Rozdział 8

213 34 8
                                    

Co najbardziej zaskoczyło Alę w porannym zachowaniu Konrada? Przede wszystkim to, że z nieznanych kobiecie powodów zaczął zwracać się do niej po imieniu. No może nie do końca po imieniu, a bardziej w sposób nieoficjalny. U brunetki wzbudziło to niemałe zakłopotanie, a przede wszystkim zdziwienie, sama bowiem nie miała pojęcia, czy powinna zwracać się do niego "per pan", szefie, czy może po prostu "Konradzie". Z każdą kolejną chwilą, gdy czekała przy samochodzie czekając na bruneta, jej myśli krążyły wokół coraz to bardziej zawiłych tematów. Wszystko zaczęło się od zwykłych rozmyślań o pracy, lecz z czasem umysł Ali przekierował ją na zupełnie inne tory. Przez moment zaczęła zastanawiać się, jak będzie wyglądał jej mały, acz przytulny domek, gdy w końcu uda się do sklepu budowlanego, w celu zakupu farb, pędzli, dywanu i innych wymarzonych rzeczy. Ponadto z tyłu głowy zaczął kobiecie kiełkować pomysł zakupu samochodu. Nie miała przy tym na myśli jakiejś wypasionej fury, za nie wiadomo jakie pieniądze, chodziło jej bardziej o mały, sprawny samochodzik, który w późniejszym okresie ograniczyłby czas, który na co dzień poświęcała na dotarcie do pracy, czy sklepu. Chodzi oczywiście o jesień i zimę, gdy w chwili wyjścia z domu będzie panował mrok, a gdy będzie zbierać się na powrót, również będzie już ciemno. W zasadzie oczyma wyobraźni widziała już czerwone seicento stojące na podjeździe przed domem.

– Jestem, możemy jechać. – Konrad szybkim krokiem podszedł do wozu, a następnie bez zbędnych ceregieli wrzucił do bagażnika sportową torbę i skórzaną teczkę. – Na co czekasz, wsiadaj – polecił, samemu zajmując miejsce na fotelu kierowcy. Przy kontakcie z chłodną skórą siedzenia, zarówno ramiona, jak i uda Ali pokryła na szczęście niezauważalna gęsia skórka. Wnętrze przyjemnie pachniało miętą i czymś, co w dużym stopniu przypominało kobiecie cytrynę. Mimo starań, nie udało jej się zlokalizować źródła odświeżającego, aromatycznego zapachu.

Zerkając na Konrada, Ala spostrzegła, że prawą dłonią operuje na kierownicy, a lewą zgiął w łokciu, który oparł na drzwiach. Palce miał luźno ułożone pod brodą, wyglądał, jakby intensywnie nad czymś myślał, zupełnie nie skupiając się na drodze.

– W porządku? – Przez głowę Alicji przebiegały miliony czarnych scenariuszy.

A co, jeśli zaraz uderzymy w drzewo? A może wpadniemy do rowu, a dachujący wóz zakleszczy ich w swoim wnętrzu.
Dzięki swojej wybujałej wyobraźni, wpadła nawet na pomysł, że może facet po prostu rozważa plan zabójstwa i porzucenia zwłok gdzieś w środku lasu. Oczywiście ofiarą miała paść towarzysząca mu kobieta.

– Tak – odparł przeczesując lewą dłonią krótkie włosy, a następnie kładąc rękę na udzie.

Resztę podróży Ala spędziła na wpatrywaniu się w rosnące przy drodze ogromne dęby i topole. Cisza panującą w samochodzie przerywana była jedynie przez ciche dźwięki muzyki wydobywające się z radioodbiornika.
Okolica była piękna. Gdy skręcali w boczną, polną drogę, kobieta dostrzegła, że pola zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie porastają krzewy winogrona, a zielone liście spragnione słońca, lgną ku górze, co raz bardziej owijając się wokół długich prętów.

Po pokonaniu kilkudziesięciu metrów, szutr zastąpiony został czerwoną kostką brukową, która ciągnęła się jeszcze przez jakieś pięćset metrów, czyli do momentu, aż zza niewielkiego wzgórza wyłonił się sporych rozmiarów dom. Okazała elewacja budowli była wykonana z kamienia, zaraz obok wejścia właściciele ustawili ogromne, gliniane donice, w których posadzono drzewa oliwki. Ponadto wokół okrągłego dziedzińca rosły cyprysy. W zasadzie całość przywodziła Ali na myśl toskańską willę, przez chwilę nawet zapomniała, że znajduje się w jednym samochodzie ze swoim szefem i aktualnie zmierzają na spotkanie z potencjalnym zleceniodawcą.

Okiełznać przeszłość | ZAKOŃCZONE ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz