Rozdział 5

1K 57 2
                                    

Betowała: Kppsmb

Pov. Harry

Obudziłem się, wstałem i podszedłem do lustra. Nie wyglądam tak, źle...

Kogo próbujesz oszukać?

Noir miał rację. Fioletowe wory pod oczami kontrastowały z nienaturalnie bladą skórą. Moje czarne włosy były jeszcze bardziej potargane niż zazwyczaj, no jednym słowem, wyglądałem strasznie. Westchnąłem;

- Niech mnie ktoś zabije...
- To da się załatwić, Potter.

Podskoczyłem na głos dobiegający od strony drzwi. Stał tam Tom w czerwonej koszuli i czarnych spodniach.

- Tom! Co ty tu robisz?!

Tom wzruszył ramionami.

- Noir zaraz będzie musiał iść do Hogwartu... Trzeba cię zabić. – Tom skrzywił się na to stwierdzenie.

- Noir...
- Tak?
- Dlaczego to ja nie mogę iść do szkoły..?
- Bo wszyscy myślą, że jesteś martwy.
- To się za ciebie przebiorę!
- Nie umiesz zachowywać się tak jak ja.

Noir miał rację... Znowu. Spojrzałem na Toma.

- Czyń honory...

Tom wyciągnął różdżkę i wypowiedział śmiercionośne zaklęcie. Padłem "martwy" na podłogę.

Pov. Noir

Obudziłem się obolały na podłodze. Wstałem powoli i spojrzałem na Toma, który patrzał na mnie z głupim uśmieszkiem na ustach.

- Cześć, Noir.
- Jeśli jeszcze raz zabijesz Harry'ego kiedy ten nie będzie leżał na czymś miękkim, zabiję cię.

Tom zaśmiał się, a ja spojrzałem na siebie w lustrze. Moje krótkie białe włosy wyglądały jakby nigdy nie widziały grzebienia (właściwie to tak było, ale pomińmy tę kwestię), wyciągnąłem różdżkę, którą kupiłem na Pokątnej i sprawiłem, że teraz białe kosmyki sięgają mi do ramion a, następnie przetransmutowałem chusteczkę w zieloną wstążkę i związałem je w kitkę. O wiele lepiej. Odwróciłem się z powrotem do Toma, patrzącego na mnie z niekrytym podziwem. Udając, że tego nie widzę odezwałem się;

- Jak będziemy się porozumiewać, kiedy będę w Hogwarcie?

Tom otrząsnął się z zamyślenia.

- Dam wam jeden naszyjnik, podczas gdy ja będę nosił drugi, taki sam. Będziemy mogli się przez nie porozumiewać "telepatycznie" – stwierdził Tom.

Szczerze powiedziawszy... Byłem bardzo ciekawy jak to działa. Pewnie będzie to dla wszystkich zdziwieniem, ale to Harry lepiej znał się na tworzeniu zaklęć, runach, astronomii, starożytnej magii, eliksirach itd. Ja za to byłem lepszy w zaklęciach, pojedynkach, czarnej magii, magii bezróżdżkowej i niewerbalnej, transmutacji itd. Dlatego tworzyliśmy tak dobry zespół. Oczywiście nikt o tym nie wiedział. Wszyscy myśleli, że Harry jest po prostu przeciętnym czarodziejem nie potrafiącym poprawnie uwarzyć eliksiru. Ludzie myśleli tak przez czas jaki czarnowłosy spędzał w Skrzydle Szpitalnym... A spędzał tam prawie cały swój wolny czas... Najczęściej będąc rannym, a gdy nie leżał na łóżku nafaszerowany eliksirami, przychodził do Poppy, którą traktował jak własną matkę. Kiedy tak sobie myślałem usłyszałem głos Harry'ego w swojej głowie.

- Noir...?

-Cooo?

- Pójdźmy do Poppy i pokażmy jej, że żyję. Chcę z nią porozmawiać...

- Co!? Harry... Wiesz, że nie możemy...

- Ona nikomu nie powie! A jej umysł możemy zabezpieczyć! Proszę cię...

Westchnąłem... Wiedziałem, że pielęgniarka nikomu nie powie. Wiedziałem też, że możemy zabezpieczyć jej umysł przed wścibskim wzrokiem Dumbledore’a... Ale, tak właściwie to nie miałem żadnego „ale” i Harry dobrze o tym wiedział. Wiedział, że będę musiał się zgodzić.

- Ught! Dobra ale jak starucha zejdzie nam tam na zawał to ty za to odpowiadasz...

- Okey! Dzięki!

Nagle usłyszałem chrząknięcie co przypomniało mi o obecności Toma w pomieszczeniu. Kiedy na niego spojrzałem okazało się, że w trakcie mojej jakże ciekawej konwersacji ten zdążył pójść po medaliony i wrócił. Nagle do głowy przyszło mi jedno pytanie.

- A jak któryś z nas umrze, co się wtedy stanie z medalionem?

Tom zastanowił się chwilę zanim odpowiedział.

- Wydaje mi się, że będzie tak jak z ubraniami. Będzie miał go ten, który aktualnie ma ciało.

Kiwnąłem głową i podszedłem odebrać swój medalion. Wziąłem go i podniosłem na wysokość oczu. Medalion był w kształcie węża oplecionego wokół dwóch skrzyżowanych różdżek. Zapiąłem go sobie na szyi i poczułem jak silna magia przepływa przez moje ciało. Odwróciłem się w stronę Toma unosząc jedną brew.

- Tylko zaklęcie telepatyczne?

Riddle odwrócił wzrok zażenowany.

- Nałożyłem też na niego zaklęcie ochronne i namierzające... Oraz takie żebym wiedział jaki jest twój stan zdrowia, żebym w razie czego mógł przyjść i cię uratować. Znając szczęście Harry'ego będę musiał to robić dosyć często.

Prychnąłem lekko, rozbawiony. Czyżby wielki Czarny Pan się o nas martwił? Podziękowałem Tomowi i z cichym pyknięciem teleportowałem się do pokoju Życzeń w Hogwarcie zostawiając Toma, który z głupią miną zastanawiał się jakim cudem się stamtąd teleportowałem... Będąc w szkole uśmiechnąłem się dziko. Czas zacząć zabawę.

****

~~706

Siema! Jak wam się podobał rozdział? Mam nadzieję, że się wam podobał. Wiem, że nie wydarzyło się tu dużo rzeczy, ale każda z tych informacji jest potrzebna do rozwoju późniejszej fabuły. A właśnie mam pytanie! Naszedł mnie pomysł na one-shota cedrarry. Będzie on tak jakby... Wcześniejszymi wydarzeniami z Noira które niekoniecznie będą opowiadane w książce. Będzie tam np. lepiej opisana relacja Harry'ego z Poppy, trochę o kalectwie Harry'ego, wydarzenia z Komnaty Tajemnic itd. Będzie się to skupiało wyłącznie na Harrym więc nie będzie tam wielu dialogów z Noirem, o ile jakieś w ogóle będą... I co wy o tym myślicie? Czytalibyście coś takiego? Piszcie bo nie wiem czy się za to zabierać czy nie. Dobra to chyba wszystko idę coś porobić.... Do zobaczenia!

~~Neko

~Noir Potter~ TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz