Młoda dziewczyna spokojnie leżała na łóżku w skrzydle szpitalnym, gdy drzwi do pomieszczenia otworzyły się z potężnym hukiem.
— Maggie do jasnej cholery! Co ty sobie znowu zrobiłaś!? — do środka wbiegła przerażona przyjaciółka dziewczyny. — Masz szczęście, że żyjesz! Bo po prostu Marcus już prawie wykorkował! — dodała wyrzucając ręce w powietrze i siadając obok łóżka brązowowłosej.
Po tych słowach nie minęła chwila jak brat Maggie również wbiegł do środka. Ten nie odezwał się gdyż zauważył pielęgniarkę, która już chciała coś powiedzieć patrząc na nich wściekłym wzrokiem.
— Myślcie co chcecie, ale akurat to nie moja wina, że tu jestem. — wypowiedziała chłodno siadając na śnieżnobiałym posłaniu. — Miejcie pretensje do tej trójki głąbów. — dodała krzyżując ręce na piersiach. Wyglądała jak małe dziecko, któremu rodzice nie chcieli kupić zabawki.
— Co oni ci zrobili i jak? — spytał Marcus starając się brzmieć jak najspokojniej co dziwnie brzmiało w jego wykonaniu gdy w środku jego emocje buzowały jak szalone. Maggie jednak wiedziała, że coś jeszcze musiało się stać.
— Hm, do końca nie wiem, ale spałam w bibliotece, znaczy, przypadkiem zasnęłam na książce z tego co pamiętam. Potem nie wiem co się działo i nagle poczułam jak upadam na podłogę czując mocny ból z tyłu głowy. Zauważyłam tą trójkę baranów oraz, jakby się teleportowała, bibliotekarkę. Dała nam ochrzan, że co my znowu robimy, powinniśmy być cicho i wtedy wstałam. — Maggie starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, jednak czuła lekkie dziury w pamięci, ale zwaliła to na stres.
— I co dalej? — dopytała Thea trzymając dziewczynę za dłoń. Maggie mogłaby nazwać tą swoją ranę nawet zwykłym zadrapaniem bo nie raz doznawała przeróżnych urazów. Nie uciekła też od złamanej nogi. Jednak Thea zawsze martwiła się o zdrowie najbliższych, w takich momentach jej przyjaciółka uwielbiała żartować, że zachowuje się jak nadopiekuńcza mamuśka.
— Daj mi dokończyć. I wtedy chciałam sobie pomasować głowę, gdyż serio mnie bolała i poczułam coś mokrego oraz lepkiego. Moim pierwszym skojarzeniem była krew i się nie myliłam. Szybko odsunęłam dłoń i zobaczyłam właśnie plamę krwi, zauważyłam jak pani Pince blednieje i każe aby któryś z nich mnie odprowadził do skrzydła na co ja się od razu nie zgodziłam. — dziewczyna nadal opowiadała widząc jak jej brat ma ochotę wyjść z siebie i stanąć obok. — Wyszłam sama zabierając swoje najważniejsze rzeczy i przyszłam tu, ale zanim mi się udało tu dotrzeć to zaczepił mnie Weasley — nie udało jej się kontynuować gdy Thea i Marcus zadali to samo krótkie pytanie:
— Który Weasley? — gdy zdali sobie sprawę z tego iż powiedzieli to samo w tym samym momencie zaśmiali się perliście, jednak w śmiechu Thei czegoś brakowało. To było bardzo dziwne z jej strony, zwykle na takie rzeczy reagowała atakiem śmiechu.
— Jeśli mam być szczera to nie przyjrzałam mu się ale na prawie sto procent był to George. — odpowiedziała już będąc pewną o tożsamości owego rudego chłopaka. Przecież to przede wszystkim on denerwował ją swoją egzystencją. — Wracając do mojej jakże pięknej i cudownej historii to jak zwykle zaczęliśmy klasyczną konwersację, która leżała na pograniczu kłótni. Byłam bliska wybuchnięcia ze złości gdy on chyba w końcu to zauważył i odszedł. To ja tyle chyba. — zakończyła swoją długą wypowiedzieć. Dużo osób się śmiało, że z jej przeżyć będzie można napisać książkę dla wnuków aby poznali wszystkie historie kolorowej babci.
— Czyli nie wiesz kto cię zrzucił? — spytał brązowooki.
— Z tego co mi Weasley powiedział to był to Fred, ale skąd mam wiedzieć czy on nie chce się wymigać. — powiedziała. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że ten wypadek w bibliotece to rzeczywiście nie było specjalnie.
YOU ARE READING
Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George Weasley
ספרות חובביםŚlizgonka i Gryfon. To zwykle nie idzie w parze, dopóki nie pozna się obu stron. ❝- Ja ci podaję składniki, ty układasz je w kolejności. - zarządziła dziewczyna biorąc stołek i stanęła na nim aby dosięgnąć najwyższych półek. - I nie, nie potrzebuje...