Wesele pt.2

1.3K 62 351
                                    

Ceremonia dobiegła końca. Wszyscy wstali i zaczęli klaskać, a nawet gwizdać z podekscytowaniem. Byłem bardzo wzruszony choć nic nie przebije oczywiście mojej pianeczki. Musiałem go po tym przytulać i uspokajać. Niemcy naprawdę to przeżywał, tak że aż czułem jak serce mi się rozpuszcza. Po dłuższej chwili gdy wszyscy wychodzili Austria go przytuliła, równie rozczulona. Zaśmiałem się ciepło. Szczerze to sam nie spodziewałem się że aż tak się wzruszę. Postanowiłem również przytulić Austrię gdy Węgry objął mojego narzeczonego klepiąc go po plecach.

- w-wybaczcie że przerwę taki uroczy moment ale.. Alek chyba chce już do rodziców - Ukraina nagle wtrącił się delikatnie zakłopotany.

- Oh! Recht! - Austria prędko wyciągnęła ręce do swojego maleństwa. - naprawdę dziękuję za opiekę na nim - dodała z uśmiechem. Ukraina westchnął.

- to nie problem, to taki mały aniołek

Uśmiechnąłem się do niego. Co racja to racja, nawet nie zwróciłem uwagi że maluszka z nami nie ma. To bardzo miło że strony Ukrainy że postanowił się nim zająć. Jakiś czas później wszyscy goście dojechali na salę gdzie miała się odbyć reszta uroczystości. Wszystko zapowiadało się wspaniale. Wystrój sali, muzyka, wszystko było według mnie idealnie. Szturchnąłem delikatnie partnera. W końcu on to wszystko zorganizował.

- świetna robota kochanie - szepnąłem na co Niemcy spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Irus! Nie czas teraz na zabawy! - usłyszeliśmy nagle. Był to Ame.

- haha! Jesteś zbyt wolny, nie złapiesz mnie! - malec niechcący wpadł na mnie. - oh! cześć Wujku Polsko i Wujku Germany, moglibyście mnie gdzieś schować, proszę!! - zrobił urocze oczka na co odparsknąłem śmiechem spojrzawszy na narzeczonego.

- fein, komm für mich ( w porządku, chodź za mnie ) - odparł chowając Irus'a za sobą.

- gdzie on? - Ameryka podbiegł do nas dysząc.

- a-ale kto? - powstrzymywałem śmiech.

- widziałem go gdzieś tutaj.. - zaczął się rozglądać. Zerknąłem na ukochanego w geście wsparcia.

- może poszedł do stolika z łakociami - Niemcy wtrącił się delikatnie. Przytaknąłem gdy Ame spojrzał na nas wyraźnie realizując. Po chwili westchnąĺ ciężko.

- oh welp.. wygląda na to że będę musiał iść po tatę żeby-

- NO! No no! nie tata, tylko nie tata! - malec natychmiast wyskoczył z kryjówki co nas rozbawiło. Ame natychmiast go złapał. - aww hey! To nie fair!

- a uciekanie mamie już jest, huh? - uniósł brew. - ehh przepraszam za niego..

- keine Sorge ( nic nie szkodzi ), w końcu musi się gdzieś wybawić - Niemcy zaśmiał się, a ja uśmiechnąłem.

- right.. - zakłopotał się. Nagle jednak z daleka spostrzegłem dawniej wspomniany stół z łakociami. Mrugnąłem dwukrotnie. Poczułem niekontrolowaną ochotę na słodyczę, a gdy już tak się działo. To było silniejsze ode mnie..

Niemcy

Zacząłem rozmowę z Ameryką gdy niespodziewanie poczułem dłoń na swoim ramieniu. Zerknąłem na narzeczonego który widocznie zagapił się w jakiś punkt przed sobą. Okazało się że był to ten stolik ze słodyczami co mnie jakoś mocno nie zaskoczyło. Uśmiechnąłem się wymowniej.

- jestem w niebie? - szepnął. Zaśmiałem się gdy w mgnieniu oka zniknął aby pojawić się przy danym stoisku. Pokręciłem głową z rozbawieniem.

"Nie Patrzmy już Wstecz" GerPol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz