Z delikatnie rozchylonych ust Konrada wydobywało się dość głośne chrapanie. Denerwujący dźwięk idealnie synchronizował się z odgłosami dobiegającymi od strony krzaków, w których zasnął równie zmęczony Cezar. Dwa pozostałe czworonogi zaszyły się we wnętrzu domu, w którym panował przyjemny chłód.
Niewielki ruch w trawie sprawił, że Ala wytężyła wzrok. Zielone źdźbła co jakiś czas były wprawiane w ruch przez małą, acz niesamowicie zwinną żabkę. Brunatne stworzonko ominęło pustą szklankę po wodzie, którą chwilę wcześniej przewrócił Konrad, gdy jego dłoń zsunęła się z podłokietnika. Teraz zwisała bezwładnie, co wydawało się bardzo interesować żabę, albo to po prostu zbyt bujna wyobraźnia podsuwała kobiecie takie oto skojarzenia. Nie minęła jednak chwila, a płaz szturchnął mężczyznę głową w palec wskazujący. Ten jedynie mruknął coś pod nosem, po czym przecierając twarz, otworzył lekko zapuchnięte oczy. Wykonując tę czynność, nieświadomie odepchnął zaczepne zwierzątko na bok.
Chcąc za wszelką cenę zatuszować uśmiech, Ala odwróciła głowę, udając, że czereśniowe drzewo pochłania całą jej uwagę.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet. - Ziewnął, przeciągając się jednocześnie. - Długo spałem? - zapytał, gdyż w chwili, gdy powieki zaczęły mu nieprzyjemnie ciążyć, było jeszcze zupełnie jasno. Teraz natomiast słońce w pełni schowało się za horyzont, a wokół wszystko wokół zaczynał spowijać mrok.
- Z godzinę, może chwilę dłużej.
- Przepraszam, jesteś moim gościem, a ja zasnąłem. Marny ze mnie gospodarz. - Mimo że mówił szczerze, uśmiechnął się przy tym.
- Każdemu należy się odpoczynek, zwłaszcza jeśli przez cały dzień ciężko pracuje. Zdążyłam w tym czasie sprawdzić, czy posadziłeś smaczną odmianę czereśni. - Na wspomnienie idealnie słodkiego smaku, Ala westchnęła cicho, zerkając jednocześnie na niewielkie otarcie przedramieniu, które powstało na skutek niekontrolowanego upadku, na szczęście z niewielkiej wysokości. Dzięki Bogu, że prawie sześć dziesięciokilogramowe cielsko kobiety nie utworzyło krateru w miejscu, w którym zetknęło się z ziemią. Cóż począć, skoro to właśnie wyżej czubka drzewa zawsze znajdują się te najbardziej dojrzałe z owoców?
Wracając wzrokiem do Konrada, dostrzegła, że ten nie umie ukryć rozbawienia.
"No tak, czyli jednak marna ze mnie kopia Adama Małysza, a zresztą, jak miał nie usłyszeć spadającego słonia?" - pomyślała, określając się dość krytycznie i jednocześnie czerwieniąc się.
- Następnym razem mnie obudź, zorganizuję jakąś drabinę, w najgorszym przypadku taboret z kuchni. Obejdzie się bez tego typu zdarzeń. - Chciał dodać coś jeszcze, jednak szybko zreflektował się i wstając z leżaka, przerzucił sobie koszulkę przez ramię. - Usiądziemy na tarasie, mam specjalną świeczkę, która odstrasza komary i innych nocnych gości. - Puścił jej oczko, na co Ala dosłownie przez moment zamarła. To stało się naprawdę, czy może jej się przywidziało. Boże, a może to przez niedobór snu i cukru? Tak, przecież doskonale wiedziała o tym, że powinna spakować do torebki tego głupiego batona!
Tak bardzo skupiła się na rozważaniu, czy aby na pewno nie zwariowała, że nie zauważyła przechodzącego obok niej Cezara, który machnął jej ogonem po twarzy.
Tak, Konrad faktycznie miał świecę, a w zasadzie specjalną spiralę na komary. Zapomniał tylko wspomnieć, jak okropnie ona śmierdzi!
- Przynieść ci koc albo bluzę? - Widząc, że kobieta obejmuje dłońmi ramiona, mężczyzna na moment oderwał wzrok od malujących się w ciemnościach kształtów drzew i zerknął na swoją towarzyszkę.
- Nie, jest w porządku. Trochę się zamyśliłam. Często mi się to zdarza. - Zawinęła luźny kosmyk włosów za ucho i zerkając na bruneta, jednocześnie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, zauważyła, że z koszyczka przymocowanego do poprzecznej belki stabilizującej drewniany stół wyciąga talię kart.
- Doskonale o tym wiem. - Mocując się z opakowaniem i nie mogąc otworzyć kartonika, przygryzł dolną wargę. - Remik, makao? Poker... - zaproponował, przekładając karty z kupki na kupkę.
"Ta, może jeszcze rozbierany" - Mruknęła w myślach, starając się za wszelką cenę nie wyobrażać sobie tej sceny.
- Nie wiem, jaki miałoby to wpływ na nasze relacje zawodowe. - Mrugając kilkukrotnie, Ala próbowała stwierdzić, o czym mówi.
- Słucham?
- Właśnie zaproponowałaś mi grę w rozbieranego pokera. - Wzruszył ramionami, zerkając w piwne oczy rozmówczyni.
"Chwila, chwilunia, momencik. Czyżby faktycznie mogło mi się wymsknąć?" - Dokładnie analizując to, co się przed chwilą wydarzyło, doszła do wniosku, iż jest niezłą pierdołą, skoro nie umie okiełznać własnego języka. Co miałaby teraz niby powiedzieć, jak zareagować?
Cóż, po kilku sekundach doszła do wniosku, że najlepiej będzie wszystko przemilczeć, serwując na deser obłędny i niesamowicie piekący rumieniec, który z pewnością nie został niezauważony.
Ostatecznie stanęło na tym, że para zamieniła ze sobą jeszcze kilka zdań, co przy wstydzie, który odczuwała Ala, było dość krępujące, podjęli wspólną decyzję o pójściu spać. Mimo że kobieta zarzekała się, że wróci do domu, do którego notabene miała dosłownie kilkaset metrów, Konrad nie zgodził się. Ba, nie pomógł nawet argument przemawiający za dobrą orientacją w terenie.
Wnętrze domku było skromne, acz niesamowicie przytulne. W salonie, oprócz szarego, pluszowego dywanu, wmurowano kominek. O dziwo nie było telewizora, a dwie kanapy, jedna podwójna, druga potrójna ustawione zostały w podkowę, naprzeciwko ściany i okna. Białe ściany przyozdobiono masą różnorodnych zdjęć, które tworzyły nieprawdopodobny, rodzinny klimat, którego brakowało w niejednym domu.
- Niestety nie mam tak zwanego pokoju gościnnego, dlatego na tę noc przypadnie ci moja sypialnia. Ja przekoczuję na kanapie.
- Nie musisz oddawać mi swojego łóżka. I tak bardzo dużo już dziś dla mnie zrobiłeś, dlatego jestem zdania, że...
- Bez dyskusji. - Ta stanowczość sprawiła, że Ali odechciało się dalszych dyskusji i w milczeniu podążyła za mężczyzną, który dosłownie przed momentem zniknął za drewnianymi drzwiami sypialni. Po przekroczeniu progu zastała go przed sporą szafą, zapewne zakupioną w jednym ze sklepów szwedzkiego producenta. Skąd Ala wiedziała? Jeszcze, podczas gdy miała swe lokum w Warszawie, przymierzała się do kupna tego typu mebla, a zresztą jej koleżanka ze studiów dorabiała w Ikei jako sprzedawca hot dogów, dlatego Alicja mogła pochwalić się sporą kolekcją gazetek z ofertą różnego rodzaju mebli. - Koszulka i spodnie od dresu. Tylko tyle mogę ci zaoferować.
- Wystarczy, dziękuję. - Odbierając od niego złożone w kostkę ubrania, patrzyła gdzieś w kąt. Atmosfera, która zapanowała w pomieszczeniu, była tak gęsta, że szłoby kroić ją nożem. Najwidoczniej Konrad poczuł, że zaczął przekraczać cienką granicę między pracodawcą, a pracownicą.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, wiesz gdzie mnie szukać. Łazienka-drugie drzwi po lewej. Dobranoc.
- Dobrej nocy. - Gdy opuścił pomieszczenie z kocem i poduszką w dłoniach, Ala z głośnym westchnieniem rzuciła się na łóżko, które przykryte było szarą narzutą, jeszcze przed momentem nieposiadającą żadnych zagniotków.
Z braku lepszych pomysłów, kobieta przebrała się, swoje rzeczy strzepując i rozwieszając na stojącym przy łóżku fotelu, po czym na paluszkach podeszła do drzwi i uchylając je lekko, wyjrzała na korytarz. Ze względu na panujące ciemności, nie była w stanie dostrzec jego końca oraz tego, co znajdowało się na trasie do i z łazienki.
Wypuszczając nagromadzone w płucach powietrze, wymieniła je na świeże, po czym po cichu zaczęła kierować się ku wspomnianemu pomieszczeniu. W zasadzie nie wiedziała po, co tam idzie. Z toalety korzystać nie musiała, a zębów i tak nie umyje, no chyba, że przy pomocy palca. Zwyciężyła zwykła, kobieca ciekawość.
Ciszę przerywała piosenka, której dźwięki delikatnie sączyły się z radia. Zapewne Konrad musiał je włączyć, gdyż, gdy zajrzała do salonu, zauważyła go, jak leży na kanapie z głową opartą na ręce. Druga dłoń gładziła miękką sierść Cezara, który jak zaczarowany zmaterializował się obok swojego pana.
Przez swą obecność w mieszkaniu, Ala miała wrażenie, jakby naruszała panujący tam od wielu lat porządek, a ani mężczyzna, ani jego psi przyjaciele nie są gotowi na aż taką rewolucję.
CZYTASZ
Okiełznać przeszłość | ZAKOŃCZONE ✔️
RomanceTo niesamowite, gdy pasja staje się sensem życia, a wszystko, co robimy i planujemy, wiążemy ze swoim zainteresowaniem. Ala od zawsze uwielbiała czuć na skórze dreszczyk adrenaliny i niepokoju, gdy po raz kolejny zanurzała się w niezbadanej dotąd p...