Rozdział 4

2.8K 96 24
                                    

Chloe

Od kolacji z Marco minęło kilka dni i od tamtej pory nie widziałam go choćby przelotnie. Chyba zaczyna brakować mi jego humorków i zwykłych rozmów, ale zdecydowanie brak mi jego władczych ust. Od ostatniego pocałunku ciągle przyłapuję się na rozpamiętywaniu o tym i kompletnie się wyłączam, nawet Alisha zauważyła, że coś jest na rzeczy. Zachowuję się, jak rozchwiana emocjonalnie nastolatka, a to było raptem kilka pocałunków. Nie chciałam mu ulec, lecz na samą myśl o przystojnym Marco, zaczynam czuć łaskotanie w dolnej partii brzucha.

Staram się skupić na pracy, jest jej zbyt dużo, a czasu jest zdecydowanie za mało, żebym mogła pozwolić sobie na lenistwo. Przeglądam rysunki, które przygotował mój zespół i jestem lekko rozczarowana ich pomysłami, natomiast ostateczną decyzję podejmie Marco, może jego zdanie będzie odmienne od mojego. Mimo wszystko postanawiam swoją indywidualn pracę również dołączyć do raportu, który zdam swojemu przystojnemu szefowi pod koniec tygodnia i w końcu będę mogła go zobaczyć.

Z pracy wyrywa mnie pukanie do drzwi, a biorąc pod uwagę fakt, że do tej pory jedyną osobą, która do mnie przychodzi jest moja asystentka, nie podnoszę głowy, kiedy drzwi się otwierają.

– Mam nadzieję, że masz ze sobą kawę, padam już na twarz – mówię, uśmiechając się do dokumentów, które leżą na biurku.

– Kawy nie mam, ale chętnie cię na nią zabiorę.

Głos, który słyszę sprawia, że włoski na moim karku stają dęba. Głos, którego chciałabym słuchać bez końca. Niski i niesamowicie przyjemny dla ucha, idealnie współgrający z osobą, do której należy. Z osobą, która stoi w moim gabinecie, parząc na mnie tak intensywnie, że byłabym nawet w stanie się zawstydzić.

– Chętnie skorzystałabym z okazji, ale mój szef zawalił mnie pracą i nie mogę pozwalać sobie na takie przyjemności – mówię spod przymrużonych powiek z lekkim uśmiechem.

– Myślę, że twój szef nie będzie zły, jeśli skończysz na dzisiaj pracę, a dzisiejszy wieczór spędzisz ze mną – odpowiada widocznie rozbawiony.

Wstaję z fotela i wolnym krokiem zmierzam ku Marco, który jak zwykle wygląda perfekcyjnie. Szary garnitur z białą koszulą leży na nim idealnie i brak krawata mimo wszystko mu pasuje. Ten mężczyzna jest jak bóstwo, które powinno się podziwiać i dbać, aby nie uległo zniszczeniu. Od chwili, kiedy usłyszałam głos Marco, moje ciało się rozluźniło, jakby potrzebowało tylko tyle by zaznać spokoju. Muszę przyznać, że naprawdę stęskniłam się za nim. Mimo że znam go krótko i w zasadzie nic o nim nie wiem to z niewyjaśnionych przyczyn ufam mu i czuję się bezpieczna. Czy to możliwe, by tak szybko obdarzyć kogoś zaufaniem? Czy to możliwe bym tak szybko poczuła kołatanie w sercu?

– A jeśli mnie zwolni? – kontynuuje rozmowę.

–Nie zwolni, możesz być pewna – uśmiecha się do mnie lekko i kciukiem muska mój policzek. – Zabieraj rzeczy, wychodzimy.

Posłusznie zbieram swoje rzeczy i wychodzę z Marco, widzę szok, który maluję się na twarzy Alishy, kiedy widzi jak Marco trzyma dłoń na moich plecach. Informuje ją, że już wychodzę i po chwili to robię. Kiedy drzwi windy się zamykają, nadal czuję na swoich plecach dłoń mężczyzny i pasowałoby mi to, gdyby nie fakt, że cholernie mnie to podnieca. Jak na zawołanie Marco delikatnie mnie do siebie przyciąga i całuję, a ja od razu to odwzajemniam. Ten pocałunek jest całkiem inny od wszystkich do tej pory, jest czuły i lekki, taki naturalny. Winda wydaje sygnał otwieranych drzwi, a Marco przerywa ten wspaniały pocałunek i daje mi szybkiego buziaka, jakby ciągle to robił. Splata swoją dużą męską dłoń z moją drobną i ciągnie mnie w kierunku czarnego SUV-a stojącego przy drzwiach wejściowych.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz