-19-

1.6K 125 40
                                    

Katsuki

Jakiś czas temu rozpocząłem naukę w UA
Szkoda, że bez Izuku.
Nadal nie rozumiałem czemu było mi przykro z tego powodu, skoro sam dawniej chciałem mu uniemożliwić dostanie się do tego liceum.

Tego dnia mieliśmy mieć trening w ośrodku trochę oddalonym od budynku liceum, USJ.
Wszyscy z naszego oddziału przebrali się w stroje i udaliśmy się do ośrodka oddalonego od szkoły o około pół godziny jazdy autokarem.

Był podzielony na parę ,,segmentów".
Gdy wychowawca naszej klasy, pan Aizawa, przydzielił już każdego do drużyny, udałem się w stronę mojego ,,segmentu".

Będąc już na miejscu nagle usłyszałem krzyk jakiejś dziewczyny, więc czym prędzej udałem się w tamtą stronę.
Pierwszy trening i już problemy, tch, przeszło mi przez myśl, gdy biegłem.

Izuku

Szykowałem swoją broń i strój.
Gdy już wszystko przygotowałem, przebrałem się w mój kostium i założyłem maskę.
Zielone loki schowałem pod czarnym kapturem, aby nie można było mnie tak szybko rozpoznać.
A kto miałby mnie rozpoznać?
No któżby inny, jak nie Katsuki Bakugo. Tak, jego klasa miała mieć tam właśnie trening.

Okropnie się stresowałem, na myśl o Katsukim znowu powracały nieprzyjemne wspomnienia, więc postanowiłem sobie ulżyć.
Podwinąłem rękaw czarnej bluzy, która była częścią mojego stroju, wyjąłem spod bluzki pęk kluczy i otworzyłem szufladę. Trzymałem tam żyletkę, narkotyki, które niedawno zakupiłem i parę innych rzeczy, których też jeszcze nie używałem.
Chwyciłem żyletkę i zakluczyłem szafkę, postanawiając, że wezmę nóż ze sobą, tak na w razie co. Jeden więcej nie zaszkodzi.

Przyłożyłem zimny metal, na którym widać było jeszcze resztki zaschniętej krwi, do ręki i wykonałem długi i szybki ruch ręką.

Poczułem zimną, co jakoś nie wywarło na mnie wrażenia, ciecz spływającą po mojej ręce.
Sam nie wiedziałem czemu, ale czułem satysfakcję, patrząc, jak ta kapie powoli na podłogę, zostawiając na niej czerwone ślady.

Zlizałem krew z żyletki. Miała słodkosłony smak, trochę gorzki. Całkiem dobry.

Wytarłem z dłoni krew, chwyciłem za rękawiczki oraz bandaże i szybko założyłem je na ręce, aby reszta nic nie zauważyła. Otworzyłem drzwi i zszedłem po schodach na dół, by już po chwili siedzieć na dole w barku i czekać z całą resztą na Togę.

-Pospiesz się! -Krzyknął po raz kolejny Shigaraki w stronę drewnianych schodów.

-Już idę! -Usłyszeliśmy krzyk blondynki.

Po kolejnej dłuższej chwili była z nami na dole.

-Szybciej się nie dało? -Spytał naburmuszony Dabi.

Dziewczyna nie odpowiedziała i tylko podeszła do mnie i oparła łokieć na moje ramię.

-To co? Idziemy?

Ja w odpowiedzi kiwnąłem głową podekscytowany.
____________________________________________

Mam nadzieję, że ten nudny rozdział ktoś przeczytał i że się spodobał.
W następnym zacznie się walka, więc spokojnie.

.poprawiony.

Zniszczony  (Villain Deku) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz