Rozdział 28 „Sen i przemyślenia"

495 39 116
                                    

— Zrobiłem popcorn, herbatę, mamy jeszcze inne przekąski. Chyba o niczym nie zapomniałem, prawda? Ten sylwester musi wypalić. — Maggie nagle usłyszała dosyć dobrze znany jej głos, jednak nie brzmiał dokładnie tak jakby go zapamiętała.

Nie wiedziała co się dzieje, nie wiedziała, że to do niej kierowane jest pytanie.

— Słońce, nie wyłączaj się. Jeszcze będziesz miała czas na wybieranie koloru ścian w pokojach, dzisiaj czas na zabawę we dwoje. — zza rogu wyszedł George Weasley, którego Maggie poniekąd się spodziewała, bo to jego głos rozpoznała, ale dlaczego powiedział do niej "słońce"? — Dobrze się czujesz? — zapytał. Wyglądał przede wszystkim doroślej, miał krótsze włosy i bandaż na lewym uchu.

— Tak, wszystko jest okej, po prostu jakoś na chwilę wpadłam w jakiś trans. — odpowiedziała starając się brzmieć jak najluźniej. — Moim zdaniem niczego nie zapomniałeś, idealny wieczór się szykuje.

— Sam takowy zaplanowałem, żebyś ty mogła odetchnąć. Tylko i wyłącznie dla nas. Freda z wiadomo kim wygoniłem na imprezę, dzięki czemu czeka nas idealna zabawa — na jego twarzy pojawił się zawiadacki uśmiech, który jak na razie znała tylko z sytuacji, gdy był z siebie dumny, albo jak zakończył robić z Fredem jakiś żart, który im się udał.

George zaprowadził Maggie na kanapę do salonu. Na stoliku leżało kilka zapalonych świeczek, w innych rogach pokoju dla lepszego klimatu. Objął ją ramieniem wtulając się w jej bok.

Czy to była przyszłość? Czy to były jej marzenia?

Musiała przyznać, że nie czuła się niekomfortowo, czuła się... kochana. Chciana przez kogoś.

— Kocham cię. — wypaliła nagle. Wtedy wszystko runęło.

Maggie poczuła jakby ktoś wylał na nią wiadro lodowatej wody.

— Do stu różdżek Merlina, co to było.. — powiedziała do siebie Maggie siadając na łóżku. Oddychała ciężko.

Ze snu zapamiętała, że to odbywało się w sylwestra. Przez jej głowę przeszła myśl, że to może być sen proroczy, jednak od razu skarciła siebie za to. Przecież od niedawna dopiero normalnie z George'em. To, że są można powiedzieć przyjaciółmi było już czymś. A poza tym jakiś miesiąc temu zakończyła jedną relację, nie szukała kolejnych jak na ten moment.

Dziewczyna chciała ponownie położyć się spać ale zbyt dużo myśli kłębiło się w jej głowie. Maggie wstała z łóżka zakładając na siebie szlafrok, który rzuciła obok posłania poprzedniego wieczoru. Po tym gdy jeszcze wzięła swoją różdżkę i jakąś książkę ze swojego stolika nocnego ruszyła do Pokoju Wspólnego, aby się zrelaksować przed palącym się nadal ogniem w kominku.

— Akurat musiałam wziąć romansidło aby nie myśleć o miłości, no po prostu brawo ja. — powiedziała pod nosem, gdy zaklęciem zapaliła światło lampki znajdującej się niedaleko. Nie słyszała nawet jak ktoś zbudzony powędrował za nią do pomieszczenia.

— Czyżby młoda Wood się zakochała tak na poważnie? Co to za nowość? Myślałam, że lecisz tylko na sławę, no chyba że, twoim nowym wybrankiem jest Cedric Diggory — okularnica usłyszała ten znienawidzony przez siebie głos. — A ja myślałam, że taka jak ty nigdy nie zrozumie co to miłość, ale może jednak. — dopowiedziała.

— Zamknij się już Aloisia, nikt nie ma zamiaru znowu słuchać twojego durnego głosu. — wysyczała dziewczyna przez zęby nawet nie odwracając się do Aloisy.

— Radziłabym ci okazać choć trochę szacunku dla mojej osoby. — wypowiedziała dziewczyna brzmiąc na mocno już zdenerwowaną.

— A ty może byś komukolwiek okazała szacunek, co? — Ślizgonki usłyszały kolejny głos. Należał do współlokatorki Maggie. Alexandry Winchester. — Bo nie wiem czy wiesz, ale akurat ty na to nie zasługujesz będąc taką wredotą.

Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George WeasleyWhere stories live. Discover now