Marco
Od czterech miesięcy przed oczami mam tamtą piwnicę. Krew na brudnej podłodze i skrawek czerwonego materiału. Materiału, z którego była uszyta suknia Chloe. Z dnia, kiedy została mi odebrana. Od czterech miesięcy moi ludzie zajmują się wyłącznie poszukiwaniami Chloe. Jeżdżąc niemal po całym kraju, nie mam czasu zajmować się interesami, dlatego Romero przejął wszystkie obowiązki. Nic nie idzie tak, jak powinno, sądziłem, że Mia coś wie, że kiedy ją przycisnę, wyśpiewa wszystko, lecz ona okazała się zwykłą płotką w grze Javiera. Na dodatek do mediów trafiła informacja o mojej śmierci i jestem pewny, że to też sprawka tego sukinsyna. Wszystko się sypie, a ja zamiast być bliżej odnalezienia Chloe czuję, że jestem coraz dalej. Pierwszy raz w swoim życiu nie panuje nad emocjami. Trzy miesiące temu w przypływie furii zabiłem swojego człowieka, kiedy kolejny raz trafił na zły trop. Jestem wykończony psychicznie, czasami zastanawiam się, czy moje poszukiwania mają sens. Czy ona w ogóle żyje?
Siedząc na fotelu w hotelowym pokoju, wiem, że tej nocy również nie uda mi się usnąć, choć na chwilę. Przez okno obserwuje oświetlone przez świąteczne lampki miasto, ludzi kupujących prezenty na ostatnią chwilę, mężczyzn niosących niekiedy zbyt duże choinki. Przez ciągły pęd poszukiwań straciłem rachubę czasu, nie zdając sobie sprawy, że do świąt zostało zaledwie kilka dni. Są dla mnie niczym, jeśli mam spędzić je bez niej, dlatego nie mam zamiaru wracać, a szukać do skutku. Nawet jeśli miałoby zająć mi, to całe życie.
Otwieram oczy, nadal znajdując się w tej samej pozycji. Spoglądam na zegarek, który wskazuje pierwszą po południu. Za dwie godziny odlatuje samolot do miejsca, gdzie może być moja Chloe, dlatego nie marnuje czasu i idę pod prysznic, by się odświeżyć.
***
Siedząc w samolocie z kilkorgiem swoich ludzi w pierwszej klasie, zaczynam czuć podirytowanie, kiedy w ostatniej chwili ogłoszono niewielkie opóźnienie ze względu na złą pogodę. Wiedziałem, że złym pomysłem będzie lecieć liniami lotniczymi zamiast prywatnym samolotem. Niestety, to nie jest mój teren, więc takie rzeczy załatwia się znacznie gorzej.
Po dwugodzinnym locie jestem tykającą bombą. Ze względu na śnieżycę samolot musiał awaryjnie lądować, co sprawiło, że droga do miejsca docelowego po raz kolejny się wydłużyła. Zniecierpliwiony kazałem moim ludziom wynająć samochód, którym pokonamy resztę drogi. Zauważali mój stan, wiedząc, że złym pomysłem ostatnio jest wyprowadzanie mnie z równowagi, dlatego nie musiałem długo czekać na samochód.
Jedziemy czarnym BMW, a ja z każdym kilometrem denerwuje się coraz bardziej. Co, jeśli i tym razem okaże się to tylko złą poszlaką? Nie jestem pewny, czy zniosę kolejne rozczarowanie.
Całe życie słynąłem z opanowania, logicznych decyzji, z muru, który był wokół mnie postawiony, a przede wszystkim z tego, że oddział był dla mnie najważniejszy. Po porwaniu Chloe wszystkie te wartości zostały zrównane z ziemią, odsłaniając moją największą słabość, którą jest ona. Wszyscy dowiedzieli się, że jedynym sposobem, by mnie złamać, jest moja kobieta. Nie potrafiłem tego ukryć, złość, jaka przepełnia moje ciało od kilku miesięcy, jest zbyt silna, nawet jak dla mnie.
Dojeżdżając na miejsce, moje zniecierpliwienie sięga zenitu, mam ochotę wysiąść z samochodu i przetrzepać całe miasto w poszukiwaniu mojej zguby. Jednak zdrowy rozsądek podpowiada mi, by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Rozkazałem kierowcy zaparkować, tak by nie rzucać się w oczy, jednocześnie byśmy mieli dobry widok na główną ulicę niewielkiego miasteczka. Dawno już zapadł zmrok, mimo to po ulicy spaceruje sporo ludzi. Większość z nich wchodzi do chyba jedynej restauracji, jaka znajduje się w mieście. Cierpliwie siedzę, obserwując ludzi i czekając, aż zobaczę tę jedną osobę, dla której tu jestem.
CZYTASZ
Oszukana
RomanceDwudziestosiedmioletnia Chloe Sherman intensywnie szuka pracy. Nieoczekiwanie dostaję posadę głównego architekta w największej firmie znajdującej się w Seattle. Jest jeden problem. Nieziemsko przystojny szef. Marco Galante to szanowany, wpływowy mil...