Rozdział 17 „Niespodzianka na łóżku"

714 57 56
                                    

— Szlaban, Alvarez, ale nie z nimi. Profesor McGonagall ci coś wymyśli.

— Fajny był ten maraton? — palnęła  okularnica nie myśląc nad swoimi słowami. Profesor Snape i Filch spojrzeli na dziewczynę morderczym wzrokiem, a Thea i George starali się nie wybuchnąć śmiechem.

— Nie pogarszaj swojej sytuacji, Wood. — wysapał zmęczony Snape. Maggie już miała odpowiedzieć: ale profesorowi to by się jakieś treningi przydały bo pan to jakiś nie w formie. Jednak powstrzymała się od tego. — Nie zostało wam dużo czasu ale możecie umyć chociaż podłogi w klasie w ramach dzisiejszego szlabanu. — powiedział, na co Maggie i George jedynie westchnęli. Nadzieje o nieposiadaniu szlabanu poszły na marne. — A ty Alvarez pójdziesz z panem Filchem do profesor McGonagall.

Dwójka nastolatków zabrała się za przygotowanie do sprzątania. Najpierw poszli do kantorka po mopy, szmatki oraz jakieś kubły na wodę, po czym wrócili zaczynając szorować podłogi.

Po kilkunastu minutach profesor uznał, że bardzo śmierdzi mu jakimiś chemikaliami i opuścił klasę każąc im przewietrzyć tu i dokończyć swoją robotę. Snape był dzisiaj taki zabiegany, że zapomniał nawet o odebraniu różdżek uczniom, także bez problemu szybko za pomocą jednego machnięcia różdżki dokończyli mycie podłóg i już o własnych siłach otworzyli małe okienka znajdujące się jedynie za biurkiem nauczyciela. Wydawało się, że lochy są w całości schowane pod ziemią co było prawdą, jednak niektóre ich częściej wystawały nad ziemię tak jak klasy do eliksirów.

— Profesorze Snape, skończyliśmy. — oznajmił Weasley wychodząc razem z Maggie z klasy. Profesor stał na samym końcu korytarza. Gdy tylko nastolatkowie wyłonili się zza drzwi tłustowłosy przybył swoim nietoperzym chodem do nich skanując jak wykonali swoją pracę.

— Niech wam będzie, możecie już iść. — odpowiedział zamykając klasę na klucz i udając się niewiadomo gdzie, po co i dlaczego.

— A więc żegnam Weasley. Miło się milczało.

Z takimi słowami Mag zostawiła George'a odchodząc w stronę swojego pokoju wspólnego. Dopiero następnego dnia miała zamiar poszukać Thei i wycisnąć od niej to co się stało dzisiejszego wieczoru.

Po kilku minutach spokojnego marszu, po wypowiedzeniu hasła, którego nie znosiła, gdyż było to zdrajcy krwi, weszła do środka ignorując spojrzenia kogokolwiek, kto się patrzył udała się do dormitorium z zamiarem poczytania jakiejś ciekawej książki.

W środku nie znalazła żadnej żywej duszy i jakoś ją to nie obchodziło. Na jej łóżku leżała książka zawinięta w czerwoną wstążkę. Podniosła ją i zobaczyła, że była to książka, o której ostatnio dużo truła wielu osobom nad uchem. Od wakacji chciała ją mieć w swojej kolekcji, jednak nie miała okazji jej kupić, a tym bardziej zobaczyć. Nie znalazła żadnej karteczki od kogo to było. Nie miała pojęcia czy to od Olivera, Thei, Marcusa czy może Wiktora. Odwiązała wstążkę i zaczęła przeglądać książkę, aby zaraz zacząć ją czytać jak tylko przebierze się w coś wygodniejszego niż mundurek szkolny.

Skoczyła szybko do łazienki z dresami i luźną koszulką w ręce, aby się przebrać i po chwili ponownie siedziała w łóżku tym razem w skupieniu czytając książkę. Był to, na odmianę, romans. Rzadko kiedy takie czytała ale ten od razu przykuł jej uwagę. Jeszcze nigdy nie czytała książki z takimi emocjami. Była naprawdę nieźle podekscytowana całą akcją jaka się tak działa.

Nie zareagowała nawet jak do środka weszły jej trzy współlokatorki. Chociaż w sumie i tak nie reagowała na ich przyjście. Nie były jakoś do siebie przywiązane i nie przeszkadzało im to. Każda z nich miała swoich znajomych.

Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George WeasleyWhere stories live. Discover now