17. Kiedy serce robi swoje

1K 74 9
                                    


Magnus obudził się pierwszy.

Przez długi czas mógł tylko leżeć i gładzić ciepłą skórę Aleca. Chłopak oddychał spokojnie i co chwila mruczał coś przez sen.

Bane uśmiechnął się lekko.
Przeżył na tym świecie wiele lat. Jego serce kochało tak bardzo i tak wielu. Mężczyźni i kobiety, starsi i młodsi, wysocy, silni i wrażliwi.
Magnus czuł że nic go już nie zaskoczy. Był kim był. Nieśmiertelne życie miało swoje plusy i minusy, a on korzystał z nich na całego.
Po Wielkiej Wojnie czuł głównie ból, żal i złość. Całymi dniami pielęgnował w sobie gniew by móc uderzyć w tych, którzy byli winni śmierci jego przyjaciól, a zwłaszcza jego drogiego przyjaciela Ragnora.

Z każdym dniem kolce bólu zaplatały się wokół niego coraz mocniej a Magnus nawet zapomniał że od dawna nie oddycha.

Jednak teraz było inaczej. Alec zmienił wszystko.

Wkroczył do życia czarownika nieśmiało i po cichu.
Nie rozpychał się łokciami, nie starał się zagarnąć jego uwagi. Alec po prostu był.
Ze swoją delikatnością, rumieńcami, książkami i drżącymi dłońmi.
Pełen sprzeczności, odważny ale i delikatny, niepewny a jednak... jeśli chodziło o potrzeby łóżkowe...potrafił sięgnąć po to czego potrzebował.

Magnus uśmiechnął się ciepło i pocałował Aleca w czubek głowy. Włosy chłopaka pachniały miętą.
Czarownik zaciągnął się tym zapachem.
Było mu dobrze. Chciał zostać tu na zawsze.

Jednak nic nie mogło trwać wiecznie.

—Magnus? Jesteś tu?

Do biblioteki wparowała Cat.
Widząc Magnusa i Aleca wtulonych w siebie, leżących na dywanie przed kominkiem z kocem owiniętym między ich nogami, zamarła.
—O.Mój.Boże.

Alec poderwał się do siadu, słysząc obcy głos.
Odskoczył od Magnusa i okrył się kocem.
Jednak Bane nie miał problemów z nagością. Ostatnia noc była czymś wspaniałym i czarownik nie widział powodu dla którego miałby się wstydzić.

—Ja...przepraszam że tak przerywam, ale... mamy zaraz zebranie i...
Magnus uniósł brew i jednym szybkim ruchem nadgarstka przywołał szlafrok na swoje ramiona.
—Jak zwykle masz wyjątkowe wyczucie czasu Catariono.

Czarownica wyglądała jakby z wielkim wysiłkiem powstrzymywała się przed okrzykiem radości.
—Tak, taka jestem. Co zrobić? Nie wiedziałam że...
Alec podniósł się z podłogi i owinął kocem w pasie.
—Wybacz Catarino. Zaraz będę.
Kobieta machnęła dłonią z głupim uśmiechem na ustach.
—Och, nie przejmuj się Alec. Powiem im że muszę jeszcze coś załatwić i poczekają. Masz jeszcze sporo czasu. Nie śpieszcie się.

Wyszła tanecznym krokiem, puszczając Magnusowi oczko.

Kiedy zniknęła, Bane zaśmiał się cicho.
—Bywa złośliwa, ale jest kochana.

Alec przytaknął i schylił się po swoje ciuchy.
—Co ty robisz?—Zaniepokoił się Bane.
—Ubieram. Zaraz mamy spotkanie Rady.

Magnus westchnął.
—Serio? Chcesz to zrobić? Pomyśl chociaż przez chwilę.

Alec wywrócił oczami.
—Myślałem o tym Magnusie. Chcę wam pomóc i dać w końcu nauczkę Issacowi. Czy to takie złe?

Magnus poczuł napływ złości.
—Nic nie rozumiesz. Jesteś jeszcze młody, a ta misja jest niebezpieczna. Wiesz że zwiększyli ilość patroli?
Alec gwałtownie naciągnął na swoje biodra spodnie.
—No co ty nie powiesz? Jestem łowcą, wiem czym jest niebezpieczeństwo!
Magnus warknął.
—Chyba raczej nie! Biegniesz na to spotkanie cały w skowronkach, jakby to była wizyta w pieprzonym kinie! Tam będzie niebezpiecznie!

W mroku {Malec}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz