Jeszcze tego samego dnia Maggie odwiedziła Hagrida. Gdy od niego wychodziła zbliżała się już pora kolacyjna, jednak dziewczyna siedziała nadal na błoniach nad jeziorem. Dziewczyna myślała, że może uda jej się wyciągnąć od Hagrida co będzie pierwszym zadaniem turnieju, jednak tej tajemnicy gajowy strzegł jak Norberta, który był jego smokiem przez dosyć krótki czas na jej trzecim roku. Już totalnie zapomniała o tym, że miała znaleźć Kruma. Jednak to nie ona go znalazła, bo to on znalazł ją.
— Jest ci może zimno? — usłyszała nastolatka tuż za sobą. Skupiona na swoich myślach nie usłyszała nawet jak ktoś do niej podszedł. Odwróciła w jego stronę głowę uśmiechając się lekko.
— Trochę, ale nie jest tak źle. — odpowiedziała podnosząc się z zimnej i twardej ziemii. Otrzepała się i poczuła jak Wiktor kładzie na jej barkach wielkie, ciepłe futro. Na ten gest jej twarz przybrała kolor delikatnej czerwieni. — Dzięki, w sumie to chciałam dzisiaj z tobą pogadać. — odrzekła szatynka zakładając kosmyk swoich włosów za ucho.
— Stało się coś? — spytał spoglądając na Maggie.
— Chodzi mi o pierwsze zadanie turnieju, w końcu to już za kilka dni i chcę tylko wiedzieć jak się z tym czujesz. — powiedziała w czasie gdy zaczęli się razem przechadzać po błoniach, które świeciły pustkami i głęboką ciemnością.
Wiktor zastanawiał się chwilę co odpowiedzieć dziewczynie. Nie miał pojęcia czy może jej o tym powiedzieć, przecież poniekąd była wrogiem jeśli chodzi o turniej. Raczej nie spotykała by się z nim tylko po to aby przekazać informację na temat zadań turniejowych Diggory'emu czy Potter'owi.
— Mam już plan, wiem dokładnie co będzie pierwszym zadaniem. — odpowiedział nie patrząc w jej stronę. Maggie zatrzymała się dziwiąc się, że on wie na co ma się przygotować. Sama była tego bardzo ciekawa. Krum praktycznie od razu zauważył jak Wood się zatrzymuje z niezrozumieniem i ciekawością wymalowaną na twarzy. — To smoki. Będzie się trzeba z nimi zmierzyć.
— Smoki? Ale skąd wiesz? — te stworzenia były jedynymi z najniebezpieczniejszych stworzeń świata magicznego. Ich klasyfikacja Ministerstwa Magii to XXXXX, czyli znany morderca czarodziejów, nie nadający się do udomowienia, ani żadnej tresury. Dlaczego niby uczniowie mieliby z nimi walczyć? To było według niej chore. — Okej, jeśli uważasz, że to są smoki i masz plan to jakim cudem masz zamiar poskromić smoka? W ogóle wiesz co dokładniej będziesz miał zdobić?
— Zdążyłem poznać już kilka przydatnych zaklęć. Tyle mi wystarczy. — powiedział patrząc się w oczy Maggie, która naprawdę wydawała się być zmartwiona. Mimo swojej twardej skorupy zawsze bała się o ludzi. Nie ważne czy ich lubiła czy nie, tu liczyło się życie. Jeśli trybuny do oglądania widowiska nie będą dobrze odgrodzone, coś komuś mogłoby się stać i to dosyć poważnego, nie mówiąc tu już o zawodnikach.
— Pierwsze zadanie jest w czwartek, może przygotujesz się jakoś dodatkowo? Znajdziesz jakieś książki, które pomogłyby ci się doszkolić? Na przykład Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć, jest tam trochę o różnych rodzajach smoków. Smoki to nie jest byle co. To jest naprawdę poważne zadanie- — dziewczyna nie zdążyła nic więcej powiedzieć, gdyż została sciszona przez Wiktora, który położył kciuka na jej ustach. Trochę zszokowana umilkła od razu wpatrując się w Wiktora.
— Mi nic nie będzie, przysięgam. Po prostu we mnie uwierz. — rzekł po krótkiej przerwie. — Zaraz będzie kolacja, pójdziemy razem? — spytał, na co Maggie kiwnęła głową. Trzymając się z nim za ręce udali się w stronę sali wejściowej, gdzie znajdowało się sporo osób.
Na widok Kruma wiele dziewczyn zaczęło między sobą szeptać, a Maggie obrzucać wrednym spojrzeniem, jednak ją to nie obchodziło. Weszła razem z nim do Wielkiej Sali siadając przy stole Ślizgonów tam gdzie siedziała już reszta uczniów z Durmstrangu. Siedziała jak zwykle obok niego rozmawiając z jego znajomymi.
YOU ARE READING
Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George Weasley
FanficŚlizgonka i Gryfon. To zwykle nie idzie w parze, dopóki nie pozna się obu stron. ❝- Ja ci podaję składniki, ty układasz je w kolejności. - zarządziła dziewczyna biorąc stołek i stanęła na nim aby dosięgnąć najwyższych półek. - I nie, nie potrzebuje...