Rozdział 8

1.9K 60 4
                                    

Chloe

W sobotnie popołudnie nie czułam, że byłam chora na cokolwiek, wylegiwałam się w letnim słońcu, marząc, by taka pogoda utrzymywała się jak najdłużej. Często w taką pogodę chodziłyśmy z Mia na plaże, miałyśmy swoje stałe miejsce, którego od lat nie zmieniłyśmy. Na to wspomnienie poczułam wyrzuty sumienia. Od kiedy zaczęłam spotykać się z Marco, mniej czasu poświęcałam swojej najlepszej przyjaciółce. Prócz rozmów przez telefon i kilku szybkich kawach na mieście nie spędzałyśmy razem tyle czasu co kiedyś. Mia zawsze była przy mnie, kiedy jej potrzebowałam, a ja zachowuję się teraz w tak niewdzięczny sposób. Sięgam po telefon, by szybko naprawić zaistniałą sytuację.

Chloe: Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów na resztę weekendu, bo stara i niewdzięczna przyjaciółka zaprasza cię do siebie. Nie przyjmuje sprzeciwów i widzimy się wieczorem.

Jak zawsze krótko i na temat, dlatego przyjaźnimy się tyle lat. Rozumiemy się bez słów, przez co często ludzie nie rozumieją naszych rozmów. Nie muszę czekać długo na odpowiedź, ponieważ już po chwili Mia odpisuje.

Mia: Będę z winem, w końcu zaszalejemy.

Czytając wiadomość słyszę jej entuzjazm, który i mi się udziela. Nie mam zbyt dużo czasu na przygotowania, dlatego zbieram swoje rzeczy i idę się przyszykować.

Kiedy jestem już gotowa schodzę do kuchni, muszę przygotować coś na ten wyjątkowy wieczór. Mam nadzieję, że Marco nie będzie miał mi za złe, że spraszam gości, ale skoro na dobre tu mieszkam, to chyba mogę robić co chce. W kuchni jak zwykle krząta się Rosa, od razu zauważam zmianę, jaka nastąpiła. Podcięła włosy i pomalowała siwe pasma, dzięki czemu stały się jednolicie czarne. Mojej uwadze nie umknął również lekki makijaż i sukienka, którą widzę pierwszy raz. Staję jak słup soli, wpatrując się nadal w kobietę i czuję, że moje usta są szeroko otwarte. Rosa spogląda na mnie i z jej radosnego wyrazu nie zostają nawet szczątki.

– Aż tak źle? – pyta zasmucona.

– Źle? – odpowiadam pytaniem. – Wyglądasz rewelacyjnie – podchodzę do kobiety i widzę jak jej twarz ponownie się rozpromienia. – Powinnaś się częściej malować, jesteś piękną kobietą i powinnaś to podkreślać.

Obejmuję Rosę i składam na jej policzku delikatnego całusa, tak by nie zniszczyć makijażu. Przez okres, kiedy poznałam rodzinę, która jest wobec siebie kochana i opiekuńcza zauważyłam, że sama zaczynam się taka stawać. Nigdy nie potraktowałabym w ten sposób swojej matki, z resztą ona również nie obdarzała mnie matczyną miłością. Co innego Rosa, która od pierwszego dnia traktuje mnie jak córkę.

– Och, dziękuję ci kochanie – mówi.

– Jest jakaś okazja, o której nie wiem? – pytam i widzę lekki rumieniec pojawiający się na policzku starszej kobiety.

– Zaprosiłam Andreę na obiad. Zachwycał się moja kuchnią, kiedy był ostatnio, więc tak palnęłam, żeby przyszedł to przygotuje coś dobrego i zgodził się – Rosa mówi zakłopotana tak szybko, że pierwszy raz słyszę tak wyraźnie jej włoski akcent. Cała sytuacja bawi mnie na tyle, że mam ochotę się zaśmiać, ale nie chce zawstydzać tej słodkiej kobiety jeszcze bardziej.

– Andrea? Andrea Russo? Lekarz? – pytam zaskoczona.

– Tak, ten sam, który był u ciebie kilka dni temu.

– To dobrze, widać, że bardzo cię lubi – mówię, puszczając do kobiety oko. – Mam nadzieję, że nie będziemy wam przeszkadzać? Nie wiedziałam o twoich planach i zaprosiłam Mię – mówię jak najęta. – Mam pomysł, my pójdziemy na miasto a wy zjecie romantyczny obiad.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz