-31-

1.3K 95 22
                                    

Izuku

Dobrze się czułem, zabijając ludzi. Było to satysfakcjonujące, choć dawniej bym tak nie sądził.
Zabijając dziewczynę żabę nic nie czułem. Podciąłem jej żyły, nie czując nic. Podczas tamtej misji nie czułem dosłownie nic, oprócz podjarki na początku, i nie myślałem o tym o czym zawsze myślę, co mnie denerwowało.

Zabijając All Mighta czułem dziwne podniecenie. W końcu to JA, mając zaledwie niecałe 15 lat już zostałem całkiem dobrym złoczyńcą i zabiłem symbol pokoju, któremu nawet nomu nie dało rady.

Ćwiczyłem. Szykowałem się na pewne ważne dla mnie wydarzenie.
Denerwowałem się, nie wiedzieć czemu.

Zerknąłem w lustro. W dalszym ciągu nie mogłem przyzwyczaić się do tego, że jedno oko miałem czerwone. Chociaż musiałem przyznać, że wyglądało to imponująco, bynajmniej moim zdaniem.
Był to skutek uboczny leczenia go i podejrzewałem, że pewnie spowodował to płyn, który dostałem od mężczyzny, którego wtedy poznałem.

Odłożyłem ciężarki z westchnieniem i podszedłem do szuflady. Wyjąłem z niej żyletkę i nim zacząłem cokolwiek robić upewniłem się, że drzwi są zamknięte.

Podszedłem do lustra i przyłożyłem ostrze do ramienia.
Metal łatwo wszedł w moją skórę i poczułem towarzyszący temu lekki ból.

Wykonałem parę małych ranek i docisnąłem żyletkę bardziej do ramienia, wbijając ostrze głębiej.
W głowie miałem pustkę.

Katsuki

Miałem numer do Izuku. Zdałem sobie z tego sprawę wyjątkowo późno. Miałem numer, ale musiałem sprawdzić, czy aktualny.

Ja

Hej

Napisałem tylko taką krótką wiadomość i schowałem telefon.

-Bakubro! -Usłyszałem nagle za sobą, lecz zignorowałem to całkowicie, wiedząc dobrze, czyj to głos.

-Mh, czego? -Spytałem, gdy Gównowłosy mnie dogonił.

-Gdzie idziesz?

-Nie twój interes.

-Mogę iść z tobą?

-Potrzebujesz odpowiedzi, skoro i tak za mną poleziesz?

Nie chciałem, żeby ze mną szedł, ale jak on się przylepi to już nie odlepi, nieważne, czego bym nie robił.

Musiałem sobie wszystko przemyśleć, znów. Wbrew pozorom i dla mnie była to ciężka sytuacja. All Might, bohater numer jeden, symbol pokoju, nasz nauczyciel zginął i to na oczach w zasadzie wszystkich. Przez nowicjusza. Przez Deku.

Ciągle gdzieś z tyłu głowy miałem myśl, że to wszystko przeze mnie. Było go dręczyć i wyrządzać mu wiele innych rzeczy? Było go w ten sposób wysłać do szpitala prychiatrycznego?
Próbowałem sobie mówić, że to nie moja wina, a jednak prawda była inna. To, w dużej części, była moja wina.

Jedno wiedziałem na pewno. Z Izuku działo się coś niedobrego i ja musiałem się dowiedzieć, jak mu pomóc.

•••

Szedłem chodnikiem, sam nie wiedziałem dokładnie, gdzie. Nie czułem nic, w głowie miałem mnóstwo kłębiących się myśli, a jednocześnie czułem tylko dziwną pustkę. Po rękach coś mi spływało, ale nie wiedziałem, co.

Wokół mnie panowała cisza. Poczułem nagle parę kropel deszczu, ale nie podniosłem nawet wzroku na chmury i szedłem w ciszy dalej.
W pewnym momencie usłyszałem głos za sobą, przez co zatrzymałem się.

-Zabiłeś go.

-Huh? Kogo? -Odwróciłem się i spojrzałem na Kirishimę, który tam stał.

Blond włosy oklapły mi na twarz przez deszcz, który z każdą chwilą padał coraz mocniej.

-To był złoczyńca ale bohater nie zabija. -Syknął głosem, w którym wręcz dało się wyczuć zawiedzenie oraz jad.

-O czym ty pierdolisz? -Spytałem, a ten w odpowiedzi tylko parsknął.

-Zabiłeś Deku.

-He?

Otworzyłem szerzej oczy i wpatrywałem się w niego, nie wiedząc kompletnie o czym mówi.
Chłopak całkiem zignorował moje pytanie, jednak odezwał się po chwili.

-Myślałem, że jesteś inny. Wydawałeś się być dobrym kumplem, i bohaterem.

W głowie miałem jeszcze większy mętlik niż poprzednio.

-Przecież ja go nie zabiłem.

-Spójrz na swoje ręce. -Powiedział, patrząc na mnie zimnymi oczami.

Uniosłem dłoń i popatrzyłem na nią. Widząc to szerzej otworzyłem oczy. Krew.
Ciecz, która spływała mi po rękach była krwią.

-Skaleczyłem się. -Prychnąłem, chcąc wybrnąć z tej sytuacji, bo nie wiedziałem, co się dzieje.

-Tch, Bakugo, nie jestem głupi. To cudza krew.

-Po czym to poznajesz? -Zapytałem, unosząc brew, podpuszczają go tym.

Chłopak nie odpowiedział i tylko znikł, a przede mną pojawił się Izuku.

-Moja krew, oddaj ją. -Odezwał się po chwili wpatrywania się we mnie w ciszy pustym, tępym wzrokiem.

-Jak?

-Oddaj.

Myślałem, co powiedzieć. W końcu tylko jedno przyszło mi do głowy. Nie mogłem się porządnie skupić i namyślić, czy to właściwe słowo, więc poprostu to powiedziałem.

-Przepraszam.

-Przepraszam...?

Chłopak patrzył na mnie. W jego głosie słychać było tę pustkę. Echem obijał mi się o uszy i w głowie.

-Teraz? Teraz przepraszasz?

•••

Wykrzyczał jak mnie nienawidzi. Ah, jak mnie wkurwiają prorocze sny.
Miałem nadzieję, że tym razem nie jest.

Zniszczony  (Villain Deku) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz