Chloe
Dzisiejszy dzień jest dla mnie katorgą. Nie jestem w stanie skupić się na najdrobniejszej rzeczy, nie wspominając o planach, na które wgapiam się od godziny. Do mojej głowy wciąż przychodzi myśl o Marco, o tym, gdzie jest, co robi, a przede wszystkim, czy jest sam. Zakorzeniła się we mnie teoria, mówiąca, że mój mężczyzna zwyczajnie się mną znudził i jest teraz z inną. Staram się wyrzucić z głowy to okropne uczucie, lecz co chwile wraca, napawając mnie coraz większym lękiem. Nie mogę uwierzyć, że ja Chloe Sherman boję się stracić mężczyznę. Miłość, jaką obdarzyłam Marco sprawiła, że ogłupiałam, ale jeśli takie są skutki uboczne, to jestem w stanie je znieść byle tylko był przy mnie.
Mimo że wybiło dopiero południe to nie jestem w stanie dłużej pracować. Zabieram torebkę, po czym wychodzę z gabinetu, zostawiając notatkę na biurku Alishy o mojej nieobecności. Jak na zawołanie mężczyzna, który od kilku dni zastępuje Sergio podnosi się ze swojego miejsca i rusza za mną. Mam dość tego, że ciągle ktoś ze mną jest i nie wiem, jak długo zniosę tę kontrolę.
Wsiadam na tylne siedzenie i ogarnia mnie niewytłumaczona złość. Mój nastrój ostatnio to istny rollercoaster, z którym nie umiem sobie poradzić.
– Dokąd panią zawieźć?
Nie odpowiadam, opieram głowę o zagłówek siedzenia i wgapiam się w czarną podsufitkę, licząc, że doznam natchnienia. Mija pięć minut, a my nadal siedzimy w aucie zaparkowanym pod wieżowcem. Czuję jak telefon w torbie zaczyna wibrować, dlatego niechętnie odciągam wzrok i zaczynam poszukiwania. Na widok numeru, który widnieje na ekranie wydaję z siebie jęk niezadowolenia, lecz mimo wszystko postanawiam odebrać.
– Mamo – mówię na wstępie.
– Witaj – odpowiada chłodno. – Jesteśmy z twoim ojcem w Seattle, chcielibyśmy się spotkać.
Przez chwilę milczę, szukając w głowie pretekstu, by się z tego wykręcić, lecz nic nie przychodzi mi do głowy.
– Dobrze, podaj mi adres, będę za piętnaście minut – znam swoją matkę na tyle, by wiedzieć, że kiedy dzwoni z taką propozycją oczekuję natychmiastowego pojawienia się.
Kończę rozmowę i podaję adres kierowcy, który od razu rusza we wskazane miejsce.
– Możemy zatrzymać się kawałek dalej od restauracji? – pytam, na co mój towarzysz kiwa głową w geście zgody. – Możesz również udawać, że nie pilnujesz mnie na każdym kroku?
– Dobrze.
Po obiecanych piętnastu minutach jestem w restauracji, której sama nigdy bym nie wybrała. Przebywają tu wyłącznie osoby, które są wiecznie nadęte, a ich jedynym problemem jest to by zastawa była idealnie rozłożona. Nie mogę uwierzyć, że wychowywałam się w takich miejscach, a teraz pałam do nich tak ogromną niechęcią.
Podaję nazwisko mężczyźnie w idealnie dopasowanym garniturze i kątem oka dostrzegam mojego kierowcę, który wchodzi do lokalu. Pracownik restauracji prowadzi mnie do stolika, gdzie już czekają na mnie rodzice z wiecznie niezadowoloną miną. Mężczyzna informuje nas, że zaraz podejdzie do nas kelner, po czym odchodzi. Nie czekam na pozwolenie, tylko siadam na wolnym krześle, które wygląda niczym mały tron.
– Spóźniłaś się – pierwszy odzywa się ojciec.
– Według mojego zegarka jestem na czas. Tato.
Jadąc tutaj miałam nadzieję, że rozmowa, jaką odbędziemy przebiegnie spokojnie, chociaż raz bez kłótni i wbijania sobie szpil. Ale teraz, kiedy siedzę przed nimi wiem, że nie jest to możliwe i zapewne nigdy nie będzie.
CZYTASZ
Oszukana
RomanceDwudziestosiedmioletnia Chloe Sherman intensywnie szuka pracy. Nieoczekiwanie dostaję posadę głównego architekta w największej firmie znajdującej się w Seattle. Jest jeden problem. Nieziemsko przystojny szef. Marco Galante to szanowany, wpływowy mil...