos pielęgniarki załamał się, a ja objąłem ją jeszcze ciaśniej.

Po około 10 minutach, Pomfrey uspokoiła się i przyjrzała mi się uważniej:

- Ale... Jakim cudem przeżyłeś? Przecież widziałam jak... Giniesz...

- Wiesz... Pamiętasz Noira? Tego debila którzy przyszedł do ciebie i rzucił na siebie Avadę? No właśnie... To jest... Ught... Jakby ci to wytłumaczyć? Kiedy 15 lat temu Voldemort przyszedł zabić moich rodziców, moja matka oddając za mnie życie rzuciła na mnie bardzo potężne zaklęcie chroniące przez co, kiedy Avada odbiła się od mojego czoła, w mojej głowie pojawiła się cząstka magii Voldiego, która z czasem uformowała się w "człowieka" żyjącego w mojej głowie. I to właśnie jest Noir. Jest tak zwanym horkruksem i tak naprawdę jesteśmy nieśmiertelni. Ale jest jeden minus zaistniałej sytuacji. Kiedy ja zginę przykładowo po przez ścięcie głowy Noir przejmuje ciało, a ja zostaję wypierdolony do umysłu – dostałem w łeb, a na moich ustach pokazał się uśmiech.

Spojrzałem na Poppy, która analizowała zaistniałą sytuację. Wreszcie po paru minutach ciszy odezwała się:

- Czyli... Noir to ty... A ty jesteś Noirem... Ale nikt o tym nie wie... Nie da się ciebie zabić... I... Jeśli rozmawiam z Noirem... Będę mogła rozmawiać z tobą? – Poppy jękneła. – Za dużo wrażeń jak na jeden dzień! Zresztą... Czy Noir nie powinien być teraz na lekcji?

Zamarłem zdając sobie sprawę z tego, że dzisiaj jest poniedziałek. Spojrzałem szybko na zegarek, który dostałem od kobiety siedzącej przy mnie i przekląłem, za co zostałem uraczony karcącym spojrzeniem, siwowłosej. Wstałem szybko i z zawahaniem przyjrzałem się pielęgniarce. Poppy szybko załapała o co mi chodzi i powoli kiwnęła głową. Wycelowałem w swoje serce różdżkę i wypowiedziałem uśmiercające zaklęcie.

Pov. Noir

Szybko podniosłem się z podłogi i skrzywiłem się czując ból w prawym ramieniu. Przekląłem w myślach lecz odpowiedział mi tylko śmiech Harry'ego. Szybko zamknąłem nasze połączenie, by nikt mnie nie rozpraszał i ruszyłem w stronę wyjścia z pomieszczenia. Kiedy moja dłoń dotknęła klamki, usłyszałem jak starucha woła moje imię. Odwróciłem się w jej stronę i zanim się zorientowałem trzymałem w dłoni małą fiolkę rzuconą przez kobietę:

- Na twoje ramię. Powinno przestać boleć, ale po lekcjach przyjdź do mnie. Dam ci maść by nie wyszedł ci siniak.

Uśmiechnąłem się ze zdziwieniem do kobiety, która odwzajemniła mój gest. Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego Harry tak ją lubi. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem z uśmiechem na ustach na eliksiry.

~~762

Hejjj! Tak, tak wiem.... Dawno mnie nie było.... Ale postaram się, żeby za niedługo pojawił się kolejny rozdział. Wszystko zależy od mojej weny. Dobra bo mam informatykę i oglądamy "Pana Tadeusza" więc ja się biorę do pisania kolejnego rozdziału. Bajo!

~~Neko

~Noir Potter~ TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz