12

523 18 8
                                    

Z każdym dniem było coraz gorzej. Nie mogłam patrzeć na niego bez ogromnego bolu w piersi. Nie sądziłam że zakocham się w kimś tak mocno. Gdy wyszłam wtedy z salonu, udałam się do swojego pokoju i zaczęłam płakać. Zachowywałam się jak jakaś głupia nastolatka, ale nie mogłam nic na to poradzić. Peter za każdym razem chciał ze mną porozmawiać ale ja poprostu nie mogłam, nie mogłam być przy nim i nie umierać w środku. Każdej nocy płakałam w poduszkę żałując że wparowałam tu wtedy w poszukiwaniu stroju. Moje życie byloby o wiele prostsze. Dalej okradałabym niewinnych ludzi, ale teraz to już nie ma znaczenia.

Ojciec znowu zniknął, tak jak się zresztą spodziewałam. A najgorsze było to że o takich rzeczach rozmawiałam ostatnio tylko z Peterem, z którym aktualnie nie rozmawiałam. Byłam jednym wielkim wrakiem człowieka, ale postanowiłam coś zmienić. Wiedziałam że nie mogę wiecznie się ukrywać bądź go omijać. Stwierdziłam że najlepszym pomysłem będzie wyżycie się na nim. Zaczęłam go obrażać i życzyć mu najgorszego, przez co później płakałam jeszcze bardziej. Nie poznawałam siebie, jak mogłam być tak okrutna. Widziałam w jego oczach bol i smutek a po jakimś czasie przestał próbować naprawić naszą relację.

Od Nat dowiedziałam się że trwają poszukiwania Tony'ego. Pewnej nocy Peter nie wrócił do siebie więc zaczęłam się trochę martwić i udałam się do gabinetu. Wyjrzałam delikatnie by mnie nie widział. Łza zakręciła mi się w oku, siedział przy biurku z oparta głową na rękach i wplecionymi dłońmi we włosach. Tak bardzo chciałam go przytulić lub pocieszyć ale nie mogłam mu jeszcze wybaczyć.

Kolejne dni wyglądały tak samo, kłóciliśmy się, Peter przebywał w gabinecie Starka a ja raz na jakiś czas przechodziłam tamtędy by sprawdzić czy wszystko w nim w porządku.

Pewnego dnia obudziły mnie pewne głosy. Wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi chcąc sprawdzić o co chodzi. Podeszłam do drzwi Petera i przyłożyłam ucho. Rozmiawiał z kimś, po chwili zrozumiałam że to Edith. Po dłuższym przysłuchiwaniu się usłyszałam że odnalazł Tony'ego, udało mu się. Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko wróciłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i oparłam o nie głowę. Po chwili Peter wyszedł ze swojego pokoju. A ja stałam tam i znowu zaczęłam płakać. Nie wiem jak długo tak wytrzymam. Gdy ciągałam nosem Peter wrócił z powrotem by po chwili wyjść znowu. Tym razem podszedł do moich drzwi. Wstrzymałam oddech zastanawiając się co zrobi. Miałam wrażenie że czuje jego cudowne ciepło przez drzwi, że czuje jego oddech, tak jakby mnie teraz przytulał. Po chwili jednak usłyszałam kroki, które oznaczały że odszedł. Miałam wrażenie że to pożegnanie.

Przypomniało mi się jak powiedziałam do niego pewnego ranka że mam nadzieję że nie wróci. Kurwa, nie jestem jakaś specjalnie przesądna ale nie mogłam pozwolić żeby tak odjechał. Założyłam bluzę, zbieglam do garażu ale niestety ich już nie było. Przeklęta idiotka.

Następnego ranka czułam pewną pustkę, śniadanie zjadłam w ciszy i samotności. Nat nie było bo wyruszyła na wyprawę sprowadzenia kogoś. Nie wiedziałam kogo i średnio mnie zresztą to obchodziło. Po kilku godzinach nic nie robienia ubrałam się w strój i postanowiłam postrzelać. To było coś czego nikt mi nie odbierze, spokoju który osiągałam przed wystrzałem, ekscytację gdy strzała trafi w sam środek. Usłyszałam pewien szelest więc odwróciłam się z naciągnięta strzałą i mój wzrok spoczął na Nat i kimś jeszcze.

Nat
Hej hej, spokojnie koleżanko! Podejdź tu i poznaj Wandę.

Zmarszczyłam brwi i podeszłam bliżej. Podałam rękę, przywitaliśmy się i dziewczyna się uśmiechnęła. Coś mi w niej nie pasowało. Miałam dziwne uczucie, tak naprawę w odległych głębinach siebie że coś jest nie tak. Miała taki dziwny błysk w oku, nie to że patrzyła na mnie dziwnie. Wyglądała naprawdę normalnie. Ale jednak gdy podałyśmy sobie rękę poczułam pewien dreszcz.

Gdy kierowaliśmy się do środka wjechał samochód z Peterem i Steve'em. W środku odetchnęłam z ulgi że wrócił cały i zdrowy.

Poszłam odłożyć łuk i weszłam do salonu w którym byli już wszyscy. Krew się we mnie zagotowała. Peter siedział na kanapie a obok niego usiadła Wanda. Niby nic nie robiła ale my dziewczyny mamy pewne sposoby by zwrócić uwagę chłopaków. I ta zdzira właśnie to robiła, nawijała włosy na palec, śmiała się o wiele głośniej niż powinna i ciągle go dotykała. Odwróciłam się na pięcie i jak szybko przyszłam tak szybko wyszłam. Za chwilę usłyszałam wołanie.

Peter
Nicole poczekaj!

'Co?! Czego jeszcze odemnie chcesz?'

Peter
Co to była za scena?

'Słucham? Jaka znowu scena?'

Peter
Zachowywałaś się tak jakbyś była zadrosna.

'Że niby ja? Wyszłam bo nie mogę na ciebie patrzeć!'

Peter
Nie martw się, dziś zabiorę swoje rzeczy i już mnie nie zobaczysz!

Stałam jak wryta. Naprawdę wyprowadzi się że względu na mnie?

'Pewnie, weź jeszcze ze sobą swoją nową koleżankę!'

Peter
Kurwa mać! Nie rozumiem ciebie! Nie chcesz ze mną rozmawiasz, traktujesz mnie jak śmiecia a teraz nie mogę pogadać ze znajomą?

Oboje zaczęliśmy głęboko oddychać. Nawet nie zauważyłam kiedy zbliżyliśmy się do siebie tak że prawie stykaliśmy się piersiami. Spojrzałam na usta Petera a później w jego oczy, on również patrzył wprost na moje wargi. Nie minęła minuta a przycisnął swoje usta do moich łapiąc moją twarz w dłonie. Kurwa, przecież nie powinnam. Zresztą jak on śmiał? Odepchnęłam go od siebie i otwartą dłonią uderzyłam go w twarz, spojrzałam w oczy które teraz były niemal czarne i w których widziałam jedynie żar i pożądanie. Napięcie było nie do opisania.

Wskoczyłam na niego oplatając go nogami w pasie i pocałowałam zachłannie. Tak bardzo mi tego brakowało, jego ciepłych ust, silnych rąk obejmujących moje ciało. To jak atakował mnie swoimi ustami jak przyciskał do ściany chcąc być jeszcze bliżej. Otworzył ręką drzwi i weszliśmy do jego pokoju ciągle się od siebie nie odrywając. Dłońmi ściskał mi tyłek napierając razem moje wejście na jego twardy wzwód. Jęknełam głośno szarpiąc jego włosy. Nagle rzucił mnie na łóżko, sam ściągnął koszulkę i wolno nachylił się nade mną. Zadrżałam patrząc w jego oczy. Wyglądał jakby miał mnie zerżnąć pięćdziesiąt razy i za każdym razem w innej pozycji. Uwielbiałam ten wzrok. Jednak tym razem było inaczej, wiedziałam że nie będzie się powstrzymywał.

Słodki i delikatny Peter właśnie poszedł w odstawkę.

Girl With A Bow (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz