Rozdział 12

358 26 14
                                    

- Zabiję tego starego sukinsyna. - głos Harry'ego nigdy jeszcze nie był przesycony taką nienawiścią.

Pov. Noir

Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, ręce Rona zaciskające się na moim nadgarstku zaczęły drżeć, a jego twarz wygięła się w bólu.

- Pomóż... Błagam cię. - powiedział chłopak zduszonym głosem. Chwilę później jego oczy się zamgliły, a następnie wróciły do normalnej ostrości.

Twarz Gryfona wygięła się z obrzydzeniem.

- Co ty tu robisz, Potter. - moje nazwisko zostało wypowiedziane z takim jadem, że nie jeden uczeń domu węża pozazdrościłby rudzielcowi.

- Może zanim zaczniesz rzucać oskarżeniami, puścisz moją rękę, Weasley.

Zmieszany Gryfon, szybko mnie puścił, a ja niezauważalnie wysunąłem różdżkę z rękawa.
Uśmiechnąłem się drwiąco.

- Chcesz czegoś jeszcze, czy wystarczająco się poniżyłeś?

- Ty...! - jego kolor twarzy mógł konkurować z kolorem jego włosów. Następnie Gryfon odwrócił się na pięcie, ale zanim zdążył wykonać chociaż krok, wycelowałem w niego różdżkę, z której wyleciał czerwony promień.

Chłopak padł na podłogę nieprzytomny, a ja rozejrzałem się po korytarzu upewniając się, że nikogo na nim nie ma. Szybko rzuciłem na niego zaklęcie kameleona, a następnie za pomocną lewitacji przeniosłem go do pokoju życzeń, który tym razem przyjął formę naprawdę przyjemnego pomieszczenia z kominkiem kanapą i fotelem.

Przeniosłem Wesley'a na kanapę, a następnie sam usiadłem w fotelu.

- I co teraz, Harry?
- Resztę muszę zrobić ja. Ściągnę zaklęcie i osłonie jego umysł. - odpowiedział poważnym głosem czarnowłosy. - Potem będę musiał z nim porozmawiać.

Kiwnąłem głową, a następnie rzuciłem na siebie Avade.

Pov. Harry

Otworzyłem oczy i spojrzałem na Rona leżącego przed mną. Zacisnąłem zęby. Jeśli to co mówi jest prawdą, to ten stary sukinsyn...

Dłużej niezwlekając, rzuciłem na niego legilimens i zagłębiłem się w jego umyśle.

No cóż. Jedyny słowem można było to miejsce opisać jako "totalna melina". W sumie to dwa słowa. Nieważne. Pełno nieuporządkowanych, wirujących myśli, porozrzucane nitki więzi, pomieszane wspomnienia. Ron naprawdę długo musiał być pod wpływem Dumbledora. A fakt, że udało mu się nawet na chwilę, wyrwać z tej uwięzi przyprawiał mnie o podziw. Ruszyłem przed siebie szukając sedna tego całego bałaganu, co chwila schylajac się pod cienkimi linkami, lub przeskakując nad zabłonkanymi wydarzeniami z przeszłości rudzielca.
Im dalej w las tym gorzej to wyglądało. Z jednej strony, oznaczało to, że gdy już uwolnię Rona, będzie on musiał naprawdę długo dochodzić do siebie, z drugiej jednak był to sygnał, że idę w dobrą stronę. 

Westchnałem, gdy moim oczom ukazała się szklana kapsuła, otoczona wirem negatywnych emocji, a w środku niej siedział osamotniony chłopak walący w ściany klatki, próbując się uwolnić.

Podszedłem bliżej i delikatnie dotknąłem klatki starając się zrozumieć jak ją rozbić, jednak gdy tylko ją musnąłem palący mięśnie ogień przeszedł mi po ręce, a ja szybko ją zabrałem.

Skrzywiłem się. Stary skurczybyk. Wiedział jak się zabezpieczyć. Zwróciłem wzrok z powrotem na Gryfona, który patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami nie do końca chyba wierząc w to co widzi.

- Hej, Ron - powiedziałem niepewny jego reakcji.

- Harry!? Ty... Jak...? - odpowiedział po paru minutowej ciszy, uśmiechałem się.

- Wyjaśnię ci później. Najpierw cię uwolnijmy - usiadłem, zastanawiając się co mam zrobić. - Jak udało ci się ją rozwalić za pierwszym razem?

- Och... Właściwie to waliłem w nią. Wiesz, miałem dobrą motywację. Nie chciałem... Nie mogłem, pozwolić by to co zrobił uszło mu na sucho. - powiedział momentalnie pochmurniejąc.

- Hmm... Wydaje mi się, że to nie twoje pięści zniszczyły barierę, ale właśnie ta motywacja. Może... Może jak się razem skupimy na zniszczeniu bariery... To może się udać. Będę miał wtedy chwilę na zabezpieczenie twojego umysłu. - wstałem i zacząłem krążyć myśląc jak się do tego zabrać, ale nagle spojrzałem na przygnębionego przyjaciela. - I... Tęskniłem Ron.

- Ja też, Harry. Ja też. - powiedział momentalnie się uśmiechając.

Bum! Żyje. Co tu więcej mówić. Dawno mnie nie było. Ciekawe czy ktoś to jeszcze pamięta i czyta. Mam nadzieję.

~~Leo

Ps. Wiem, że są błędy, ale uznałem, że nie będę czekał do jutra z publikacją, więc robię to teraz, a potem wstawię poprawione. I zapraszam do niego opowiadania.

~Noir Potter~ TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz