Rozdział 21 „Krum w akcji"

609 56 126
                                    

George koło czwartej rano w piątek zjawił się w pokoju wspólnym tuż po odprowadzeniu Maggie do wrót Ślizgonów. Był padnięty i jedyne o czym teraz marzył to powrót to ciepłego łóżka. Siedzenie tyle czasu na wieży astronomicznej sprawiło, że bardzo przemarzł mimo koca, który znalazł z Wood.

Jak najciszej wszedł do dormitorium w duchu modląc się, żeby nikogo nie obudził. Zamknął za sobą drzwi i cichutko położył się na łóżku czując jak jego powieki robią się strasznie ciężkie. Usnął od razu.

— I jak tam wczorajszy wieczór, Georgie?! — wykrzyknął Fred rzucając, jak zwykle, swoją poduszką w swojego brata, aby go brutalnie obudzić. Na szczęście nie doszli jeszcze na poziom budzenia się wiadrem z wodą.

— Wal się Fred, zmęczony jestem, ledwo się położyłem. — wymamrotał George zrzucając poduszkę bliźniaka.

— Czyli mówisz, że tak cię ta twoja ukochana wykończyła? W takim razie jestem ciekaw co tam takiego ciekawego robiliście. — odezwał się Lee Jordan siedząc wygodnie na swoim łóżku jeszcze w piżamach. Wyglądał jakby dopiero wstał, a bardziej jakby dopiero został obudzony tą samą metodą co George.

George wywrócił oczami zakrywając się bardziej kołdrą mamrocząc coś pod nosem.

— Musieli baaardzo zaszaleć. Ciekaw jestem czy Georgie jeszcze chodzić może. — oświadczył Fred zrzucając kołdrę z bliźniaka.

— Odwalicie się w końcu? Przyszedłem tu koło czwartej rano i chciałbym się wyspać.

— Drogi braciszku, chciałbym ci tylko przypomnieć iż jest piątek i powinieneś już dawno wstać. Jeszcze powinieneś być mi wdzięczny, że masz personalny budzik. — rzekł rudowłosy rzucając kolejną poduszką w brata.

— PIĄTEK?! TO NIE JEST SOBOTA?!

W tym momencie Fred wraz z Lee uderzyli się w czoła wywracając po tym oczami.

~•~

Weasley siedział w klasie czekając na drugą lekcje w dzisiejszym dniu. Pierwsze zajęcia miał z Krukonami, a drugą ze Ślizgonami. Był dosyć szczęśliwy z tego faktu ale nie chciał się nikomu do tego przyznać.

Teraz czekała na uczniów Obrona Przed Czarną Magią. W klasie siedziało tylko kilka osób. George, Adrian Pucey, Alexandra Winchester, Angelina Johnson i Aloisa White.

Po kilku minutach do klasy weszła kolejna osoba, którą okazała się być Maggie. Bez słowa przysiadła się obok George'a z uśmiechem na twarzy.

— No cześć, wyspałeś się? — zagadnęła poprawiając swoje włosy poprzez zarzucenie ich na plecy.

— Przez Freda nie miałem nawet jak, z samego rana mnie obudził, a ja zapomniałem, że dzisiaj jest piątek. — odpowiedział śmiejąc się cicho i drapiąc się po karku lekko zawstydzony. Dopiero będzie musiał nauczyć się rozmawiać z Maggie tak aby nie dawać znaków, że coś do niej czuje. Nie może się rumienić ani zawstydzać, nie ważne co powie.

— Miałam podobnie, znajoma z dormitorium mnie obudziła przypadkowo rzucając we mnie szczotką do włosów. Twarda pobudka. — zaśmiała się. — Nie obrazisz się jak na Obronie będę twoją towarzyszką? — spytała.

Weasley rozejrzał się po pomieszczeniu i tuż za sobą zauważył Freda i Lee siedzących w jednej ławce. Zaczęli poruszać brwiami z zawiadackim uśmieszkami na twarzach.

— Musiał by mnie chyba tłuczek strzelić, żebym miał coś przeciwko. — odparł wracając wzrokiem do Maggie, która w odpowiedzi uśmiechnęła się uroczo. Ten uśmiech sprawił, że George zarumienił się czym prędzej chowając rumieńce.

Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George WeasleyWhere stories live. Discover now