Rozdział 16

1.3K 58 10
                                    

Marco

Sześć dni.

Sześć pierdolonych dni, od kiedy Chloe została porwana. Poruszyłem niebo i ziemię, by ją odnaleźć, ale bez skutku. Javier zapadł się pod ziemię, a razem z nim moja Chloe. Zaczyna brakować mi pomysłów, by odnaleźć moją kobietę, lecz nie przestaję w poszukiwaniach. Moi ludzie przeczesują każde możliwe miejsce. Kilku ludzi wysłałem również do Kolumbii, gdzie ten dupek prowadzi interesy, lecz póki co nie ma żadnych rezultatów.

Siedzę w swoim gabinecie, czekając na powrót Romero i niemal czuje jak moje wnętrzności skręcają się z niecierpliwienia. Powinienem być tam z nimi, ale staramy się ukryć przed Javierem fakt, że jednak żyję, o ile jeszcze się o tym nie dowiedział. Nadal nie mogę uwierzyć w to jak łatwo dałem się wykiwać. Jestem wściekły. Od sześciu dni nie odczuwam nic, oprócz przepełniającej moje ciało wściekłości, która nie zniknie, póki jej nie odnajdę.

Wstaję, podchodząc do stolika z alkoholem. Nalewając sobie szklankę wódki do pokoju wchodzi Rosa. Moje pojawienie się w domu wywołało u niej szok, lecz, kiedy powiedziałem jej o całej historii i o tym, że Chloe została porwana matka zemdlała i niezwłoczna była interwencja Andrei. Od tamtej pory nieustanie przebywa w moim domu. Nie wspomniałem mu o wybryku Veronici, w tym momencie nie ma to żadnego znaczenia.

Nic oprócz niej nie jest ważne.

– Marco – odzywa się cicho matka. – Powinieneś coś zjeść.

– Nie chce – odpowiadam opróżniając szklankę z alkoholem.

– Synu, tak nie można – mówi podchodząc bliżej. – Nie jesz, nie śpisz. Kiedy ostatnio brałeś prysznic?

– Nie mogę, w każdej chwili... – przerywam. Pierwszy raz z życiu czuję się bezsilny. Żadne pieniądze, ani wpływy, jakie posiadam nie sprawią, że Chloe wróci do mnie cała i bezpieczna.

– Marco... – zaczyna znowu.

– Skończ! – mówię głośno, pierwszy raz w życiu podniosłem głos na matkę, ale obecna sytuacja w jakiej się znaleźliśmy sprawia, że ani ona, ani ja nie zwracamy na to uwagę.

– Weź, chociaż prysznic. Musisz wyglądać na silnego capo, weź się w garść synu – mówi ostro by doprowadzić mnie do porządku. – W końcu ją znajdziecie, jego również.

Ma rację, nie mogę pokazać jak słaby jestem w tym momencie, nie mogę pokazać, że jedynym sposobem na złamanie mnie jest moja kobieta. Odstawiam szklankę i kieruję się do sypialni by wziąć prysznic. Wchodząc do pokoju, który dzielę z Chloe i od razu zauważam porozrzucane rzeczy mojej kobiety. Nie byłem tu od dnia, kiedy zostałem postrzelony i, mimo że już kilka dni temu wróciłem do domu nie mogłem tu wejść. A teraz na widok rzeczy mojej kobiety czuje ucisk w sercu, a myśl, że nie wyznałem jej swoich uczuć, przed którymi tak długo się broniłem dobija mnie doszczętnie.

Wchodząc do łazienki dopada mnie znajomy zapach jej perfum, zatrzymuję się w półkroku i nie jestem w stanie iść dalej. Odwracam się na pięcie i wychodzę, trzaskając drzwiami. Czuję czystą torturę, przebywając w naszej sypialni, gdzie czuję ją na każdym kroku, mniej bolesne byłby już tortury cielesne. Dałbym wszystko by je poczuć, byle tylko ona była bezpieczna.

Idąc do pokoju gościnnego, zatrzymuję się dopiero przed lustrem w łazience. Wyglądam podle, podkrążone oczy, zbyt długie rozmierzwione włosy, na dodatek śmierdzę alkoholem i potem. Odkręcam kurek z ciepłą wodą i niemal natychmiast na moje ciało zaczyna lecieć gorąca woda. Od mojego pierwszego prysznica z Chloe nie jestem w stanie kąpać się w innej wodzie, niż takiej, która niemal parzy moje ciało. Stoję, opierając się dłońmi o ścianę przede mną, pozwalając, by woda opadała na moje poranione ciało. Rany po postrzale goją się dobrze, lecz, gdyby rozdrapanie ich sprawiło, że nie czułbym bólu w środku z pewnością bym to zrobił.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz