Kwiecień zbliżał się wielkimi krokami, zostały zaledwie dwa dni do urodzin bliźniaków, więc Lee i Maggie organizowali imprezę. Kupili już kubeczki, talerzyki papierowe, piniaty z cukierkami i konfetti, a z kuchni zamówili litry soków i przekąski. Skoro to była siedemnastka, oznaczająca pełnoletniość w świecie czarodziejów, musieli skądś ogarnąć mocniejszy towar typu ognista whiskey. Lee oznajmił, że się tym zajmie, bo już na bal bożonarodzeniowy skądś mieli alkohole.
Kontakt Maggie z Theą trochę się urwał, co martwiło szatynkę, która w końcu postanowiła odezwać się do Alvarez. Może poczuła się odrzucona, bo Maggie znalazła chłopaka? Musiała się tego dowiedzieć, ale zauważyła również, że Thea nie tryska energią tak jak zawsze, to był kolejny powód do zmartwień.
Na kolację Maggie dosiadła się do stołu Gryffindoru, nie Slytherinu tak jak miała w zwyczaju od jakiegoś czasu. Siedziała w grupie z bliźniakami, Lee i Marcusem, a gdy kolacja dobiegała końca przeprosiła mówiąc, że ma coś do załatwienia.
— Hej Thea, mogę się dosiąść? — spytała stając za gryfonką, która od razu się odwróciła.
— Pewnie, siadaj. — odparła posuwając się, żeby Maggie miała więcej miejsca do siedzenia. — Co cię tu sprowadza? — zapytała, gdy Wood już usiadła.
— Chciałam pogadać i zapytam prosto z mostu, czy poczułaś się odrzucona, przez to, że wiesz, znalazłam sobie chłopaka? Dlatego tak mało gadamy? — mruknęła spuszczając wzrok na swoje uda. Poczuła, że ktoś łapie ją delikatnie za dłoń. To była Thea.
— Kochanie, oczywiście, że nie. — zaprzeczyła od razu Thea. — Cieszę się, że sobie kogoś znalazłaś i przecież wiesz, że jak zaczęłam chodzić z Oliverem to bądź co bądź spędzałyśmy trochę mniej czasu razem. Ale chodzi o co innego i po prostu potrzebowałam dużo przemyśleć. — powiedziała wzdychając głośno.
— Chcesz o tym mówić, czy tak nie bardzo? — zapytała od razu Maggie nie chcąc, żeby jej przyjaciółka rozmawiała o czymś z czym nie czuje się komfortowo i nie jest gotowa na rozmowę o tym.
— Może u mnie w dormitorium? I tak musiałabym ci prędzej, czy później powiedzieć. Jak coś to dziewczyny ode mnie z dormitorium już wiedzą, więc jakby były w środku to nie ma co się nimi przejmować, ani ich wyganiać. — zaproponowała Alvarez.
— Pewnie, zjedz na spokojnie, ja chyba będę siedzieć u was w pokoju wspólnym. — rzekła Maggie po czym wstała od stołu.
Ślizgonka wychodziła już wielkiej sali, jak poczuła, że ktoś owija ją ramieniem w talii. Spojrzała w górę i ujrzała George'a.
— Coś się stało, słońce? Jesteś jakaś przygnębiona. — uśmiechnęła się na to, jak nazwał ją słońcem i pokręciła głową w przeczeniu.
— To nic, po prostu martwię się o Theę, nie wiem co się z nią ostatnio dzieje. Niby ma mi powiedzieć, ale i tak się bardzo martwię. — powiedziała wyraźnie smutnym głosem.
— Będzie dobrze, na pewno. — próbował pocieszyć Weasley.
— Myślisz?
— W końcu to Thea, nawet jeśli w coś się wpakowała to szybko wszystko ogarnie. Znasz ją doskonale. — może i miał rację, ale Maggie miała swoje przeczucia, że to coś bardziej poważnego. — Może zostaniesz dzisiaj na noc? — zapytał przysuwając ją bliżej siebie.
— Myślę, że mogę zostać, ale przyjdę do ciebie po rozmowie z Theą, okej? — uśmiechnęła się w jego stronę. Uczniowie jeszcze nie wychodzili z wielkiej sali i na korytarzach panowały pustki. Z tej racji para mogła w spokoju poprzytulać się w drodze do pokoju wspólnego.
YOU ARE READING
Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George Weasley
FanfictionŚlizgonka i Gryfon. To zwykle nie idzie w parze, dopóki nie pozna się obu stron. ❝- Ja ci podaję składniki, ty układasz je w kolejności. - zarządziła dziewczyna biorąc stołek i stanęła na nim aby dosięgnąć najwyższych półek. - I nie, nie potrzebuje...